Rok czwarty - Cz. II

61 12 0
                                    

     Veronica z coraz większym oporem wracała do rodzinnego domu. Na wakacje nie miała wyboru, ale w czasie świąt nikt jej z Hogwartu wyrzucić nie mógł. Na trzecim roku spędziła je w zamku sama, jednak tym razem Evelyn postanowiła zostać z nią. Większość czasu spędzały w pokoju wspólnym przy kominku albo w bibliotece. Niewielu uczniów spotykały na korytarzach, a więc mogły się cieszyć spokojem.

     W dzień Bożego Narodzenia w pokoju wspólnym, pod pięknie przystrojoną choinką, pojawiły się prezenty. Evelyn jednak nie tam w pierwszej kolejności się skierowała, ale do swojego kufra. Wygrzebała z niego kartonowe pudełeczko i z dumą wręczyła przyjaciółce. Veronica, która zawzięcie ignorowała istnienie choinki i prezentów, gdyż wiedziała, że od rodziny niczego nie dostanie, podniosła ze zdziwieniem wzrok znad książki.

     – Co to jest?

     – Otwórz – zachęciła ją Evelyn. – To ode mnie.

     Veronica przyglądała jej się podejrzliwie, ale odłożyła książkę i przyjęła pudełeczko. W środku odnalazła bransoletkę. Była upleciona z kolorowych sznureczków i płaskiego kawałka drewna. Evelyn nie czekała aż coś powie, tylko wyrwała jej ją z ręki i zawiązała na nadgarstku.

     – Ta da – zawołała z zadowoleniem, a Veronica posłała jej zmieszane spojrzenie.

     – To... bransoletka? Ale... Dziękuję – wymamrotała. – Nigdy niczego takiego nie dostałam.

     – Wiem – oświadczyła Evelyn. – Ale to nie jest taka zwyczajna bransoletka. Całe wakacje rzucałam na nią zaklęcia.

     – Zaklęcia? Na bransoletkę? Po co?

     – Sama zobacz – wyciągnęła różdżkę i wycelowała ją w drewienko. – Godzina.

     Na drewienku powoli zaczęła się pojawiać tarcza zegarka i wskazówki. Veronica podniosła wzrok, żeby spojrzeć na zegar stojący w kącie pokoju i uniosła brwi w zdumieniu, bo oba przedmioty wskazywały tą samą godzinę.

     – To nie wszystko – Evelyn powstrzymała ją, nim zaczęła się zachwycać, choć Veronica i tak była zbyt zdziwiona, żeby wydusić choć słowo. – Może też pokazać ci w jakiej sali masz najbliższe zajęcia, na przykład. Wprowadziłam też kilka przepisów na eliksiry. Nie to, żebyś ich nie pamiętała, po prostu chciałam sprawdzić czy to zadziała. I działa. Możesz sama dodawać różne teksty, obrazy albo cokolwiek. Tylko jak będzie za dużo słów, musisz to zaczarować jako dwa oddzielne elementy, bo to nie jest rulon pergaminu i ci się nie rozwinie. Pokażę ci wszystko, ale całą instrukcję zapisałam ci tu, wystarczy dotknąć różdżką i powiedzieć pomoc. Każdy element wywołuje się na inne hasło.

     Veronica siedziała i słuchała. Słuchała i analizowała, i nie mogła uwierzyć.

     – Jak na to wszystko wpadłaś?

     Evelyn wzruszyła ramionami.

     – Tak sobie siedziałam któregoś dnia i sklejałam ogon do miotły, i samo mi wpadło. To nie pierwsza dziwna rzecz, którą zrobiłam.

     Veronica uśmiechnęła się lekko.

     – W rzeczy samej – odparła, a Evelyn znów miała się do niej przyczepić, że dziwnie mówi, ale nie dała jej dojść do słowa. – Widzę tylko jeden problem. Nie wolno nam używać zaklęć poza szkołą do siedemnastego roku życia. Jakim cudem namiar cię nie znalazł? Ministerstwo powinno ci siedzieć na karku.

     Evelyn prychnęła.

     – Namiar nie namierza osoby, która rzuciła zaklęcie, ale przybliżoną jej lokalizację. Czarując w pobliżu dorosłego czarodzieja nikt nie udowodni czy to byłaś ty, czy on. Absolutna bezkarność.

Osiągaj niemożliwe | HP FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz