#35

226 16 4
                                    

Perspektywa Starscreama

Kolejna wizyta w zakątku medycznym u Ratcheta była tylko kontrolna. Co mnie bardzo cieszyło gdyż tylko mnie przeskanował.

-Jak widać jest dobrze już z tobą - stwierdził medyk - jednak odradzam jeszcze żebyś opuszczał bazę autobotów.

-Chyba nawet nie byłbym w stanie wrócić na Nemezis gdy on tam jest - westchnąłem cicho przypominając sobie o pewnym conie, który jest na statku i zapewne nie wie o tym iż żyje, a moja iskra dalej bije.

-Nie przejmuj się tym aż tak - rzekł medyk. - Tu jego wzrok nie dosięga. Właściwie co planuje Megatron, bo ostatnio jest delikatnie kłębkiem nerwów.

-Nie wiem właśnie dlaczego - mruknąłem - sam chciałbym wiedzieć co chodzi po jego procesorze. Jednak na pewno nie jest to nic złego. Mam chociaż taką nadzieję, ale nie czuję aby chciał zrobić wam coś skoro tyle czasu żyjemy pod jednym dachem.

-Nie obawiam się o to, bo sam stwierdził, że nie chce zrobić nam niczego, bo ma dług u nas. Więc jesteśmy bezpieczni w tym akcepcie jednak jego nerwy są dla nas niewiadomą.

-Mogę się go spytać odnośnie tego - stwierdziłem i zszedłem z kozetki na której siedziałem.

-Nie trzeba Starscream - rzekł starszy mech i delikatnie się uśmiechnął do mnie. Czułem iż coś ukrywają przede mną. Megatron jest zdenerwowany, a autoboty są bardzo dobrym humorze. Przez moją nie uwagę wpadłem na kogoś, a że nie patrzyłem przed siebie to nie wiedziałem nawet na kogo.

Nie ważne kto to nie mogę pozwolić aby upadł!

Szybko więc zareagowałem i złapałem owego kogoś za rękę i przytrzymałem, aby nie upadł. Wtem zobaczyłem charakterystyczne kolory lakieru należące do jedynej femme wśród autobotów.

-Przepraszam nie chciałem na ciebie wpaść - powiedziałem cicho i postawiłem ją do pionu.

-Ja również cię nie zauważyłam - odparła Arcee. - W sumie dobrze, że na ciebie wpadłam.

-Dobrze? - zdziwiony popatrzyłem się w optyki botki.

-Tak. Chciałam z tobą porozmawiać na osobności - oznajmiła patrząc się na mnie. Dość niepewnie zacząłem brać wszystkie za i przeciw czy aby na pewno iść z nią porozmawiać, ale chyba w końcu musimy przeprowadzić szczerą rozmowę, która może załagodzi nasze złe relacje.

-Dobrze. Skoro chcesz możemy porozmawiać - odpowiedziałem dość niepewnie, bo nie wiedziałem jak skończy się ta rozmowa.

-Więc chodźmy do mojego pokoju - zaproponowała i bez czekania poszła beze mnie. Więc szybko nadrobiłem dzielący nas dystans i szedłem za nią z dwa kroki za nią. Po chwili doszliśmy do jej kajuty do której mnie wpuściła. Chociaż moja twarz była spokojna to moje skrzydła pokazywały iż boję się bądź obawiam się tej kobiety.

-O-oo c-czym chciałabyś porozmawiać? - zapytałem dość jąkając się na początku zdania. Jednak ona pokazała abym usiadł na fotelu, co oczywiście zrobiłem chociaż delikatnie czułem strach przed nią.

-Chciałabym serdecznie cię przeprosić za moje zachowanie wobec ciebie - zaczęła, ale wtrąciłem się.

-Bez winy też nie jestem.

-Jednakże nie powinnam wobec ciebie się tak zachować. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Dopiero zrozumiałam, że zrobiłam duży błąd dzięki pomocy Optimusa i Megatrona. - westchnęła i usiadła na swoim łóżku.

-To znaczy?

-Nie powinnam odreagowywać na tobie czegoś co było już dawno. A mnie po prostu trawiła nienawiść mimo iż to wojna i każdy stracił kogoś na kimś mu zależało. Chce po prostu przeprosić. Przepraszam.

Uczuć nie da się oszukać! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz