Rozdział 24

581 55 3
                                    


Rose

W gabinecie Henry'ego co rusz pojawiały się nowe meble i dodatki, kupował zasłony w kolorze granatu, świece i lampiony słomiane, kolorowe tureckie dywany, komody z sosnowego drewna zrobione na wysoki połysk, na których stawiał przezroczyste wazony wypełnione świeżymi kwiatami.

Było to dosyć dziwne zjawisko, ponieważ Henry nie miewał żadnych gości.

Może zaspokajało to jego odczucie bezpieczeństwa, mógł być estetą, co jest pragmatyczne patrząc po jego eleganckim, czasami brutalnym zachowaniu.

Przez zimę nie uczył nas tylko czarnej, krwiożerczej magii, ale również mugolskich zapędów do piękna. Najsłynniejszymi autorów mam wraz z chłopakami w małym palcu, jak to się mówi. Mitologia gracka wzbudziła naszą wiedzę oraz parę zwrotów w wymarłym już języku - łacińskim.

Henry jest dobrym nauczycielem, lubiącym zasady i porządek bytu. Pomaga nam więcej niż inny nauczyciele, byliśmy zawsze na zajęciach sami - moja osoba i chłopacy. Przy nowym stole siedzący na krzesłach z niebieskiej tapicerki.

Dużo czytaliśmy, czy to dawnych, czy chociaż trochę nowszych powieści (Henry raził urazę do nowoczesności, wybierał zawsze klasyczne rozwiązania).

Wieści o jego nauczaniu rozchodziły się powoli. W zasadzie on nigdy nie wychodził ze swojego gabinetu. Nie miewał gości, przeważnie nikt nie zainteresował się jego osobą, aż do czasu, kiedy Minerwa oraz Severus zauważyli zmiany w zachowaniu naszej szóstki. Wydawało nam się, że niczym się nie różnimy. Może staliśmy się trochę zimniejsi i bardziej opanowani, ale naszego dobra odstawiliśmy naukę do bok i zaczęliśmy zajmować się dwoma ważnymi czynnikami, które były w obecnym czasie najważniejsze dla nas: czarna magia oraz humanizm mugolski.

Bywaliśmy trochę ospali, czasami przygnębieni, zagłębieni we własnych myślach.

W gabinecie dyrektora doszło do sprzeczki, kiedy dziadek chciał wydalić Henry'ego. Spytali się mnie jaką rolę mi przeznaczył w przedstawieniu, natomiast ja wzruszyłam ramionami nie mogąc wymyślić żadnego racjonalnego wytłumaczenia.

- Będę Heleną trojańską - powiedziałam wtedy.

- A któż to taki? - pytanie padło z ust Albusa, który ze zdziwieniem drapał się po brodzie.

- Piękna królowa Sparty, Parys był w niej zakochany, to przez nich doszło do dziesięcioletniej wojny Trojańskiej.

Severus trzymający się za nasadę nosa szeptał niezrozumiałe słowa, aż wreszcie wykrzyknął je.

- Powinniśmy go zwolnić! Są to jakieś mugolskie brednie! Zwariowaliśmy zatrudniając go! Nie powinien on uczyć! Powiedz, Dumbledore, jakim cudem, żaden z nauczycieli nigdy nie widział go na własne oczy!?

- Jakbyś ty się nadawał! - krzyknęłam.

Nie była jednak to najgorsza, najbardziej pamiętna konwersacja. Najgorsza przyszła tydzień po wydarzeniu, pod koniec grudnia, może był to początek stycznia. Dziadek widział nas idących w ciemną noc do zakazanego lasu. Severus domagał się wtedy natychmiastowego zwolnienia Henry'ego. Na przestrzeni tego czasu próbuje o tym zapomnieć, te wspomnienia rozmazują mi się, jakby były we mgle, bądź gdzieś za kurtyną.

Zaczynałam lubić Henry'ego i koniec końców nasza siódemka spędzała ze sobą każdy dzień po szkole i w weekendy. Było to spore wyzwanie. Można by rzec, że byliśmy jego eksperymentem psychologicznym. Przy każdym przeznaczonym zadaniu, gdzie musieliśmy zabijać lub kąpać się na mrozie krwią zwierząt, mężczyzna obserwował nas czujnym okiem. Rozmawiał później z nami pierwszego dnia od zdarzenia, czy czujemy emocjonalną nie chęć do świata, bądź czy jesteśmy niewzruszeni. Rozmawiał z nami tydzień później o tych samym zdarzeniach zadając podobne, dosyć proste pytania, które znowu powtarzał, robił to także 3 tygodnie później.

Królowa Gryfonów • Córka Severus'a Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz