Auror - Cz. I

28 6 3
                                    

Przypominajka roku siódmego:

- próby pozbierania się po Jackobie;

- Evelyn wypiła eliksir animaga;

- zaręczyny bliźniaczek z chłopakami <3;

- trochę wyników badań Irvina;

- ukończenie Hogwartu i wdrażanie planów na życie;

- Evelyn będzie aurorem! 

___________________


     – Szkolenie na aurora jest niezwykle trudnym i wymagającym procesem.

     Potter przemawiał stojąc naprzeciw nierównego szeregu nowych kandydatów na aurorów. Siedmioro młodych czarodziejów ustawił pod ścianą i katował ciężką atmosferą oraz jeszcze cięższymi spojrzeniami wszystkich aurorów obecnych w Biurze, którzy obserwowali całe to przedstawienie.

     – Przeszliście proces rekrutacyjny, teraz przyszedł czas na testy. Oczywiście nie będziecie ich pisać – zapewnił. – W Biurze Aurorów testy mają charakter praktyczny.

     – Czyli jeśli przeżyjecie, to zdacie – zawołał jeden z aurorów. Kilku innych zaśmiało się krótko. Paru kandydatów zbladło, bojąc się choćby poruszyć.

     Potter odchrząknął i w Biurze na powrót nastała cisza.

     – Jeśli chcecie się wycofać, to ostatni moment. Później odwrotu nie będzie – zwrócił się do kandydatów.

     Nikt nawet nie drgnął. Być może była to pewność do działania, a być może strach, który wmurował młodych w podłogę.

     – Dobrze, w takim razie... – urwał słysząc ruch za plecami. Odwrócił się niezadowolony, że znowu się mu przerywa. – Jakieś uwagi, Hartley? – spytał widząc jak jeden z aurorów przepycha się naprzód.

     Evelyn ze zdziwieniem odkryła, że to ten sam mężczyzna, którego spotkała w windzie, gdy po raz pierwszy przybyła do Biura. Nie był wysoki, miał rzadkie, wypłowiałe włosy, nieprzyjemny zgryz i kulał na jedną nogę. Na prawej ręce tkwiła gruba, skórzana rękawica. Sprawiał wrażenie niebezpiecznego, ale współpracownicy spoglądali na niego z lekceważeniem.

     Hartley machnął ręką, tą bez rękawicy.

     – Strasznie dużo gadasz, Potter. Nie mam tyle czasu, życie mi ucieka.

     – Obecność tutaj nie jest obowiązkowa, możesz wyjść – zasugerował z pewnym ostrzeżeniem, ale rozmówca łypnął na niego groźnie.

     – O nie, nie mam zamiaru pozwolić, żeby ktoś mi zabrał coś, co sobie upatrzyłem.

     Kandydaci wpatrywali się w niego ze zdumieniem, a aurorzy wymieniali szeptem komentarze. Potter westchnął, najwidoczniej styl bycia Hartley'a nie był mu obcy.

     – Można jaśniej?

     – Zgłaszam się – stwierdził Hartley nie zważając na dość głośne parsknięcie gdzieś w głębi pomieszczenia.

     – Mam rozumieć, że chcesz zostać instruktorem – odgadł Potter. – W porządku, ale na to przyjdzie pora za chwilę.

     – Nie wiedziałem, że masz zapędy belfra – krzyknął ktoś z drugiego końca biura.

     – Zamknij się, Palmer – zawołał Hartley, po czym na nowo zwrócił się do Pottera. – Po co czekać, ja już sobie wybrałem ucznia. Widzę jak te sępy się patrzą – wskazał kciukiem na pozostałych aurorów – i nie pozwolę im wyrwać najlepszej zdobyczy.

Osiągaj niemożliwe | HP FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz