chapter 8

205 10 22
                                    

Lilliana pov: 

Nate został wtedy ze mną dopóki nie zasnęłam. Cały czas mnie przytulał i pozwolił mi się wypłakać. Nie rozumiem czemu on jest taki miły. Zraniłam go a on zamiast być zły i zawiedziony moim zachowaniem. To jest.

Ze mną.

I mnie wspiera.

Około 20:00 wyszedł, bo zasnęłam

27 marzec, poniedziałek, 6:30

Ugh, tak mi się nie chce wstać. Pomimo, że przespałam jakieś ponad dziesięć godzin to dalej jestem zmęczona.

Ale to chyba zmęczenie psychiczne.

Tak, zdecydowanie, to jest to.

Wyłączyłam budzik i podniosłam się z łóżka. Poszłam do pokoju ojca, ponieważ nie byłam jeszcze gotowa się z nimi spotkać. Jest za wcześnie. Musze się pogodzić z tą myślą. Pogodzić się psychicznie i fizycznie.

Ustałam pod drzwiami ojca i już miałam pukać, ale stwierdziłam. Co ja będę się nimi przejmować? Przecież zawsze mnie uczyli, że życie jest krótkie i trzeba z niego korzystać, bo później będę żałować. A może coś w tym jest? 

Zrobię się na bóstwo. Wtedy to oni będą żałować.

Nate ma rację. Nie mogę pokazać, że mnie to zabolało. Musze być silna i się tym nie przejmować. Najlepiej zachowywać się tak jak zawsze, tylko z nimi nie rozmawiać.

Zawróciłam do swojego pokoju i poszłam do toalety. Wzięłam szybki prysznic, umyłam się moim żelem o zapachu borówka-kiwi, cudowny. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem, po czym owinęłam nim swoje ciało. Wyszczotkowałam zęby i jeszcze szybko wyprostowałam włosy.

Ojć chyba się spóźnię dziś do szkoły.

Ale no cóż, trzeba jakoś wyglądać.

Wyszłam z łazienki i poszłam do swojego pokoju. Pomalowałam się tak jak zwykle, bo nie lubię chodzić w mocnym makijażu. Choć od czasu do czasu go zrobię. Podeszłam do szafy i zastanawiałam się, co na siebie założyć. Stałam tak przez chwilę i usłyszałam pukanie do drzwi.

— Proszę — powiedziałam i zobaczyłam, że do pokoju wszedł Nathaniel.

— Powinienem wyjść? — zapytał, nie patrząc na mnie.

— Przecież powiedziałam, że możesz wejść. Właściwie to nawet dobrze, że jesteś — powiedziałam a on zmarszczył brwi.

— Dobrze?

— Tak. Podejdź na chwilę tu — odparłam, a on wykonał moje polecenie. — Błagam, wybierz mi coś ładnego, ale żebym nie wyglądała jak dziwka. — Zaśmiał się na moje słowa.

Podszedł bliżej mojej szafy i zaczął patrzeć. Po chwili wyjął z niej czarną spódniczkę do połowy uda, z rozcięciem z boku nogi. Do tego wyjął czarny golf.

— Załóż na to skórzaną kurtkę i wydaje mi się, że będzie okej — powiedział i się słodko uśmiechnął pokazując swoje urocze dołeczki. 

Jakim cudem ja ich wcześniej nie zobaczyłam?

 Jesteś najlepszy — odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. — Pójdę się ubrać, a ty poczekaj i pogadamy - posłałam mu najbardziej szczery uśmiech na jaki było mnie w tym momencie stać i poszłam do łazienki.

Założyłam najpierw rajstopy które miałam w szafce, później golf, następnie spódniczkę w którą go wkasałam i na koniec kurtkę. Przejechałam jeszcze błyszczykiem po ustach i po pięciu minutach zobaczyłam Wilsona, który śpi oparty o zagłówek mojego łóżka. Zaśmiałam się na ten widok i wyjęłam telefon, zrobiłam mu zdjęcie. Ale popełniłam błąd co Will ponad dwa miesiące temu. Nie wyłączyłam flesha.

I Don't Understand My FeelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz