Rok siódmy - Cz. I

45 5 6
                                    

     Zaraz po powrocie do domu ze stacji King's Cross, Evelyn powlekła się na strych, gdzie miała teraz pokój, i nie miała zamiaru wychodzić stamtąd przez całe wakacje. Sama wybrała to miejsce, bo właśnie je w całym domu dziadków najbardziej uwielbiała, choć pustych pokojów w zapasie było wiele. Było tu cicho, spokojnie, mogła wymykać się na dach, a podłoga wyłożona była tajemniczymi skrzyniami, pudłami i kubłami pełnymi starych sekretów czekających na odkrycie. To tu Evelyn wpadała na swoje najlepsze pomysły. Zrobienie miotły, mapy Hogwartu, bransoletki dla Veronici. Tu także zaświtał jej pomysł o staniu się animagiem.

     To był nowy plan mający na celu odwrócenie uwagi od złamanego serca, żałoby, zniszczonych przyjaźni i strzaskanych nadziei. A zamiana w zwierzę może okazać się bardzo przydatna w pracy aurora, na której punkcie dostała obsesji. Same plusy.

     Słysząc skrzypienie schodów prowadzących na strych, zamknęła książkę o animagii, pozyskaną nie do końca legalnie w antykwariacie na Pokątnej w dziale ksiąg o zakazanej magii, i ukryła ją pod poduszką. Głowa matki wyłoniła się z otwartej klapy w podłodze, a wraz z nią na strych wspiął się jeden z jej kotów.

     – Dobrze się czujesz? – spytała Margaret. – Od powrotu z Hogwartu niewiele mówisz i praktycznie stąd nie wychodzisz.

     Evelyn odwróciła wzrok i zacisnęła oczy powstrzymując łzy, bo pytanie przywołało wspomnienia powodujące ból. Potrząsnęła głową starając się wszystko od siebie odepchnąć.

     – Wszystko w porządku – wychrypiała i odchrząknęła starając się tej chrypy pozbyć.

     Kobieta westchnęła, ale nie odpuściła. Przysiadła na brzegu łóżka.

     – Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, tak? Jestem twoją matką i zawsze cię wysłucham.

     Znów pokręciła głową.

     – Nie chcę ci dokładać problemów, masz wystarczająco dużo swoich.

     Margaret uśmiechnęła się smutno i przytuliła córkę wbrew jej protestom. To sprawiło, że tama powstrzymująca łzy Evelyn pękła, a dziewczyna rozpłakała się.

     – Córuś, kocham waszą trójkę najbardziej na świecie, więc gdy widzę, że któreś z was cierpi, to jest mój najpoważniejszy problem – wyjaśniła i pogładziła córkę po włosach. – Czy chodzi o Matthew?

     Evelyn prychnęła zirytowana i odsunęła się od matki, ale zachowała spokój. Właściwie odpowiedziała z pewnym znużeniem.

     – Nie! Wszyscy ciągle z tym Mattem. Nie obchodzi mnie ani ten palant, ani jego drużyna. Nie chcę już do niej należeć, mam lepsze rzeczy do roboty. Skoro mnie wywalił, jego strata!

     Margaret mruknęła z namysłem, czujnie przypatrując się córce.

     – Więc zdradził cię twój najstarszy przyjaciel, ktoś, kogo znasz od dziecka, a jednak to nie on jest problemem. Musiało się więc stać coś złego.

     Evelyn przygryzła wargę i odwróciła wzrok.

     – Chłopak? – spytała matka, a Evelyn przytaknęła niechętnie. Ramiona jej opadły, jakby się poddała.

     – Tak. Chłopak – wymamrotała zmęczona i z niejaką ulgą. Trzymanie tego w sobie jej nie służyło, a matce przecież mogła zaufać i podzielić się sekretem. – Najpierw mówi, że kocha, potem twierdzi, że tylko kłamał... Nie wierzę mu, nikt tak dobrze nie kłamie.

     Margaret uniosła brwi.

     – Nie wierzysz, że cię kocha, czy że skłamał?

     – Skłamał w kwestii kłamania – Evelyn naplątała jeszcze bardziej. – W sensie, że kocha, ale z jakiegoś powodu skłamał, że nie. Wszystko przez tą jego rodzinę! – zawołała w końcu zirytowana. – I przez niego. Na pewno coś mu kazali zrobić, a on nie potrafił odmówić.

Osiągaj niemożliwe | HP FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz