16. Słowa, których będę żałować

1.1K 37 9
                                    

W życiu każdej kobiety przychodzi czas w którym zaczyna się zastanawiać nad tym, jaką wersją siebie chciałaby zostać w przyszłości i jaką jest teraz. Kiedy zastanawia się, co to tak właściwie  znaczy być perfekcyjną wersją siebie w oczach wszystkich dookoła i w swoich własnych. A przede wszystkim czy coś takiego jak ideał kobiecości w ogóle istnieję.

W końcu od zalania dziejów kobieca perfekcja była przedstawiana na więcej niż jeden sposób. Zaczynając od Nefretete oraz Afrodyty, kończąc na kanonach bardziej współczesnych takich jak Bella Hadid. Jednak skoro mówiono o pięknie zewnętrznym, mówiono również o tym wewnętrznym i o manierach, których przestrzeganie było niemal nakazane. O tym czego nie powinnyśmy były robić i o tym co wręcz musiałyśmy, żeby wbić się w ten wymyślony przez mężczyzn schemat. Tylko czy przypadkiem każda z nas nie jest idealna taka jaka po prostu jest? Czy kobiety nie są wspaniałe właśnie przez to jak bardzo zróżnicowane potrafią być?

Wiele razy zastanawiałam się dlaczego to właśnie mężczyźni narzucali mi kim być powinnam, a kim nie. Dlaczego to ich zdanie sprawiało, że czułam się źle sama ze sobą ale nie moje? Dlaczego starałam się za każdym razem sprawić im na złość bądź wprowadzić ich w zachwyt, kiedy tak naprawdę jedynie chciałam uszczęśliwić siebie samą. I prawda jest taka, że nie potrafiłam odpowiedzieć na żadne z tych pytań.

Wiedziałam jednak, że to właśnie tamten dzień był dniem w którym znalazłam wymarzoną wersję córki, przyjaciółki i może nawet dziewczyny, którą chciałabym być. I co najważniejsze nie była to wersja, którą byłam do tej pory. Ponieważ kiedy wpatrywałam się w niebieskie tęczówki Nicholas'a, które nie uspokajały mojego wewnętrznego huraganu, a wręcz sprawiały mi jeszcze większy ból z każdą kolejną sekundą - wiedziałam, że go zraniłam. Nawet nie tylko jego. Zraniłam nas. I gdybym kiedykolwiek posiadała umiejętność cofania czasu, to właśnie ten moment byłby tym, który chciałabym naprawić mimo wielu błędów, które do tej pory zdołałam już popełnić.

Może wtedy nasza rozmowa nigdy nie potoczyłaby się w tak nieoczekiwany sposób.

- Nicholas - wciąż wpatrywałam się w niego z przerażeniem, nie mając nawet siły ukrywać drżenie swojego głosu. - To nie tak jak myślisz.

- Larissa ja nawet nie wiem co myślę - uniósł brew, wciąż nie odrywając ode mnie swojego ciężkiego spojrzenia.

Kątek oka spojrzałam na swojego przyjaciela, który wpatrywał się w bruneta przede mną z przejęciem jakby chciał go stamtąd zabrać i uratować od tego całego bałaganu, który miał zaraz powstać. Chciałam znaleźć w nim chociaż trochę otuchy, jednak jego cała uwaga była skupiona na Evans'ie.

- Zdaje sobie sprawę z tego, że nie wygląda to najlepiej ale to było zanim...

- Zanim co? Zanim powiedzieliśmy całemu miastu, że jesteśmy parą? Domyślam się - zmrużył oczy, przeczesując dłonią włosy do tyłu. - Raczej nie zrobiłaś tego w ciągu ostatniej godziny.

- Stary - wyszeptał w jego stronę Torres.

Westchnęłam głośno, przyjmując jego narastającą złość ze spokojem. Sama czułam do siebie nieopisany wstręt, więc ani trochę by mnie nie dziwiło gdyby po dzisiejszym dniu, Nicholas czuł do mnie to samo.

- Już wtedy wiedziałaś? Wiedziałaś, że będziemy musieli udawać? - przymknęłam oczy na jego cichy szept, kiwając przy tym twierdząco głową.

- Wiedziałam.

- Więc dlaczego? - podniósł nieco głos, przez co delikatnie podskoczyłam w miejscu. - Nie rozumiem po co naraziłaś cały plan i przede wszystkim nasze własne reputacje. Co jeśli ktoś się dowie?

Torn between existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz