Rose wraz z przyjaciółmi biegła przez błonie. Rozglądali się, aby być spokojnymi, żeby nikt nie złapał ich w nocy poza terenem swoich dormitoriów w czasie ciszy nocnej. Stanęli przed chatką gajowego. Harry zapukał do masywnych drzwi. Po chwili ujrzeli głowę olbrzyma, jego mina złagodniała na ich widok. Szybkim gestem zaprosił ich do środka. W chacie było gorąco przez palący się kominek, przed którym leżał kieł. Czuli w powietrzu zapach świeżo upieczonego ciasta. Hagrid usiadał przy stoliku. Nastolatkowie stanęli za jego plecami. Na stole w szmatkach i starych koszulkach leżało duże jajo.- Co to jest? - zapytał się Harry marszcząc brwi.
- Czy to jest smocze jajo? - Rose miała niepewną minę.
- Tak, smocze jajo. - odparł dumnie olbrzym wpatrując się na nie z miłością.
- Skąd je wziąłeś?
- Jakiś facet w kapturze sprzedawał w barze, a ja lubie takie rzeczy, wiec je se kupiłem.
- Wydaje mi się, że dziadek nie pozwoli Ci go zostawić.
W jednym momencie jajko zaczęło pękać. Rose odsunęła się szybko od stołu. Poczuła obrzydzenie. Z powstałej dziury wychylił się zielony smok, oblepiony mazią.
- Patrzcie jaki słodziak.- Zwierzę wyszło z jajka rozejrzało się wokoło i spojrzało na gajowego.- Chyba wydaje mu się, że jestem jego mamusią. Nazwę cię Norbert, maluchu.
Smok zionął delikatnie ogniem podpalając brodę Hagrida, który szybko otrzepywał się.
- Cholibka..
- Hagrid wydaje mi się, że nie wychowasz tutaj w drewnianej chatce smoka. Może lepiej będzie jeśli wyślesz go do Rumuni do Charliego.- powiedziała ostrożnie.- Pogadaj z Dumbledore'm on na pewno ci pomoże.
- Nie oddam go, będziemy żyć tutaj wspólnie, jak rodzinka. Norbert, ja, kieł.
- Chcę to zobaczyć. - rzekła Rose. - Przecież ten smok za chwile będzie olbrzymi, większy od twojej chaty...
- Kto to jest?- zapytał nagle Hagrid wpatrując się w okno, za którym stał blondwłosy chłopak.
- Draco Malfoy.- powiedziała Rose, a po jej słowach ślizgon zniknął.- Chyba powinniśmy już wracać. Och, znowu szykują się kłopoty.
*
- Dobra teraz idziemy po cichu, jest po ciszy nocnej, a więc jeśli ktoś nas zobaczy dostaniemy szlaban.- powiedziała cicho czarnowłosa, kiedy wchodzili do zamku. - A ja nie zamierzam czyścić kociołków. Znowu.
- Może się rozdzielimy?- zapytał Ron.
- Po co?
- Może dlatego, że nie wszyscy wtedy dostaniemy karę, ja idę z Hermionom.
- Dobrze. - odparła ze zdziwieniem Rose, kiedy Ron oddalił się z gryfonką.
- Nie uważasz, że to trochę dziwne? - zapytała się, kiedy wspinali się na wyższe piętra.
- Niby co?
- No, jak to co? Ron wszędzie chce chodzić z Hermionom, ale jeżeli przychodzi co do czego, to obraża ją w bardzo brzydki sposób, powodując u niej płacz, a ona zawsze zgadza się z jego zdaniem i nie protestuje.
- Od kiedy jesteś taka obeznana?
- Nigdy tego nie zauważyłeś? A może oni są w sobie zako...- powiedziała trochę za głośno, urwała, kiedy zobaczyli przed sobą światło wydobywające się z różdżki i dwójkę czarodziei. Jedne z nich był niski, co mogło oznaczać postać Dracon'a, a drugi Minerwy, wyższy i chudszy.
CZYTASZ
Królowa Gryfonów • Córka Severus'a Snape'a
FanficRose Snape przytłoczona egzystencją nudnego, młodzieńczego życia rozpoczyna eskapadę z odwagą i namiętnością. Skłonna do przekroczenia granic ludzkiej natury zaczyna eksperymentować z pięknem, ze sztuką oraz alkoholem. Stojąca pomiędzy dobrem, a złe...