#37

249 15 16
                                    

Perspektywa Dreadwinga

-A więc mój Lordzie pozmieniało się tu bardzo z tego powodu iż twoi ludzie nie chcieli ze mną współpracować, a to raczej powinni robić skoro są wyszkoleni aby wykonywać polecenia. Jednak tego nie robili więc musiałem ich zastąpić - wyjaśniłem patrząc się odważnie w optyki Lorda i dumnie stojąc.

-Były tak bardzo potrzebne te zmiany? - zapytał się mnie przez to poczułem na sobie jego srogi wzrok.

-Trochę tak - odpowiedziałem - nie było Lorda trochę czasu i trzeba było zrobić porządki aby każdy mógł tu żyć. Jednak Lord wrócił! - uśmiechnąłem się radośnie lecz nadal widziałem jego złość w jego optykach.

-Dreadwing czy masz coś mi do powiedzenia? - padło zapytanie z ust mego pana jednak nie rozumiałem jego zapytania przecież mu powiedziałem wszystko.

-Nie mój Lordzie nic więcej się nie zmieniło ani nic więcej nie wprowadziłem - oznajmiłem z założonymi rękami z tyłu pleców.

-Wynoś się - warknął, a ja z uprzejmości ukłoniłem się wycofując z centrum dowodzenia. Zaczęło mnie zastanawiać dlaczego właśnie teraz wrócił gdy byłem tak blisko rozwiązania zagadki gdzie zniknął. Westchnąłem ciężko gdyż moje rządy właśnie się skończyły. Z jednej strony byłem zły, bo stworzyłem imperium nemezis po własnemu, a on tak po prostu to cofnął, zniszczył i pozbawił mnie tego.

Jeszcze zdobędę jego atencje i aprobatę, a moje rządy będą tymi jedynymi przy boku Megatrona.

Już miałem plan jak to wykonać tylko czekałem aż Megatron wróci na swoje włości. Tak też i się stało. Czas mijał dość szybko, a wszystko było tak same no prawie gdyż Lord wyglądał na bardziej rozsądniejszego i nie atakował wszystkich swoim gniewem. Po tej jego wyprawie w niewiadome był bardziej ostrożniejszy wobec mnie jakby odsuwał mnie od wszystkiego abym nie próbował kombinować. Poczułem się trochę jak stary komandor tego statku co nie podobało mi się, coś tu mocno nie pasowało i miałem zamiar tego się dowiedzieć co takiego zmieniło mego Lorda.

Perspektywa Megatrona

Powoli wdrażałem swój plan w życie. Co raz mniej misji to mniej walk. Jednak wydobywaliśmy nadal złoża energonu, bo z czegoś trzeba było żyć oraz utrzymywać swoich ludzi. Knockout pracował z Shockwavem nad biomaterią z syntetycznego energonu, która miała pomóc ożywić Cybetron. Wszystko jak na razie szło zgodnie z planem i nie było żadnych komplikacji oprócz jednego. Pewnego mecha, którego trzeba było zgasić raz, a porządnie. Dreadwing był niebezpieczny nie tylko dla conów, ale i dla mojej gwiazdki. Odnośnie Starscreama to był u autobotów i wracał do pełni sił. Lecz mech był podejrzliwy aż zanadto i musiałem mądrze to rozmyśleć. Plan był omówiony z Optimusem w bazie autobotów i miałem taką ochotę wrócić do bazy mego przeciwnika, ale i też brata. Lecz to byłoby tylko zagrożenie dla mej gwiazdki, a tego nie chciałem. Soundwave obserwował mojego pseudo komandora i dawał mi raporty. Zmiany, które wprowadził nie są tak prosto odmienić, a jeszcze żeby wprowadzić pokój w mojej armi nie jest tak prosto wykonać. Moi zaufani ludzie próbowali mi pomóc w tym jednak nie wszystkim pasowały zmiany, które powoli zaczęły być wprowadzane. Powolnym krokiem kroczylem przez korytarze statku zastanawiając się co mogłem jeszcze zrobić aby dotrzymać czasu gdy Autoboty pomogą do końca Starscreamowi i będzie mógł do mnie wrócić gdyż chwilowo iskra bolała mnie z rozłąki, ale nie tak bardzo jak gdy Star cierpiał mocno, zaś czekałem jeszcze na to jak Shockwave z Soundwavem zrobią materię. Czułem ból w iskrze lecz było lepiej tylko pytanie nachodziło do mojego procesora jakim cudem czułem jego uczucia. Słabo, ale gdy naprawdę coś odczuwał to i ja czułem. Nie byliśmy połączeni iskrami, ale może powinienem to zmienić skoro byliśmy przeznaczeni sobie. Może za późno to zrozumiałem przez to został tak bardzo zraniony, ale mój seeker był kochanym złośnikiem i to moim. Uśmiechnąłem się, ale szybko ten uśmiech schowałem pod maską złości. Nie wiadomo kiedy pojawi się przy mnie Dreadwing który ostatnio nie ustępował mnie o krok. Denerwowało mnie to i miałem taką ochotę zabić go własnymi szponami, ale nie mogłem teraz tego zrobić.

Uczuć nie da się oszukać! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz