#30

408 18 24
                                    

O boziu nie sądziłam, że dam radę to napisać w tak krótkim czasie 😅

Rozdział dedykowany dla MagdaBerbecka

Miłego czytania!!!

Perspektywa Knockouta

Minęło kilka dni gdy Dreadwing zwany teraz Szefem przejął kontrole nad statkiem i wszystkimi rzeczami związanymi z Nemezis. Nie zapowiadało się dobrze dla "nas". Powstała nowa hierarchia w której niegdyś my byliśmy, a teraz jesteśmy na szarym końcu. Gdyby nie to że jestem jedynym Medykiem na tym latającym złomie to bym dawno przepłacił życiem. Za to iż nie popieram idei Dreadwinga, który nie powiem, że zachowuje się o wiele gorzej niż Starscream na swoim tymczasowym stanowisku.

-Niech...lord...już...wraca! Mam dość... Dreadwinga i...jego władzy.

-Oj Soundwave nie tylko ty masz dość. Jedyne się trzymamy, bo jesteśmy dość ważni dla Lorda, a ten matoł zawsze może nakłamać, że to wina niesubordynacji wojsk. - wypowiedział się Shockwave. Oczywiście obydwaj byli w centrum medycznym gdyż tylko tu Szef nie ważył się wejść. W sumie chyba bał się tu przyjść po tym jak prawie ostatnim razem odciąłem mu przez przypadek ramię, bo rozproszył mnie w pracy. Ratchet pisał kilka razy, że Gwiazdeczka powoli zaczyna wracać do żywych dzięki rehabilitacji i pomocy Lorda Megatrona, który bacznie stał przy swoim partnerze i mu pomagał. W sumie cieszyło mnie to, że wspólnie z Autobotami dogadywali się jednak martwiłem się o to czy Lord nie wywoła tam drugiej wojny. Chyba każdy zna charakter i ambicje Megatrona, które doprowadziły do tego, że jesteśmy teraz na ziemi między ludźmi.
Jednakże nie żałuję wyboru, że dołączyłem do Lorda. Może i jest często wybuchowy, niebezpieczny i agresywny to jednak też martwi się na swój sposób o wszystkich i pragnie chronić swoich chociaż nie pokazywał tego aż tak. Do momentu gdy okazało się, że Starscream jest tym jedynym dla Lorda chociaż mogę twierdzić iż najprawdopodobniej wypierał się swych uczuć.

-Musimy to przetrwać przecież Lord z pewnością niedługo do nas wróci, a my będziemy wolni od tego potwora. - udzieliłem swój głos w rozmowie dwóch mechów gdyż słuchanie ich zaczęło trochę męczyć.

-Czy...wiesz kiedy... Lord wróci?

- Nie mam pojęcia niestety. Wiem tylko że leczenie idzie zgodnie z planem, ale to musi jeszcze potrwać od tak nic się nie robi.

-Knockout czy na pewno jesteśmy tu bezpieczni aby rozmawiać o takich rzeczach?

-Spokojnie wielkoludzie jesteśmy. Sala jest wyciszona i nie posiada kamer chyba, że jedną moją na zapasy i inne rzeczy. Czy ktoś widział poza tym gdzie podział się Break?

-Nie...wiem gdzie...on może być... Nie mam...dostępu do misji.

-No tak odciął nas od możliwości wszystkiego, ale na szczęście zostają detpady i możliwość kontaktowania z bazą Autobotów. - stwierdziłem.

-Tak przynajmniej tyle - poparł mnie naukowiec.

-Mam nadzieję, że ten czas minie naprawdę szybko. - westchnąłem, bo ten czas nie zapowiadał się zbyt dobrze.

Perspektywa Starscreama


Obudziłem się na ruchomej klatce piersiowej srebrnego mecha, który drzemał na łóżku do połowy przykryty kocem gdy ja byłem calusieńki nim opatulony. Mimowolnie na moje usta wkradł się uśmiech, który był mało spotykany na mojej twarzy po tym co się wydarzyło. Jednakże czas nie leczy ran tylko pozwala im się zabliźnić, by nadal nie krwawiły. U mnie rany w formie fizycznej jak i psychicznej powoli się regenerowały. Chociaż było to naprawdę trudne po tym co musiałem przeżyć. Jednak pomoc Lorda była bardzo pomocna bym przestał myśleć o tych złych rzeczach. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową, która emanowała przyjemnym ciepłem, a jego iskra biła tym swym uspokajającym rytmem. Który powodował iż od razu stawałem się spokojniejszy i pewniejszy tego co robię bądź tego co chce zrobić. Z zamkniętymi optykami wsłuchiwałem się w jego bijące serce jak to ludzie mówią. Gdy jego ramiona nagle oplotły się wokół mojej tali, a ja dość szybko zareagowałem spięciem swych mięśni, ale gdy przejechał dłonią po moich lotkach chcąc czy nie rozluźniłem się całkowicie.

Uczuć nie da się oszukać! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz