Rozdział 12

910 69 12
                                    


Niedługo miał nastać koniec roku.

Upalnego dnia czerwca pierwszoroczniacy kończyli właśnie ostatni egzamin pisemny z historii magii. Odłożyli pióra, po czym zwinęli pergamin i zadowoleni wyszli z klasy.

- Nareszcie koniec!- krzyknęła radośnie Rose idąc do prywatnego dormitorium wraz z przyjaciółmi.

- To było proste.

- Koniec z nauką! -przekrzykiwali siebie. 

Harry całą drogę przebył nie odzywając się i masując bolącą bliznę.

- Dokucza mi znowu. - poskarżył się, kiedy zobaczył smutne spojrzenie Rose.  

- Idź do Pani Pomfrey. - zaproponowała Miona.

- Nie to jest znak... ostrzeżenie dla nas... coś nam grozi...

- Harry, uspokój się.

- Może to coś związanego z kamieniem? - zapytała się Rose. 

- Idziemy do Dumbledore i powiemy mu, że Snape chce ukraść kamień. - powiedział Ron. 

- Odczep się od mojego ojca.- naburmuszyła się czarnooka.

Uczniowie zmienili kierunek swojej trasy i szybkim krokiem szli do gabinetu dyrektora. Na ostatnim zakręcie Rose zatrzymała się pozostawiając przyjaciół, którzy pieli dalej zamyśleni, blisko gargulca spotkali profesor Mcgonagall. Dziewczynka natomiast nie słyszała o czym rozmawiali. Podeszła do nich, kiedy jej babcia odeszła w innym kierunku, pozostawiając spetryfikowanych nastolatków.

- I czego się dowiedzieliście?- zagadnęła.

- Nie ma dyrektora, kilka minut temu opuścił szkołę.

- Chodźcie u mnie porozmawiamy na spokojnie.- zaproponowała Rose idąc w kierunku swojego mieszkanka. Po drodze pozwolili sobie przemyśleć parę spraw, dlatego żadne z nich się nie odzywało. Czarnowłosa wypowiedziała hasło i ruchem ręki zaprosiła pozostałych.

- To będzie dziś w nocy.- powiedział Harry na wejściu.- Pójdziemy i przeszkodzimy Snape'owi w kradzieży kamienia filozoficznego.- na te słowa czarnooka zrobiła się czerwona na twarzy.

- Ile razy może tobie powtarzać?! Mój ojciec nie jest złodziejem! Nie ukradłby tego! Nigdy!- krzyknęła zła.

- Uspokój się Rose.- rzekł okularnik.- Dzisiaj w nocy się dowiemy kto za tym wszystkim stoi.

Po kolacji trójka poszła do pokoju wspólnego gryffindoru, przedtem umawiając się z przyjaciółką na spotkanie o 22 przy drzwiach prowadzących do pomieszczenia, w którym obecnie znajdował się Puszek.

Nerwowa czekała na nich, Spóźniali się już kilka minut. Spoglądała co chwil na zegarek i chodziła w kółko. Po chwili zdyszani nastolatkowie stanęli na przeciwko Rose.

- Nevill nas zatrzymał.- wytłumaczyła szybko Miona widząc minę przyjaciółki.

- Idziemy?- zapytał delikatnie przestraszony Ron.

- Tak - oświadczyła pewnie czarnowłosa i pociągnęła za klamkę drzwi, które ku ich zaskoczeniu otworzyły się wydobywając dźwięk skrzypienia. Trójgłowy pies zawarczał i patrzył nieprzychylnie na gryffonów.

- Patrzcie tam. - wskazała ręką czarnooka na instrument, który znajdował się blisko nich.- Pewnie Puszek zasypia przy melodii harfy. 

Czarownica rzucała zaklęcie, które umożliwiało granie na instrumentach przez pewien czas. Psy podczas melodii zrobiły się spokojnie i zasnęły.

Królowa Gryfonów • Córka Severus'a Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz