Droga do kryjówki Tori wcale nie zajmowała dużo czasu. Nie całe dwadzieścia minut później stałem przed drzwiami i rozglądałem się po otoczeniu. Niewiele się tutaj zmieniło, lecz wydawać by się mogło, iż jest zupełnie inaczej niż zapamiętałem. Było tu pięknie, dodatkowo jesienny klimat koloryzował otoczenie. Można by się tutaj poczuć jak w domu. Ale to były tylko pozory. Natura jest piękna, ale i niebezpieczna. Zupełnie jak osoba płci żeńskiej, która otworzyła drzwi i ze znudzeniem wpatrywała się we mnie. Piękna, ale i niebezpieczna.
— Co tu robisz? — zapytała i odeszła od drzwi pozostawiając je otwarte. Uznając to za sygnał pozwolenia, wszedłem do środka i zamknąłem delikatnie drzwi. Kompozycja kolorów jaka panowała w domu odzwierciedlała całą osobowość Tori. Wszystko skąpane było w szarości, ale także bieli i błękicie, co eksponowało nowoczesność oraz ogrom przestrzeni. Przyglądałem się temu przez chwilę, a następnie ruszyłem w kierunku salonu, gdzie pozostawiłem sprzęt w kącie i skierowałem swoje kolejne kroki ku kuchni, gdzie akurat Tori gotowała obiad. Usiadłem przy wysepce i wpatrywałem się, jak z wdziękiem i zwinnością porusza się po pomieszczeniu. Wtedy do mojego umysłu wkradła się wizja, jak robi dokładnie to samo, tylko w naszym domu, z dwójką harcujących dookoła dzieci. Chciałem mieć z nią wspólną przyszłość, założyć rodzinę, pragnąłem tego jak nic innego, lecz wiedziałem, że muszę zaczekać. Przed nami bardzo wyboista i trudna droga do pokonania. Dodatkowo, biorąc pod uwagę fakt z pobocznych trudności jakie niewątpliwie na nas spadną, wizja przyszłości w spokoju zostaje odsunięta na bok.
— No więc? — zostałem sprowadzony na ziemię. — Dowiem się, po co żeś tu przylazł ze swoim ekwipunkiem?
— A co? Pokrzyżowałem twoje plany? Jak mi przykro — odparłem z teatralnym smutkiem w głosie. Dla lepszego efektu nawet położyłem dłoń na sercu. Dziewczyna tylko przewróciła oczami i włożyła gotowe danie do lodówki. W jakim celu? Nie miałem bladego pojęcia, ale ta informacja była dla mnie zbędna, bo nic nie wniesie do sprawy.
— Głupi jesteś — mruknęła i przeszła koło mnie w stronę salonu, gdzie rzuciła się na kanapę i układając dłonie na brzuchu, zamknęła oczy. Poszedłem w jej ślady, tylko że ja swój tyłek posadziłem wygodnie na fotelu obok.
— Ale przynajmniej się odzywasz — odparłem spokojnie i wpatrywałem się w jej twarz szukając jakiejkolwiek reakcji. Wbrew temu czego oczekiwałem, nie doczekałem się. Pozostała nieruchomo w milczeniu przez długi czas. A ja ten czas wykorzystałem na rozejrzenie się po otoczeniu. Nie było się czego doczepić, żadnych podejrzanych przedmiotów, wszystko pięknie poukładane ładnie w szafkach.
— Jaki jest twój kolejny krok? — zapytałem niby od niechcenia, lecz chciałem dowiedzieć się o jej planie oraz najzwyczajniej w świecie z nią porozmawiać. Brakowało mi rozmów z tą Niebezpieczną Dziewczyną. Spojrzała na mnie marszcząc brwi, jakby niepewna tego, co usłyszała. — Masz cel, a żeby do niego dążyć trzeba mieć plan. A skoro jest plan, to są również pojedyncze kroki do wykonania. Więc jaki jest twój?
— Nie mam planu — wyszeptała i zaczęła wpatrywać się w sufit. Widziałem, że trybiki w jej głowie zaczęły intensywnie pracować. Nie była pewna ile może mi przekazać, równie dobrze mogłem być posłańcem Avengers. Ale tak nie było. Naprawdę chciałem jej pomóc przejść przez tą niebezpieczną i zagrażającą życiu przygodę. Ale przede wszystkim pragnąłem być blisko niej. Bez Tori czułem, jakby brakowało pewnej cząstki mnie, a będąc w jej obecności mogłem oddychać. Czułem się kompletny i choć niewiele z siebie dawała, jej sama obecność była powiewem świeżości po tylu miesiącach jej braku. Była jak tlen, który pozwalał żyć, jak ogień rozpalający światło w ciemnym tunelu bez wyjścia. Miałem płomyk nadziei, że czuła tak samo, między innymi dlatego, że przy mnie nie miała problemu z wydaniem jakiegokolwiek głosu. A przy innych milczała, bądź robiła to niechętnie gdy wymagała tego sytuacja.
— Więc co chcesz zrobić? — spytałem. Westchnęła i przetarła dłonią twarz. Również okazywanie głęboko skrywanych emocji nie było dla niej kłopotliwe, gdy w pomieszczeniu znajdywałem się ja. Dałbym sobie uciąć drugą rękę na fakt, iż w Wieży przy przesłuchaniu przez Steva grała płacz. Może faktycznie odczuwała te wszystkie emocje, lecz nie pozwoliłaby sobie na wylanie ich na zewnątrz. Szczególnie, że po ugraniu tego czego chciała, w magiczny sposób powrócił jej wredny nastrój. To było aktorstwo na skalę światową, ale tylko w pięćdziesięciu procentach.
— Znaleźć odpowiedź — odparła i odwróciła głowę w moją stronę, dzięki czemu mogłem ujrzeć jej piękną twarz. Jej uroda za każdym razem powalała mnie na kolana, mogła zażądać wszystkiego, a ja bym poruszył niebo i ziemię aby jej to podarować. Nawet pieprzony zamek na księżycu.
— Odpowiedź. Na co konkretnie?
— Coś stało się w Moonly, gdy tam trafiłam — zaczęła. Wydawała się jakby odległa, jakby na nowo przeżywała tamten moment chcąc ukazać pełny obraz wspomnienia. — Helen upierała się, abym miała z nią prywatne sesję. Byłam dzieckiem, miałam jedenaście lat. Myślałam, że faktycznie chcę mi pomóc, szczególnie gdy Nicole pomogła mi wyjść spod władzy Hydry chociaż na czas funkcjonowania w Szkole.
— Helen? — wtrąciłem. Kim była ta kobieta?
— Wtedy rządziła ośrodkiem, pełniła w nim funkcję dyrektorki. Każdy z nas ślepo wierzył w jej intencję, tak bardzo że nikt nie zauważył, iż miała swój własny piekielny plan — wyjaśniła i wstała, by kolejno skierować się spokojnym krokiem w stronę okna. Zapatrzyła się w krajobraz za szybą i ku mojemu zdziwieniu, kontynuowała.
— Nie widziałam tego. Byłam zbyt zaślepiona powrotem do świadomości, że nie zauważyłam kiedy sprawy zmieniły swój bieg. Musisz wiedzieć — odwróciła się w moją stronę i oparła o parapet krzyżując ramiona. —że każdy agent wychowujący się w Moonly musiał stricte przestrzegać zasad. Nie byliśmy karani za ich łamanie w tak drastyczny sposób w jaki robiła to Hydra, lecz metody również nie należały do najprzyjemniejszych.
— To znaczy?
— Osoba łamiąca przepisy musiała trenować dwa razy ostrzej i dwa razy dłużej niż reszta agentów. Mogła zostać skierowana na najniebezpieczniejsza misję, jaką Helen była w stanie w danym momencie znaleźć. Często, głownie dotyczyło to Oriona, brak możliwości udziału w treningu był gorszy niż jakakolwiek wymyślona przez nią kara. Dlatego przestrzegaliśmy przepisów, nazywając ich Żelaznymi Zasadami.
— No dobrze — powiedziałem, pomału widząc szerszy obraz sytuacji. — Ale to wciąż nie wyjaśnia, co stało się w Moonly.
— Właśnie tego nie wiem, Buck — odparła tak cichutko, że ledwo udało mi się ją usłyszeć. Popatrzyłem na nią zdziwiony, bo nie takich słów się spodziewałem.
— Jak to.. nie wiesz. Mówiłaś, że coś się stało.
— Tak. Tyle udało mi się wyciągnąć ze wspomnień, które atakują mnie na każdym kroku. Nie są one przypadkowe, powracam w nich do czasów Szkoły. Do momentów, które dawno wyrzuciłam z głowy z myślą, że o wiele łatwiej będzie mi się żyło bez nich. I owszem, tak było. Zostawiłam to za sobą, lecz z niewiadomego dla mnie powodu, zaczęły powracać. A ja zaczęłam zauważać w nich o wiele więcej niż przedtem.
— Czyli, to jest twój cel — wyszeptałem zdumiony. Patrzyła na mnie i widziałem w jej oczach zmęczenie oraz totalną dezorientację. Wyglądała jak zapędzony w ciemny róg króliczek, który nie widzi drogi wyjścia i zupełnie nie wie co się dookoła niego dzieje. — Chcesz dowiedzieć się, co dokładnie stało się wtedy w organizacji. Ale co ma do tego Fury?
— Fury był kluczem — powiedziała jak z automatu.
— Kluczem do czego?
— Nie wiem. W jednym ze wspomnień widziałam jak stał koło dyrektorki, gdy mieliśmy treningi. Byłam.. — urwała i patrzyła nieprzytomnym wzrokiem w podłogę. Dałem jej kilka sekund, bo wiedziałem że musi znaleźć odpowiednie słowa ukazujące jej dokładny stan. — .. nawet nie wiem jaka wtedy byłam. Pamiętam tylko, że dostałam ataku paniki i Nicki w zawrotnym tempie sprowadziła mnie na ziemię. Mówiła, że nie mogę pokazać Helen swojego strachu, nie mogę pozwolić jej mnie złamać. Ona wiedziała.
Spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Wstałem z fotela i podchodziłem do niej spokojnym krokiem, nie chcąc bardziej jej przestraszyć. Od bardzo dawna nie widziałem jej tak wytrąconej z równowagi i aż serce mi się krajało na ten widok. Zaś ona jakby nie zdawała sobie sprawy z moich poczynań, jakby była w jakimś transie.
— Nicki wiedziała, że Helen coś knuje, że coś z nią jest nie tak. Miała zdekonspirować Helen, razem mieliśmy znaleźć na to wszystko rozwiązanie. A potem zginęła — ostatnie zdanie wyszeptała. Zaczęła chodzić po całym salonie, a ja przyglądałem się temu w milczeniu. Z jednej strony chciałem wiedzieć na czym stoimy, z drugiej wiedziałem, że musze pozwolić jej wylać z siebie wszystkie emocje jakie tłumiła przez, bóg jeden wie, jaki okres czasu. Ale głównym powodem tego było to, iż widziałem na własne oczy, jak łączy pojedyncze fakty w całość. Nigdy nie było mi dane zobaczyć tego procesu, a patrząc na nią, nie miałem żadnych wątpliwości co do faktu, iż jest wspaniałym przywódcą. Trochę poturbowanym przez życie i pogubionym, lecz wciąż przywódcą.
— Fury miał chwilowe konszachty z Helen — zatrzymała się w miejscu i przechyliła delikatnie głowę w bok. Włosy przerzucone miała na jedno ramię i mogłem widzieć cały jej obraz. Nie przerywałem, bo tylko ona była w stanie wyciągnąć racjonalne wnioski. Tylko ona znała historię. — Był przy moich spotkaniach z nią. W czymś namieszał, ale nie wiem w czym. Musiał dowiedzieć się, że Nicki stara się znaleźć informację o działaniach Helen na mnie i zlecił jej zabójstwo.
Spojrzała na mnie i widziałem jak rozpada się na kawałki. Roztrzęsionym głosem i lekko dygocząc na całym ciele wypowiedziała słowa, w które nigdy nie uwierzyłem, lecz na moment wbiły mnie w panele.
— Nicki zginęła przeze mnie._______
Witajcie w kolejnym rozdziale!😁
Trochę konspiracji, lekka zmiana taktyki, wyjaśnienia.🤨Jak myślicie, co stanie się dalej? Jak potoczą się ich losy?🤔
Dajcie znać w komentarzu!💬
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!🤫
Luna xx🌙
CZYTASZ
Silent Girl // Avengers FF (TOM III)
FanfictionWszystko wyglądało jak w spokojnej bajce czytanej dzieciom na dobranoc. Spokój panujący obecnie przez miesiące był czystą oazą, o którą tak usilnie walczyłam przez całe swoje życie. Wyrwałam się z rąk Hydry. Przetrwałam Moonly. Przeżyłam wojnę z Fur...