Głośny stukot w drzwi, rozchodzący się echem otrzeźwił umysł Albusa Dumbledore'a, powrócił on do rzeczywistości od własnych wciągających, bezdennych rozmyślań.
- Proszę - z jego gardła wydobył się ciepły głos.
Wyciągną rękę do szklanej misy po swojego ulubionego cukierka, drugą zaś chciał nastawić w takiej pozycji, aby gość także skosztował cytrynowego dropsa. Jednak jego druga ręka opadał na oparcie fotela, ponieważ w drzwiach stanęła czarnowłosa dziewczyna - jego duma, jedyna wnuczka. Nie lubiła dropsów od czasu dzieciństwa, w którym objadała się nimi bardziej niż sam dyrektor, przez co skończyło się zatruciem oraz niechęcią do nich.
- Dobrze, że jesteś kwiatuszku - uśmiechnął się szeroko do Rose.
- Coś się stało?
- Nie, skądże znowu. Chciałem tylko z tobą porozmawiać.
Dziewczyna rozsiadła się naprzeciwko staruszka na wygodnym krześle. Wpatrywała się w dziadka czarnymi, jak bezgwiezdna noc oczyma, mimo wieku oraz doświadczenia, Albus w środku skulił się w sobie, jej spojrzenie nie było przerażające, nie, bardziej można to nazwać przeczesującym, oczyma wchłaniała człowieka do siebie i poznawała jego sekrety. Dyrektor przecież dobrze wiedział, że posiada dar po ojcu do legilimencji, sam pomagał jej go sprostać, potrafiła wejść do umysł osoby, której by tylko chciała bez postrzeżenia. Chociaż teraz, kiedy na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech, czarne oczy Rose były piękne i błyszczące.
- Rozmawiałem ostatnio z Minerwą i Severusem - wspomniał. - Naszym zdaniem najlepiej będzie jeśli dostaniesz osobne komnaty, wejście będzie na tym samym piętrze co wieża gryfonów.
- Już mnie do tego domu przypisujesz? - zapytała lekceważąco.
- Bynajmniej. Pasujesz do niego.
- Co jeśli trafie do Ravenclaw, bądź Slytherin'u?
- Dalej na tym piętrze będziesz mieć komnaty.
- Dobra i tak nic nie mam do gadania.
- Nie będziesz się argumentować, żeby mieć sypialnię z innymi? - zapytał zaskoczony.
- Nie i tak nie wygram. Może z tobą tak, ale z babcią? Kogo ty chcesz oszukać, dziadku?
Jego uśmiech stał się jeszcze większy. Zaśmiał się cicho. Ze swojego haczykowatego nosa ściągnął okulary - połówki i położył je na biurku.
- Mogą już iść?
Kiwnął głową. Rose wstała z krzesła i szła w stronę drzwi.
- Kwiatuszku - zwrócił się do niej Dumbledore, dziewczyna odwróciła się w jego stronę - Proszę cię, abyś była ostrożna, nie wpadaj na głupie pomysły i nie uczestnicz w tych niebezpiecznych. Nie chcę, aby stała się tobie krzywda.
Niebieskie oczy wpatrywały się w ramiona, które uniosły się w górę i opadły, oznaczało to, że nic z tego.
- Zobaczę co da się zrobić - odparła uśmiechając się niewinnie.
Kilka minut po wyjściu wnuczki do gabinetu dyrektora weszli Severus i Minerwa. Już od lat nie pukali do drzwi tylko wchodzili bez ostrzeżenia. Albus w tym czasie przeglądał dokumentację i nucił sobie pod nosem wesołe piosenki.
- Och, moi drodzy, co się takiego stało? - zapytał uprzejmie widząc ich czerwone ze złości twarze.
- Rose, będzie w moim domu, czy wam się podoba, czy nie! - warknął mężczyzna nie odpowiadając na pytanie dyrektora.
CZYTASZ
Królowa Gryfonów • Córka Severus'a Snape'a
Fiksi PenggemarRose Snape przytłoczona egzystencją nudnego, młodzieńczego życia rozpoczyna eskapadę z odwagą i namiętnością. Skłonna do przekroczenia granic ludzkiej natury zaczyna eksperymentować z pięknem, ze sztuką oraz alkoholem. Stojąca pomiędzy dobrem, a złe...