Rozdział 13

871 72 3
                                    


Rose

Zostaję sama w upalne, oszałamiające od gorąca letnie dni i noce, kiedy wszyscy wyjeżdżają. Pływałam w stawie w księżycowej poświecie. Jadam pomarańczę i brzoskwinie ze słodkim miąższem i konsystencją. Powolne godziny dłużą się, wskazówki zbyt wolno się przesuwały, aby później pędzić za szybko. Tak dotarłam do końca czerwca, z wolna, ubrana w krótkie spodenki jeansowe i koszulkę na ramiączka codziennie w innym kolorze, ja która leżała pod drzewem z akompaniamentem zielonych liści dających chwilę wytchnienia. 

Teraz też leże, w krótkich spodenkach z materiału, w kolorze granatowym i białej koszulce. Czytałam książkę, którą znalazłam w biblioteczce taty. 

- Powiedz mi, Rose. Dlaczego ja tak szybko się starzeje, a ty coraz bardziej doroślejesz? - otrzeźwił mnie znajomy głos. 

- Taka kolej rzeczy, dziadku. - odparłam.

- Może i tak los pragnie. W mitologii nordyckiej, w pradawnych czasach, jadali złote jabłka Iduny, aby wyglądać wiecznie młodo.  

- Powinniśmy także takie stworzyć, żebyście byli wiecznie młodzi. 

- Tak, ale nie przyszedłem rozmawiać z tobą, kwiatuszku o jabłkach i młodości. Chciałabyś wybrać się ze mną w krótką podróż? - zapytał wesoło. 

- Jasne. Mam się przebrać? 

- Nie, chodź. Teleportujemy się za chwilę. 

Chwyciłam ramię dziadka. Poczułam dziwny ucisk w żołądku. Wylądowaliśmy, równo na nogi na szczycie góry, gdzie nie dosięgnął nas już upał, tylko silny wiatr i zimno. Staliśmy przed drzwiami, mosiężnymi i drewnianymi. 

- Wiesz Rose, gdzie jesteśmy? 

- W dumstrangu, mam rację? 

- Oczywiście, że tak. Jak to możliwe, że ty zawsze wszystko wiesz? 

Drzwi otworzyły się otworem i wślizgnęliśmy się jak najprędzej przez nie. W środku było znacznie cieplej. Powitał nas mroczny korytarz z marmurową posadzką i beżowymi ścianami, oświetlały nas pochodnie wiszące na ścianie, pośród obrazów i małych okien wpuszczających niewielkie promienie słońca. 

- Wow! - krzyknęłam rozglądając się dookoła i idąc zza dziadkiem. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę z palcem wskazującym przyciśniętym do ust.

- Kwiatuszku, uczniowie mają jeszcze lekcje. 

- Jak to lekcje? 

-  Tak,  w Dumstrangu uczniowie wracają do swoich domów siódmego lipca, a jeśli się nie mylę to teraz siedzą w klasach. Powracają do szkoły siódmego sierpnia. Ich wolne zaczyna się później za 6 tygodni. 

Na końcu korytarza zastaliśmy drzwi pomalowane bordową farbą ze złotą klamką w kształcie głowy węża. 

- Kwiatuszku, musisz na mnie tutaj poczekać, dobrze? - pomachałam głową na znak zgody. - Muszę załatwić kilka spraw. 

- Dobrze, o nic się nie musisz martwić! - powiedziałam, kiedy Albus wszedł do gabinetu. 

Zerknęłam, czy nikogo nie ma i czmychnęłam w przeciwnym kierunku. Oglądałam korytarze, obrazy oraz twórców, dawnych dyrektorów, nawet portrety dawnych założycieli. W gablotach, na które się natknęłam czytałam o dawnych uczniach, obecnym dyrektorze. 

- Skąd jesteś? - odwróciłam się w stronę, skąd usłyszałam męski głos. 

Stał za mną chłopak oparty o ścianę, przystojny brunet, wydawał się o kilka lat starszy. 

Królowa Gryfonów • Córka Severus'a Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz