W ramach wyciszenia ruszyłam na plażę, gdzie miałam swoje sekretne miejsce. Każdy czasem potrzebuje znaleźć się w swoim własnym prywatnym kącie i pomyśleć o sprawach dla nas ciężkich. Ja potrzebowałam na chwilę oderwać się od rzeczywistości, poczuć się jak wolna obywatelka kraju, zwykła szara dwudziestolatka.
Zbyt wiele spraw zaczynało mnie przytłaczać i choć starałam się widzieć jakieś światło w każdej z nich, ciężko mi było ustać na nogach. Ziemia trzęsła się pode mną, a ja mogłam odliczać tylko sekundy od zapadnięcia się w czarną dziurę, z której nie było ucieczki.
Dochodząc spokojnym krokiem do swojej kryjówki, usiadłam na murku i wpatrywałam się przez chwilę w spokojne fale oceanu. To zawsze mnie uspokajało. Móc popatrzeć jak mimo wszelkich przeszkód, żywioł wciąż spokojnie trwa w swoim własnym świecie. Ocean potrzebuje ziemi by się utrzymać, ja potrzebowałam najważniejszej dla mnie osoby, która była nieodłącznym elementem mnie. Wraz z jej zniknięciem, połowa mojego serca i duszy wyruszyła wraz z nią.
— Cześć, Nicki — westchnęłam w przestrzeń i z duszą na ramieniu, czując jak wiatr przyjemnie rozwiewa moje włosy, wpatrywałam się w ten piękny widok jaki rozpościerał się pod pokrywą chmur. —Wszystko się posypało, wiesz? Pierdolnęło na ziemię z głośnym hukiem, a ja mam wrażenie jakby ten gruz przyszpilił mnie do gruntu. Spieprzyłam, lecz staram się to wszystko jakoś odkręcić. Ale sama dobrze wiesz, jak niewiele trzeba by zniszczyć coś, nim to naprawimy.
Zamknęłam na moment oczy, wyobrażając sobie że dziewczyna siedzi obok mnie. Czasem wyobraźnia działa cuda, ale potrafi być także destrukcyjna. Spojrzałam z powrotem na wodę i kontynuowałam swój wywód.
— Wypłakałam morze łez, licząc że ciężar mego serca ulegnie autodestrukcji. Mylnie wierzyłam, że razem ze łzami spłyną wszelkie krzywdy i problemy. Przepłynęłam ocean smutku, aby znaleźć bezpieczny ląd, w którym odnajdę siebie, odetchnę pełną piersią i powiem sobie -„Udało ci się! Przetrwałaś, a teraz możesz zacząć żyć." Zamiast tego utknęłam na wyspie samotności. Nikt mnie nie rozumie, a wszelkie próby tłumaczenia zdają się być nic nie warte. Mogę udawać, że nie czuję nic, stać się potworem w kruchym ciele człowieka. Ale to wszystko kłamstwo.
Położyłam się na betonie czując, jak nogi zwisają mi z krawędzi i ułożyłam dłonie płasko na brzuchu. Rozluźniłam mięśnie i pozwoliłam sobie mówić. W końcu nikt nie wysłucha nas lepiej niż księżyc. Słońce za dnia widzi czego dokonujemy, jak żyjemy, lecz to księżyc zna wszystkie nasze tajemnice.
— Czuję obezwładniający mnie smutek, przytłaczające poczucie winy i ten rozrywający serce strach. I żadnej drogi ucieczki. Ale czy byłoby to rozsądne? Już raz zostawiłam pewne sprawy za sobą bez ich uprzedniego rozwiązania i teraz zwaliły mi się na głowę, niczym bomby w trakcie wojny. Ty jedyna wiedziałaś, co robić. Mogłam przyjść o każdej porze, zadzwonić i wspólnie szukałyśmy wyjścia z sytuacji. Teraz pozostały mi tylko domysły i intuicja, która ostatnio mnie zawodzi. Bo Ciebie tutaj z nami nie ma. I nigdy nie będzie.
Pragnęłam aby moje słowa w jakimś maleńkim stopniu do niej dotarły. Żeby zauważyła jak ciężki czas musimy teraz przejść. Można rzec, iż była pierwszym liderem naszej grupy do momentu mojego przybycia. Potem stała się moją prawą ręką i szłyśmy przez życie wspólnie. Wiele wspaniałych chwil razem przeżyłyśmy, śmiechom nie było końca. Mając siebie zachowywaliśmy się jakbyśmy byli zwykłymi nastolatkami, a nie szkolonymi agentami tajnej organizacji. Wiadomo, kiedyś te czasy musiały się skończyć, ale los oderwał nas od tego bezceremonialnie z zaskoczenia, w najbardziej okrutny sposób.
— Przepraszam, Szefowo — wyszeptałam czując, jak gula w gardle powiększa się z każdą kolejną minutą. Dla mnie to właśnie Nicole była szefem, nigdy odwrotnie.
~ Nie, promyku. Nigdy nie przepraszaj za swoje błędy. Każdy ma prawo je popełniać, a ty radzisz sobie świetnie. Jesteś trochę zagubiona, ale to oznacza że jesteś człowiekiem. Nie da się przejść przez to wszystko obojętnie i żyć jakby nic się nie stało ~ usłyszałam głos obok siebie i przez moment leżałam zesztywniała. Zaczynałam mieć halucynacje, bo dałabym sobie rękę uciąć że słyszałam jej głos. Powoli odwróciłam głowę w lewą stronę i usiadłam gwałtownie, o mało nie spadając na gorący piasek.
— Co jest, kurwa? — mruknęłam z niedowierzaniem. Siedziała przy mnie. Autentycznie, Nicole siedziała jakby opalała się na słońcu. Co prawda jej postura otoczona była lekkim światłem, lecz oprócz tego wyglądała jakby nic jej nie było.
~ Zadziwiające prawda? ~ zaśmiała się, a ja wciąż wpatrywałam się w nią jak w cień. ~ Uprzedzając, jestem tu tylko duchem. Moje ciało wciąż przebywa głęboko pod ziemią.
— Jakim cudem... jakim cudem ja ciebie widzę? — wyszeptałam. Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem i tym charakterystycznym dla niej błyskiem w oczach.
~ To jest sprawa, nad którą pracowała Helen. Dała ci moc diamentu, ale także potrafisz widzieć osoby, które przeszły na drugą stronę.
— Co, do chuja? — no nie. To już kompletnie zrobiło się popieprzone, ja zaczynam wariować. — To jest jakiś sen, z którego zaraz się obudzę.
~ Nie zdarzyłam tego zapisać w dzienniku, ale przy tym majstrował Fury. Jesteś w stanie widzieć mnie, tak jak widziałaś Laurę i swoją matkę, ale tylko wtedy gdy naprawdę w głębi serca tego pragniesz.
— Na bank — mruknęłam. — Sto procent, że to jest sen. Trochę szurnięty, ale nawet jeśli mi się to śni, to nie chcę się budzić.
Usiadłam obok niej po turecku i zakryłam twarz w dłoniach. Po chwili zerknęłam na nią i miałam ochotę ją przytulić. Niczego w tym momencie nie pragnęłam bardziej niż po prostu zatopić się w jej ramionach.
— Tak bardzo mi Ciebie brakuje, Nicks. Nawet sobie tego nie wyobrażasz.
~ Wiem, promyku. Mnie Ciebie też ~ westchnęła i uśmiechnęła się smutno.
— Nie wiem co robić — zaczęłam. Skoro ją widziałam, to dlaczego by nie spróbować zaczerpnąć od niej małej dawki pomocy? — Nie radzę sobie kompletnie. Nie ma już żadnej dobrej cząstki mnie, wszystko co było pozytywne w moim życiu legło w gruzach. Pustka zawładnęła moim ciałem, a gniew umysłem. Nie potrafię kontrolować swojej mocy, krzywdzę każdego kogo spotkam na swojej drodze. Nie wiem, jak to wszystko naprawić.
~ Sama mówiłaś, że błędy popełnione w przeszłości mogą nas czegoś nauczyć i wskazać drogę do rozwiązania ~ spojrzałam na nią zdziwiona, zaś ona zaśmiała się serdecznie. ~ Byłam tam. Jestem wszędzie tam, gdzie ty, promyku. Stałam obok Ciebie w trakcie wojny z Furym, gdy byłaś w programie Fire, w każdym dniu twojego życia. Nigdy nie opuściłam twojego boku.
I było po mnie. Puściły mi hamulce i łzy lały mi się strumieniami po policzkach. Szlochałam nas własnym losem, bo nie widziałam żadnej pomocy.
— Dlaczego to wszystko musi być takie ciężkie, Szefowo? Zawsze starałam się widzieć wyjście z sytuacji, mieć plan awaryjny, ale teraz nie widzę zupełnie nic.
~ Nie ja jestem szefową tylko ty i nigdy nią nie byłam.
— Ale..
~ Byłam tylko oparciem dla ciebie. Nawet nie zauważyłaś, że wszystkie decyzje były podjęte przez ciebie a ludzie szli za tobą, jak ćmy do światła. Urzeczywistniałam tylko twoje wizje działań.
— Co ja mam robić? — zapytałam. Czułam się bezsilna, a to drążyło jeszcze większa dziurę w moim wnętrzu.
~ Zaufaj instynktowi. On Cię wcale nie zawiódł. Masz wokół siebie ludzi gotowych zrobić z siebie żywą tarczę byś przeżyła. Osoby, które ufają tobie w stu procentach, ale musisz również im zaufać. W ten sposób będziesz silniejsza i łatwiej Ci będzie przejść przez to piekło.
Położyła swoją dłoń na moim ramieniu i choć nie czułam jej dotyku, tak sam gest wprawił mnie w pozytywne uczucie wsparcia. Patrzyła mi głęboko w oczy i odparła.
~ Ale przede wszystkim, nie zamykaj się na słowa. Wyrzuć z siebie to, co masz do powiedzenia, wypowiedz na głos własne emocje. Nawet to, że sobie z czymś nie radzisz. Nie bój się tego, to nie jest słabość. Nie powtarzaj tego samego błędu przez Helen. Otwórz serce i oczyść umysł. A wtedy gwarantuję ci, że będziesz wiedziała co robić.
Pokiwałam głową chłonąc jej słowa jak modlitwę. Miała rację. Nie mogłam na powrót stać się okrojoną wersją siebie za czasów Szkoły, gdzie przez eksperymenty Helen postanowiłam milczeć. Czasy się zmieniły, musiałam stanąć twarzą w twarz z konsekwencjami.
~ Zawsze będę obok Ciebie, promyku. Nigdy nie opuszczę twojego boku.
Z tymi słowami zniknęła, a ja zostałam na powrót sama ze swoimi myślami. Otoczona szumem wiatru, fal odbijających się od brzegu oraz dźwięków nocnego życia zwierząt. Przez moment dochodziłam do siebie, trawiłam słowa jakie zostały przez nią wypowiedziane.
I już wiedziałam, co musiałam zrobić._____
Witajcie! 😇Mam nadzieję, że nikt mi nie płakał tutaj! 😁
Choć nie ukrywam, sama przez moment miałam serce w gardle 😅Jak myślicie, co zrobi teraz nasza bohaterka? 😇
Luna x 🌙
CZYTASZ
Silent Girl // Avengers FF (TOM III)
FanfictionWszystko wyglądało jak w spokojnej bajce czytanej dzieciom na dobranoc. Spokój panujący obecnie przez miesiące był czystą oazą, o którą tak usilnie walczyłam przez całe swoje życie. Wyrwałam się z rąk Hydry. Przetrwałam Moonly. Przeżyłam wojnę z Fur...