11. Pierwszy raz z listy

1.6K 34 52
                                    

Wchodziliśmy właśnie do Revolution Hall w którym była organizowana noworoczna zabawa przez ostatni rocznik z naszego liceum. Podobno to była tradycja, że najstarsza klasa zajmuje się sylwestrem na który przychodzą oni i osoby przez nich zaproszone. A jako, że Tony był kapitanem drużyny futbolu jak mogłoby go tam nie być? No i dodatkowo jak mógłby nie wkręcić nas i całej reszty naszej paczki?

Ludzi na sali było już całkiem sporo, a do wejścia pchało się ich jeszcze więcej. Nikt nie był ubrany przesadnie elegancko, a bardziej na luzie co mi się podobało. Sala była ładnie ozdobiona w złote i czarne balony, a ogromny napis Happy New Year wisiał nad sceną, na której znajdowała się DJ-ka. Stoły z przekąskami stały w niewielkim pomieszczeniu obok, tak samo jak alkohol, który chłodził się w coolerach na każdym ze stolików. Było tutaj dużo pustych pomieszczeń, ponieważ chyba jako jedyni w tym miejscu wyprawialiśmy imprezę, co było zdecydowanie nam wszystkim na rękę.

Postanowiliśmy wybrać nasze miejsce i zacząć wlewać w siebie pokaźne ilości alkoholu. Chyba tylko w taki sposób byłam w stanie zmuszać się do uśmiechów i nie irytować się za każdym razem gdy ktoś obok mnie coś głośniej powiedział. Rozglądałam się dookoła, szukając pewnego niebieskookiego chłopaka który byłam niemal pewna, że już gdzieś się tutaj szwendał. Nie wiedziałam dokładnie dlaczego ale chciałam go zobaczyć.

- Ziemia do blondyny - z zamyślenia wyrwało mnie szturchnięcie Toniego, który przyglądał mi się z niezidentyfikowaną miną. - Słuchałaś mnie w ogóle?

Uniosłam brwi, szybko kalkulując czy chłopak w ogóle coś do mnie mówił ale za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć. W myślach spoliczkowałam się za tak jawne odlecenie, ale postanowiłam jedynie unieść brew i jak zwykle udawać.

- Jeśli mówiłeś coś głupiego to automatycznie się wyłączyłam - wyszczerzyłam się w jego stronę, aby nie nabierał podejrzeń co do mojej chwilowej nieobecności.

Brunet jedynie przewrócił oczami, wyciągając wódkę z coolera, a następnie rozlewając ją na trzy kieliszki. Cieszyłam się, że zdecydowaliśmy się na alkohol już w takiej wczesnej fazie imprezy bo tylko on potrafił mnie rozluźnić. Zwłaszcza, że już od dłuższego czasu spinałam mięśnie tak mocno, że niemal wszystkie już zaczynały mnie boleć. Dalej nie byłam przekonana w stu procentach, że wolałam być tutaj niż w moim ciepłym łóżku, jednak teraz już nie było odwrotu, a pozostała wódka.

- Reszta już czeka w kolejce - poinformowała nas Veronica, wypijając szybko swojego shota bez najmniejszego skrzywienia, na co oboje przytaknęliśmy. - Nie wiem jak wy, ale ja dzisiaj mam zamiar znaleźć sobie towarzystwo - wykrzywiła usta w zadziornym uśmiechu.

- Kim będzie ten nieszczęśnik? - chłopak skwitował parsknięciem, a ja ponownie rozejrzałam się po sali.

- Nie ważne kim będzie, ważne żeby w ogóle był - wystawiła w naszą stronę koniuszek języka, na co cicho się zaśmiałam.

Veronica już taka była. Lubiła chłopców, a chłopcy lubili ją. To nie było ważne, że to zainteresowanie trwało tylko krótką chwilę. Lubiła atencję i oboje z Torresem doskonale to wiedzieliśmy, więc jej odpowiedzieć nawet nas nie zdziwiła.

Na pewno bawiliby się lepiej bez ciebie.

- Ja mam zamiar wytrzymać do północy - wzięłam do ręki butelkę z alkoholem, ponownie rozlewając go sobie i przyjaciołom, starając się jakoś uciszyć głosy w swojej głowię. - A to znaczy, że musze być cholernie pijana.

- Uciekniesz nam później jak kopciuszek? - skomentował na co jedynie kiwnęłam głową, ponownie zerując kieliszek, co oboje uczynili od razu po mnie. - Ale mam nadzieje, że ta bardziej zdzirowata wersja, która gubi pantofelka dopiero w domu gorącego księcia - dodał.

Torn between existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz