4. Pokaż mu, jak bardzo się myli

2.3K 46 93
                                    

- Omijasz już drzewa szerokim łukiem? - uniósł delikatnie kącik ust, a po chwili zaciągnął się papierosem, wypuszczając dym przed siebie.

Wiedziałam, że rozmawianie z nim gdy na dworze już było ciemno, nie było odpowiednie. Takie osoby jak on sprowadzały kłopoty, a ich miałam zdecydowanie zbyt wiele jak na ten moment. Gdybym ktokolwiek mnie z nim zobaczył, mogłoby się to źle skończyć i przede wszystkim zaszkodzić mojej reputacji.

- Mało zabawne - wpatrywałam się w niego, przeklinając się w głowie za to, że w ogóle otworzyłam usta, zamiast po prostu obok niego przejść i odejść jakby nigdy nic. - Ty dalej liczysz na pocałunek od nieznajomej?

Zdecydowanie miałam dzisiaj jakieś myśli samobójcze. Najpierw postanowiłam wykurzyć ojca wszystkim co miałam w zanadrzu, a teraz pyskowałam do chłopaka, który zdecydowanie nie wyglądał jak potulna owieczka.

- Jak na pokrakę masz całkiem cięty język - zaśmiał się kpiąco pod nosem, oblizując przy tym dolną wargę. - Zwykłe dziękuje zrobiłoby robotę, a ja bym dał ci spokój.

Jak mnie denerwowało to, że ktoś ciągle czegoś ode mnie chciał albo mówił mi co miałam robić.

- Jeśli myślisz, że będę cię całować po dłoniach to grubo się mylisz - postanowiłam być jeszcze większą idiotką i zignorować wewnętrzy głos, który krzyczał abym się wycofała. - Dlatego mam nadzieje, że na tym nasze spotkania się skończą.

Pogratulowałam sobie w głowię, za stanowczość w moim głosie.

- Na pierwszy rzut oka byłaś milsza - parsknął. - Pewnie łatwiej byłoby ci nawiązywać znajomości, gdybyś później też taka była.

- Nie prosiłam o taką wnikliwa analizę - uśmiechnęłam się sztucznie.

Davis uniósł dłoń w kierunku mojej twarzy, na co drygnęłam, nieznacznie odchylając się do tyłu. Odwróciłam głowę na bok, jakbym bała się, że zaraz zrobi mi krzywdę chociaż coś podpowiadało mi, że wcale tego nie zrobi. Chłopak jedynie przesunął mój opadający kosmyk za ucho, przyglądając mi się z ciekawością.

- Wracaj do domu, zanim pojawi się więcej takich typów - zmierzył mnie powolnie wzrokiem.

- Nie musisz mówić mi co mam robić, potrafię o siebie zadbać - odsunęłam jego dłoń, od mojej twarzy.

Chłopak wyrzucił papierosa na ziemie, podnosząc obie dłonie w geście obronnym. Odeszedł kawałek i wsiadł do pojazdu, na co przewróciłam oczami i skierowałam się do wyjścia z parkingu sklepu. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że w tym mieście mieszkają rozchwiani emocjonalnie ludzie. Bo jak inaczej można by było to nazwać? Najpierw Colin, później on, jeszcze na dodatek mój ojciec. Miałam nadzieje nigdy więcej go nie spotkać. Byliśmy ewidentnie z dwóch różnych środowisk, więc nasze drogi nigdy nie powinny były się ze sobą skrzyżować.

Ciągle ignorowałam wibracje telefonu, które wciąż słyszałam z torebki. Nie miałam najmniejszej ochoty sprawdzać kto do mnie dzwonił ani co było w wiadomościach, które dostawałam. Byłam zbyt zmęczona aby się tym dzisiaj przejmować, a przede wszystkim miałam przez chwilę po prostu ochotę udawać, że wszystko jest w porządku i moje życie wcale nie jest takie złe na jakie wyglądało. Chciałam się przejść i wszystko sobie na spokojnie przemyśleć oraz znaleźć jakieś rozwiązanie.

Kiedy wchodziłam na chodnik przy ulicy, skierowałam się w stronę mojego domu. Okolica była cicha i pusta, nie działo się na niej nic specjalnego. Dzielnica na której mieszkałam, była jedną z tych spokojniejszych, bo mieszkały tu same rodziny z dziećmi. Dlatego też się nie bałam chodzić sama w nocy. Nikt szemrany się tutaj nie zapuszczał.

Torn between existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz