#5

784 24 6
                                    

Perspektywa Starscreama

Lord zajął się mną przez te kilka dni. Na początku był delikatny i czuły, ale z każdym dniem coraz bardziej to zanikało. Nie dziwiłem się w końcu miał tylko doprowadzić mnie do zdrowia. Lecz muszę stwierdzić, że te dni były najlepsze... Gdyż nie spodziewałem się zranienia ze strony Megatrona jakby zależało mu na mnie, ale prawda jest taka, że za dużo wiem aby po prostu się mnie pozbyć. Byłem cenny dzięki mej wiedzy i dzięki temu, że byłem najlepszym lotnikiem. Siedziałem u Knockouta, który robił mi kontrolne badania mego stanu po próbie zniszczenia przeze mnie organizmu... Szczerze nigdy nie powtórzę tego wole skończyć z przebitą iskrą niż przeżywać ponownie katorgę przez palące przewody w mym ciele.

-Jest już nawet wszystko w porządku, ale pilnuj aby nie powtórzyło się to, bo może się źle to następnym razem skończyć - powiedział Knockout.

-Ja wiem, ale wtedy wiesz...co się stało - oznajmiłem cicho patrząc się w podłogę.

-Egh wiem Gwiazdko, ale czy nie powinieneś tego zgłosić Lordowi? - zapytał i zerknął na mnie.

-N-nie lepiej nie - powiedziałem nie podnosząc głowy i wciąż patrząc się w ziemię.

-Ale Lord by coś z tym zrobiłby! - stwierdził i podszedł do mnie.

-A on zemściłby się za to, że Lord wie- burknąłem- poza tym Megatron olałby mnie i jeszcze zacząłby się śmiać!

-Nie wiem czy by się śmiał, ale nikt nie powinien robić takiej krzywdy żadnemu z deceptikonów nawet jeśli to byłby Vehicon! - powiedział poważnym głosem i delikatnie uderzył mnie detpadem w głowę powodując to, że ją podniosłem...

-Wiem- mruknąłem.

-Możesz iść do siebie, ale masz odpoczywać, Soundwava poproszę aby pilnował cię - oznajmił i wycofał się pod komputer.
Pokiwałem tylko głową, że się zgadzam i wstałem powoli z stołu. Nogi nadal mnie bolały przy każdym ruchu. Czułem się źle psychicznie gdy tylko go widziałem dlatego omijałem i unikałem wychodzenia z pokoju, ale gdy już musiałem wyjść to stałem przy tronie Megatrona, modląc się tylko aby on robił coś innego... Chociaż zdegradowany jestem z stanowiska Komandora to Lord kazał mi stać przy jego tronie. To chyba ubezpieczenie przed mą ponowną ucieczką. Czułem się jeszcze gorzej wiedząc, że nie mogę latać i walczyłem z klaustrofobią, którą każdy seeker posiada gdy nie lata długo i jest u ziemiony w jednym miejscu.
Po badaniu miałem zjawić się na mostku więc nawet szybkim krokiem choć bolały mnie nogi i reszta szedłem w kierunku centrum dowodzenia statkiem. Gdy tak spokojnie szedłem nagle ktoś przy gwoździł mnie do ściany z całej siły aż jęknąłem z bólu.

-Miał nikt nie widzieć - wywarczał mi w audio aż się skuliłem słysząc głos swego oprawcy.

-N-nikt nie w-wie - powiedziałem przerażony starając się oddychać spokojnie ale szło mi to z wielkim trudem.

-Nie kłam! - wywarczał i wgryzł się mocno w moją szyję swoimi zębami...

-J-ja nie k-kłamie - wyłkałem starając się nie popłakać z brutalności mecha.

-Kłamiesz suko - powiedział spokojnie i przyłożył mi z pieści w moje czułe skrzydła.
Nie potrafiłem powstrzymać łez i zacząłem płakać z bólu, uścisk na mym ciele zelżał a ja zjechałem po ścianie na ziemię.

-Powiedz komuś więcej, a skończysz martwy - zagroził mi i jakby nic się nie stało poszedł dalej. Skuliłem się opierając głowę o ścianę, a łzy spływały po mych policzkach.
Nie mogłem w takim stanie pójść na mostek... Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć nawet Soundwave nie zobaczy tego, bo w tym odcinku korytarza nie ma kamer... Po kilku minutach podniosłem się na nogach i z bólem w plecach ruszyłem do swojego pokoju. Olałem już to, że Lord może mnie zabić za niestawianie się u niego. Musiałem odpocząć w pokoju. Ledwo przeszłem przez te kilka korytarzy i wpadłem do swojego pokoju. Podeszłem do koi i wziąłem koc w dłonie, by po chwili położyć się pod łóżkiem dla większego bezpieczeństwa... Nie wiem kiedy, co i jak gdy nagle do pokoju otworzyły się drzwi, a ciężkie kroki rozbrzmiały w pokoju. Skuliłem się bardziej w kulke ciesząc się, że łzy przestały już cieknąć z mych optyk. Ten ktoś chodził po moim pokoju najwyraźniej szukając mnie. Po chwili poczułem jak coś łapie mnie za kark i wyciąga spod bezpiecznej ostoi... Nie otworzyłem optyk zbyt bardzo się bałem, że znów przyszedł mój oprawca.

Uczuć nie da się oszukać! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz