3. Po każdym złym dniu przychodzi gorszy

2.7K 45 66
                                    

Odkąd tylko wróciłam do domu z imprezy Toniego, jedyne o czym myślałam, to te cztery pieprzone słowa.

Po prostu jesteś nieznośna.

Więc siedziałam na parapecie w swoim pokoju, otulona ciepłym kocem już kolejną godzinę, wpatrując się w obraz za oknem, kiedy słońce już powoli zaczynało się wynurzać z ciemności. Nie wiedziałam nawet, która była godzina. Nie interesowało mnie to. Jedyne na co miałam ochotę to wpatrywanie się we wschód za szybą. Nie byłam przyzwyczajona, że ktoś za mną nie przepadał. Zwłaszcza, że odkąd tylko wyszłam ze szpitalna, praktycznie każdy nade mną skakał, aby upewnić się, że miałam wszystko czego tylko potrzebowałam.

Jednak Colin nie był jak wszyscy. Nie znał mnie wcześniej i wcale nie musiał tego robić.

Po niecałej godzinie, kiedy słońce już całkowicie się ukazało, ruszyłam w kierunku łazienki. Wiedziałam, że na tą chwilę i tak nie zmrożę oka, więc chciałam zrobić coś czego normalne rano nie robiłam i zabrać Theo na dłuższy spacer. Z tego wszystkiego chociaż wyręczę tatę.

Całkowicie wyszykowana z wysuszonymi i wyprostowanymi włosami, ruszyłam w stronę korytarza prowadzącego na parter. Już na pierwszych drewnianych stopniach usłyszałam odgłosy gotowania w kuchni, mieszające się z cichą latynoską muzyką, więc ruszyłam za dźwiękiem. Ku mojemu zdziwieniu, zastałam w niej mojego ojca, wesoło tańczącego do piosenki lecącej z jego telefonu. Wyglądał komicznie. Nie mogłam nic poradzić na moje ciche parsknięcie śmiechu, które zwróciło uwagę mężczyzny.

- Słyszałem jak brałaś prysznic, więc zrobiłem śniadanie. Musisz tylko jeszcze chwile poczekać na bekon - odwrócił się w moją stronę z głupkowatym uśmiechem, po czym tanecznym krokiem, znowu powrócił do obserwowania jedzenia na patelni.

- Co ty dzisiaj w takim dobrym humorze? - zwróciłam mu uwagę cicho się przy tym śmiejąc, po czym zajęłam miejsce na jednym z krzeseł barowych. - Ale skoro już go masz, to może kawę też zrobiłeś? - wyszczerzyłam zęby w jego stronę, czego nawet nie mógł zauważyć.

Mimo to, wiedziałam, że dobrze zdawał sobie sprawę z mojej miny. Bez żadnej odpowiedzi, tata wziął kubek z pod ekspresu i położył go przede mną, puszczając mi oczko. Zazwyczaj nie przepadał za tym, kiedy piłam kawę. Twierdził, że jak na mój wiek energii mam wystarczająco i nie musze sobie jej niczym doładowywać. Boże, ale ja ją tak  uwielbiałam. Więc cieszyłam się jak diabli, że dzisiaj odchodziliśmy od tej zasady. To był zdecydowanie napój bogów, a dzisiaj potrzebowałam jego pomocy jak jeszcze nigdy dotąd.

- Klasa. Kiedyś jeszcze będziemy razem wódkę pić - uniosłam kąciki ust.

- Larissa nie dobijaj mnie - mężczyzna wziął talerz, na który nałożył bekon z patelni i parę tostów. - Jedyne czego możesz się napić to szampana na balu za tydzień. Wódka i piwo to bardziej męskie napoję, kobiecie nie wypada ich spożywać.

Automatycznie skrzywiłam się na jego słowa. Mój ojciec był bardzo negatywnie nastawiony do picia alkoholu przez kobietę. Wyjątkami były bale czy święta, na których można było się napić wina bądź szampana - lekkich alkoholi. Co brzmiało dosyć absurdalnie zważywszy na to, że on sam sobie nigdy nie odmawiał. Gdyby jednak dowiedział się co piłam na urodzinach Toniego, miałabym szlaban na miesiąc, jak nie na dłużej. A przy tym jeszcze półtoragodzinne kazanie, na temat bycia przyzwoitą i myśleniu o opinii społecznej. Bo przecież „od najmłodszych lat, budujemy to jak postrzegają nas inni". Zdążył mi to już tłumaczyć kilku godzinnymi wywodami.

Za tydzień był również przedświąteczny bal charytatywny. Ten na który zapierałam się rękoma i nogami, że nie pójdę. Obiecałam mu niedługo zacząć chodzić wraz z nim. W końcu mój okres przyswajania się do życia powoli się kończył tak samo jak wszystkie benefity z nim związane. Jednak nie byłam zagorzałą fanką udawanej magii świąt, przy śmietance towarzyskiej Portland. Zwłaszcza, że naprawdę nikogo tam nie znałam. Nikogo prócz Colina z którym nie poszłabym porozmawiać nawet gdyby mi za to zapłacili.

Torn between existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz