Rok czwarty - Cz. I

66 14 3
                                    

     Noc Duchów była niezwykła każdego roku. W czasie wieczornej uczty z wykwintnym jedzeniem każdy zapominał o przynależnościach do domów i świętował gdzie tylko chciał. Gryfoni siedzieli z Puchonami, Krukoni mieszali się ze Ślizgonami, a ci nie mieli nic przeciwko, żeby ktoś z innego domu usiadł przy ich stole. W ten właśnie sposób, podczas, gdy wszyscy jej przyjaciele rozpierzchli się po całej sali, Evelyn zabrała Veronicę do Irvina. Jego znajomi nie mieli nic przeciwko, żeby Gryfonki obok nich siedziały, ale nie byli szczególnie wylewni, jeśli szło o rozmowy.

     – To z czego w końcu piszesz te Owutemy? – Evelyn oparła się łokciem o stół, wykręcona w niewygodnej pozycji, żeby patrzeć wprost na Irvina. Zaśmiał się z miny, jaką zrobiła, i odstawił swój kielich.

     – Historia magii, to na pewno – zaczął wymieniać. – Oczywiście zaklęcia, OPCM i Starożytne Runy. Na tym się kończą moje zainteresowania.

     – To nie wybiera się przedmiotów na Owutemy pod kątem tego co chce się w życiu robić? – zdziwiła się, a Irvin pokręcił głową.

     – Coś ty. Znaczy, wielu tak robi, ale lepiej jest zdawać to, w czym jest się dobrym, a potem dopasować sobie do tego zajęcie. Praca ma być przyjemnością, inaczej się wykończysz.

     – To co ty będziesz robił jak skończysz Hogwart? – zainteresowała się Veronica.

     – Nie mam pojęcia – oznajmił nieprzejęty brakiem planu na życie. – Może będę prowadził jakieś badania, może na jakiś czas wyjadę za granicę...?

     – O nie – jęknęła Evelyn. – Niby po co?

     Zaśmiał się z jej rozpaczy, a wtedy i ona się roześmiała. I tak ciężko jej było z faktem, że za kilka miesięcy kończy szkołę, przywiązała się do niego bardziej niż do rodzonego brata, a jeszcze miałby wyjechać na drugi koniec świata?

     – Powiedziałem "może". Jeszcze niczego nie postanowiłem. Poza tym, zwiedzanie innych krajów może być całkiem ciekawe, nie uważasz? W razie czego, będziesz mogła dołączyć... – zaproponował i mrugnął do niej porozumiewawczo.

     To by było coś. Podróżowanie z Irvinem po świecie, z Irvinem, z którym dogadywała się jak z nikim innym. Ale w głowie wciąż miała rozmowę z wujem Nevillem i pracę aurora. To by jej dostarczyło znacznie więcej atrakcji. Walka z czarnoksiężnikami.

     – No nie wiem – mruknęła zasępiona. – Jeszcze się nie zastanawiałam co bym chciała robić – skłamała.

     – Na to macie jeszcze masę czasu. To dopiero czwarty rok, warto się skupić na SUMach.

     – To dopiero za rok – Evelyn westchnęła teatralnie.

     – No właśnie – podłączyła się jakaś Ślizgonka przysłuchująca się ich rozmowie. Była na ich roku, ale Evelyn nawet nie pamiętała jak się nazywa, bo nigdy wcześniej nie zamieniły ze sobą nawet słowa. Była siostrą jednego z kolegów Irvina. – To nie czas na myślenie o egzaminach, tylko o chłopakach – zachichotała.

     Veronica przewróciła oczami, a Evelyn poczuła jak się czerwieni.

     – Przestań, Kendra – Irvin zmierzył ją surowym spojrzeniem. – Jesteście na to za młode.

     – Za młode? – oburzyła się Evelyn wbrew własnemu zawstydzeniu. Może i nigdy nie miała chłopaka, ale nie znaczyło to, że jest na niego za młoda. – Mamy czternaście lat!

     – Właśnie – przytaknęła jej Kendra. – To najwyższy czas na takie rzeczy. Moja mama mówi, że chłopaka trzeba sobie znaleźć jeszcze w szkole, bo później to zostaną same odpady.

Osiągaj niemożliwe | HP FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz