Gdy Mayumi zobaczyła, jak Mikey pada na jeden z wraków samochodów, serce jej stanęło. Widziała dokładnie cios, który zadał mu Kazutora. Zacisnęła zęby i zaczęła ciężko dyszeć zarówno z wściekłości jak i przerażenia. Poczuła się nagle mniej pewnie. Gdy miała świadomość, że Mikey walczy razem z nią, wszystko wydawało jej się możliwe. Teraz czuła się odsłonięta i pozbawiona ochrony. Zadrżała. Zrobiło jej się zimno. Patrzyła w szoku i niedowierzaniu na nieprzytomnego Mikey'ego. Ktoś wykorzystał jej dekoncentrację i uderzył ją w tył głowy. Mayumi nawet nie poczuła bólu. Po prostu natychmiast oddała przeciwnikowi z podwójną siłą. Wytarła wierzchem dłoni strużkę krwi, która poleciała jej z ust. Drżała. Bała się. Uderzyła się w pierś, jakby starała się wygonić z serca strach. Wzięła głęboki oddech. Nie potrafiła złapać tchu. Dlaczego tak nagle się przestraszyła? Nie powinna aż tak bardzo się bać. Wtedy do niej dotarło, że bała się nie tylko odsłonięcia i osłabienia siły Tomanu. Bała się, że Mikey'emu mogło się coś stać. Że on już się nie podniesie.
Nogi jej zwiotczały. Obróciła się powoli, chcąc zobaczyć ewentualnych wrogów, ale wszyscy byli teraz skupieni na Mikey'm. Wtedy poczuła klepnięcie w plecy. Gwałtownie spojrzała na tę osobę. I zobaczyła Drakena.- Draken... - wydukała, ledwo łapiąc oddech.
- Gdzie się podziała Mayu-chan? - posłał jej poważne spojrzenie.
- Co...? - wydusiła. - Przecież tu jestem...
- Nasza prawdziwa Mayu-chan nie dałaby się obezwładnić strachowi. - położył jej dłoń na głowie. - Weź się w garść. To nie koniec.
Skierował spojrzenie na Hanmę, który wpatrywał się w niego z szerokim uśmiechem na twarzy. Mayumi wzięła teraz porządny wdech i wydech. Uspokoiła drżące nogi i ręce. Wyprostowała się. Draken się uśmiechnął.
- No i to rozumiem. - powiedział, widząc determinację na twarzy Mayumi.
Skinęła głową. Gdyby nie on, pewnie dalej trzęsłaby się jak galareta.
Wtedy Mikey drgnął. Podniósł się na kolana i spojrzał na Kazutorę. Mayumi poczuła ogromną ulgę. Naprawdę wstał. I teraz tylko niepokoiła ją krew, która kapała mu z głowy.- Powiedz mi, Kazutora. - powiedział Mikey. - Jestem twoim wrogiem?
Kazutora wydawał się nieco zaskoczony takim pytaniem.
- To przez ciebie trafiłem za kratki. - powiedział w końcu.
- Co? O czym ty pierdolisz, draniu?
- Oczywiście, że jesteś moim wrogiem! - krzyknął wściekły Kazutora.
Ktoś napadł na Mayumi od tyłu. Jeden cios w szczękę i już leżał. Chyba wybiła mu ząb, ale się tym nie przejęła. Jej nogi znów nabrały pewności, a ręce zręczności. Uchyliła się przed kolejnym atakiem, stanęła na rękach i przerzuciła nogami wroga za siebie. Uderzył głową w grunt. Mayumi znów zerknęła na Mikey'ego. Jeden z przydupasów Kazutory unieruchomił mu ręce, drugi nogi. Sam Kazutora wymierzył do niego z metalowej rury. Mikey się nie ruszył.
- Kurwa mać! - wrzasnęła Mayumi, uderzając kolejnego śmiałka, który się do niej zbliżył. - Tylko spróbuj, pojebie! - wycelowała palcem w Kazutorę.
Kazutora spojrzał na nią, potem na Mikey'ego. Zacisnął zęby i uderzył go w głowę rurą.
- Sam się o to prosiłeś, mały kurwiu. - Mayumi zerwała się do biegu.
Podczas gdy Kazutora uderzał raz po raz Mikey'ego, Mayumi biegła w jego stronę z połowy pola bitwy. Ktokolwiek ośmielił się stanąć na jej drodze, kończył na ziemi. W pewnym momencie drogę zagrodziła jej piątka z Walhalli. Chłopak z kijem zamachnął się. Mayumi uchyliła się, chwyciła kij i mu go wyrwała. Sama go uderzyła w głowę. Runął na ziemię. Mayumi wskoczyła drugiemu chłopakowi na plecy i zaczęła podduszać go kijem. Gdy już był bliski omdlenia, zeskoczyła z niego i uderzyła go łokciem w głowę. Trzeciemu podcięła nogi i złamała rękę jednym kopniakiem. Zwinnie uniknęła kolejnego ciosu i rzuciła kijem w czwartego, który runął na ziemię, gdy oberwał w czoło. Piątemu wymierzyła cios w nos, który prawdopodobnie mu złamała i sprzedała mu kopniaka w brzuch. Biegła dalej. Była jak taran. Draken rzucał jej ukradkowe spojrzenia, gdy tylko na chwilę pozbywał się Hanmy. Wtedy Hanma zdecydował się zainterweniować. Puścił się biegiem za Mayumi.
- Mayu-chan! - wrzasnął Draken.
Mayumi obróciła się. Była już przy wrakach samochodów. Dopadła pierwszego z nich, ale Hanma był już blisko. Wtedy Mayumi wydała z siebie okrzyk bojowy godny wikinga i wyrwała drzwi samochodu.
- Zdychaj, gnoju! - wrzasnęła i rąbnęła drzwiami w Hanmę.
Ten odleciał kilka metrów. Zaraz podniósł się, klnąc pod nosem. Skinął ręką i kolejni z Walhalli napadli na Mayumi. Uzbrojona tylko w wyrwane drzwi starego samochodu, dziewczyna odpychała coraz to nowych przeciwników. Nie miała świadomości, że jej działania budziły powszechne przerażenie i popłoch wśród szeregów Walhalli. Coraz mniej odważało się do niej podejść, ale pokłady wściekłości, które miała w sobie teraz Mayumi zdawały się nie mieć końca, a jakby dodawały jej siły.
Ktoś w końcu chwycił ją od tyłu, inny uderzył ją w twarz. Mayumi wypluła krew i odrzuciła drzwi. Szarpnęła się, ale zaraz kolejni przybyli na pomoc swoim kolegom. Została całkowicie unieruchomiona, choć dalej się nie poddała. Kątem oka dostrzegła Drakena, który już biegł jej na pomoc, ale co chwila musiał pozbywać się Hanmy. Czuła obce dłonie na całym swoim ciele. Dyszała z furii i wysiłku. Udało jej się wyszarpać dłoń i z obrzydzeniem na twarzy uderzyła kogoś, kto trzymał ją w talii.
Rozległ się huk. Mayumi zerknęła w górę, na Mikey'ego. Chłopak stał, zakrwawiony i wściekły nad powalonym Kazutorą.
Mayumi w końcu się uśmiechnęła.- Mik...!
Ktoś zasłonił jej usta dłonią.
- Zamknij się. - usłyszała.
Była na ostatkach sił. Nie umiała już się wyrwać. Poza tym, było ich za dużo. Potrzebowała pomocy. Poczuła czyjąś dłoń znów na swojej talii. Zachciało jej się płakać. Ugryzła palce któregoś z jej oprawców. Syknął i odsunął dłoń.
- Mikey! - wrzasnęła rozpaczliwie.
Mikey drgnął i obrócił się. Spotkała się z nim spojrzeniem. Mikey chwycił za frak jednego z powalonych chłopców Kazutory i spojrzał z czystą furią w oczach na oprawców Mayumi.
- Jak śmiecie... - warknął. - Jak śmiecie jej dotykać?!
Ciało chłopaka z Walhalli poleciało centralnie w przeciwników Mayumi. Dwóch z nich zostało uderzonych, więc dziewczyna wyrwała się i czym prędzej obezwładniła resztę. Ciężko dyszała i spojrzała teraz na Mikey'ego. Zobaczyła, że on też jest zmęczony. Wspięła się na kolejne samochody. Nawet ta prosta czynność wydawała jej się teraz nieziemsko trudna. Gdy stanęła przy Mikey'm, była na skraju wyczerpania. Mikey patrzył na nią beznamiętnie, jakby okazanie jakichkolwiek emocji to było teraz dla niego zbyt wiele.
- Jestem... Zmęczony, Mayu-chan. - powiedział w końcu.
- Wiem. - powiedziała i westchnęła. - Ja też. Klapnę sobie na chwilkę. - usiadła z impetem na jednym z samochodów i spojrzała wyczekująco na Mikey'ego.
Nie uśmiechnął się, ale dostrzegła iskierki w jego oczach, które powiedziały jej, że on też tego potrzebuje. Upadł naprzeciw Mayumi. Dziewczyna podniosła się na kolanach i przyciągnęła go do siebie, kładąc mu dłonie na włosach. Nic nie mówili. Po prostu zastygli w bezruchu. Może byli zbyt zmęczeni. Może nie mieli teraz potrzeby nic mówić. Bo niby co mieliby sobie powiedzieć? W takiej sytuacji żadne z nich nie potrafiło znaleźć słów.
Mikey zamknął oczy, chowając głowę w zagłębieniu jej szyi. Mayumi jeszcze nie potrafiła sobie pozwolić na kompletne odpłynięcie. Rozejrzała się. Doszły do niej przytłumione głosy, które zbliżały się i krzyczały coś o zabiciu Mikey'ego. Dostrzegła kątem oka osobę, której prawie nie znała, ale której nie ufała. A mimo wszystko była niedaleko. A Walhalla zbyt blisko. Więc Mayumi postanowiła przełamać własną niechęć. I wrzasnęła ostatkami sił:- Kisaki!
Ktoś już się zamachnął. Mayumi zacisnęła powieki, gotowa przyjąć cios za Mikey'ego. Ale nie oberwała. Usłyszała jedynie trzask. Otworzyła oczy i zobaczyła Kisakiego, który patrzył na nią przez ramię z jakimś dziwnym zaskoczeniem w oczach. Jakby nie spodziewał się, że to właśnie jego zawoła. Cóż, ona sama się tego nie spodziewała. Otworzyła usta, ale nie miała siły już nic powiedzieć. Tylko lekko skinęła mu głową. Kisaki patrzył na nią w milczeniu.
- Wszystkim się już zajmę. - powiedział, po czym odwrócił się do niej tyłem.
Mayumi oparła czoło o bark Mikey'ego. Zamknęła oczy. Jakiekolwiek odgłosy przestały do niej docierać. Pozwoliła sobie odpłynąć. Na chwilkę... Tylko na krótką chwilkę...
![](https://img.wattpad.com/cover/290462836-288-k715165.jpg)
CZYTASZ
Miłosna gonitwa - Mikey x OC
ФанфикSpotkanie, przyjaźń, rozstanie i znów spotkanie. To wszystko było jak jedna wielka gonitwa.