7. Nie byłam nią

1.7K 45 78
                                    

Obudziłam się rano o dosyć wczesnej porze, a moi przyjaciele jeszcze spali w najlepsze, cicho pochrapując pod nosem. Tony leżał rozwalony na łóżku między mną a Ronnie tylko w swoich czerwonych bokserkach w mikołaje na co chciało mi się śmiać. Wstałam ruszając do łazienki, a kiedy z niej wychodziłam moje miejsce na materacu było zajęte. Oby dwoje byli powyginani w każda stronę świata, a mi się już nawet nie chciało spać, wiec nawet ich nie budziłam. Założyłam na siebie czarne dresy i krótki sweterek wychodząc z pokoju.

Była pora śniadaniowa, więc miałam okazje zejść na dół i zrobić sobie kawę, której zdecydowanie potrzebowałam. W jadalni nie było za dużo ludzi, a tym bardziej nie było nikogo z moich znajomych.

Wstawiłam duży kubek pod ekspres, naciskając odpowiedni przycisk. To był jeden z tych momentów kiedy miałam dziwna ochotę na ciepłą kawę, chociaż z reguły wolałam zimną. Zerkając na zegarek, widziałam ze dochodziła dopiero dziewiąta. Nie wiedziałam o której godzinie wróciła wczoraj reszta, a nawet nie pamiętałam o której sama wróciłam. Po powrocie chwile z Ronnie rozmawiałyśmy o chłopaki z którym spędziła większość wieczoru. Ciagle ekscytowała się jego osobą, mówiąc jaki to nie był cudowny. Prawda oboje byli cholernie przystojni ale chyba nie zagrało między jego kolegą, a mną aż tak bardzo żebym dosłownie skakała z radości na samą myśl o nim, jak to robiła wczorajszego wieczoru Miller.

Byłam bardziej zażenowana, że impreza pochłonęła mnie tak bardzo, że skończyłam ją wymiotując w krzakach przed barem. Zdecydowanie nie był to wieczór który chętnie będę wspominać ale chociaż przez chwile dobrze się bawiłam.

Z wypełnionym po brzegi kubkiem, ruszyłam w stronę schodów na nasze piętro. Chciałam usiąść spokojnie na kanapie w przedsionku i włączyć sobie telewizor, który się tam znajdował ale ktoś mnie wcześniej ubiegł. Nicholas siedział rozłożony na jednej z kanap, przewijając coś na swoim telefonie kiedy pomieszczenie wypełniały odgłosy Grinch'a lecącego w TV. Cicho się wycofałam, odchodząc w stronę swojego pokoju z nadzieją, że mnie nie zauważy. Albo będzie chociaż udawał, że tego nie zrobił.

- Widzę, że już nie śpisz - jego głos zatrzymał mnie w połowie kroku. - Jak się czujesz?

Jego pytanie nieco mnie zdziwiło. Postanowiłam odwrócić się w jego stronę, przez co od razu skrzyżowaliśmy spojrzenia. Wyglądał na zmęczonego. Jego oczy były opuchnięte, a worki pod nimi fioletowe ale to i tak nie zmieniało tego, że jego całokształt wyglądał tak jak zawsze. Dobrze.

- W porządku - podeszłam w jego stronę, spijając przy tym łyk kawy. - O dziwo.

- To dobrze.

Pokiwał lekko głową, odwracając wzrok gdzieś na bok. Niezręczność była wyczuwalna w powietrzu. Czułam, że powinnam powiedzieć coś więcej i chociażby podziękować mu za wczoraj ale nie potrafiłam z siebie wykrztusić nic sensownego.

- Pójdę do pokoju - wskazałam drzwi kawałek dalej. - Nie chcę ci przeszkadzać.

I zanim zdążyłam zrobić chociaż krok, usłyszałam jego ściszony głos, przesiąknięty jakby smutkiem, którego wcześniej nie słyszałam.

- W sumie to przydałoby mi się towarzystwo.

Stałam jak sparaliżowana, przypatrując się jego poważnemu wyrazowi twarzy. Każdemu milimetrowi skóry, który nie wyglądał jakby to był żart. Chciał żebym z nim posiedziała?

- Coś się stało? - zapytałam, nieśmiało kierując się w jego stronę.

- Nic nadzwyczajnego - wzruszył ramionami.

Usiadłam na kanapie na przeciwko niego. Starałam się utrzymać między nami jak największy dystans. Wciąż było mi wstyd za wczoraj i nie czułam się zbyt komfortowo kiedy siedzieliśmy tak we dwójkę i rozmawialiśmy nie wiadomo o czym.

Torn between existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz