38. Mikey-stalker

1.2K 88 51
                                    

Mayumi wykonała ostatni ruch szminką i cmoknęła do lustra, po czym puściła swojemu odbiciu oko. Poprawiła błękitną koszulę, przygładziła czarny krawat i wciągnęła wyżej ciemne spodnie. Ciemne włosy, upięte w zgrabny koński ogon, opadały na jej plecy, a kobieta odrzuciła na bok grzywkę. Przyjrzała się swojej twarzy jeszcze raz. Ten sam, mocny, ciemny makijaż występował u niej co drugi dzień. Występowała w nim właśnie w klubach. Dzisiaj to będzie zwykły klub. Mayumi psiknęła perfumami i wzięła głęboki oddech.
Teraz to już nie tylko jej praca, czy praktyki. To również zbieranie informacji dla Mikey'ego.

Zgarnęła torebkę z wieszaka i upewniła się, że wszystko ma. Włożyła swoje czarne, pełne buty, na lekkim obcasie. Wyszła, zamknęła dom. Po chwili siedziała już samochodzie. Wyjechała i zaczęła kierować się w stronę „swojego" baru.
Nawet nie wiedziała, że obserwuje ją para zaciekawionych, starych przyjaciół.

~*~

- Nie wierzę, że dałem się w to wrobić. - westchnął Draken.

- Daj spokój, będzie fajnie! - odparł Mikey. - Tylko ten jeden raz. Chcę zobaczyć, jak pracuje.

- Mikey. - Draken spojrzał na niego z politowaniem. - Obydwaj dobrze wiemy, że chcesz się upewnić, że nikt ci nie poderwie Mayu-chan.

- No to skoro to wiesz, to po co się odzywasz? - prychnął.

- Mam jedno wielkie deja-vu. - usta Drakena drgnęły w uśmiechu.

Mikey nie zdążył już odpowiedzieć, bo samochód Mayumi właśnie wyruszył w drogę. Mężczyzna wsiadł na motor i ruszył za nią, zachowując odstęp. Klął w myślach na Drakena.
Deja-vu... Też mu coś! Bo co? Bo ich role się odwróciły? Bo czuł, że zapieprzył sprawę z Mayumi? Bo czuł, że nie potrafi bez niej żyć? Bo chciał mieć ją tylko dla siebie, dotykając jej, całując i...
Nie! Stop! Musiał się teraz skupić na swoim celu. Musiał się upewnić, że Mayumi nie chce się z nikim wiązać. Z nikim poza nim, oczywiście. Wciąż wierzył, że był jedynym, którego Mayumi tak naprawdę kocha. Nie obchodził go fakt, że temu zaprzeczyła. Po prostu to sobie wmówiła, a on na pewno da radę jeszcze ją zdobyć.

W końcu samochód Mayumi zaparkował. Pod jednym z nocnych klubów, zaopatrzonego w liczne, neonowe napisy. Pary bogatych mężczyzn i olśniewająco odzianych kobiet tłoczyły się przy głównym wejściu. Gdzieś z boku kilka dziewcząt, ubranych w jakieś skąpe szmatki, paliły papierosy. Mikey zaparkował wraz z Drakenem nieco dalej. Obserwował, jak Mayumi wychodzi z samochodu. Skierowała się do bocznego wejścia i pomachała dziewczętom z papierosami na powitanie. Za chwilę zniknęła w klubie.

- To striptizerki. - powiedział Draken. - A Mayu-chan chyba ma z nimi dobre stosunki...

- To o niczym nie świadczy. - zmarszczył się Mikey. - Idziemy.

Draken pokręcił z rozbawieniem głową. Ostatnim razem, kiedy był świadkiem takiej determinacji w sprawach sercowych, był moment, gdy Mayumi starała się poderwać Mikey'ego. Cóż za ironia losu, że teraz role się odwróciły...
Mikey prześlizgnął się przez tłum bogatych par i stanął przed rosłym mężczyzną, który wpuszczał ludzi do klubu. Z cichym westchnięciem skinął na strażnika, by się nachylił.

- Jeśli mnie wpuścisz, nie naślę na ciebie Tomanu. - powiedział spokojnie, ale dobitnie.

Mężczyzna pobladł, zdając sobie sprawę, z kim ma do czynienia. Jego wzrok padł na tatuaż smoka na szyi Mikey'ego, a potem na Drakena. Skinął głową i odsunął się, by ich wpuścić.
Dudniąca muzyka uderzyła ich od samego progu. Wokół tłum nóg i bioder tańczył w rytmie ogłuszających dźwięków. Mikey rozejrzał się i szybko odnalazł wzrokiem bar, usytuowany przy ścianie, a w nim... Mężczyzna poczuł dreszcz. Mayumi właśnie nalewała komuś whiskey. Skinęła głową, gdy jej gość wziął trunek. Zaraz przeszła do następnej osoby. Płynnie wyjmowała kieliszki, nalewała trunki i co najwyżej zamieniała kilka słów z osobami przy barze. Mikey ponownie się rozejrzał i skinął na Drakena, by usiedli na pobliskiej kanapie. Gdy siedzieli, Mikey omiótł klub spojrzeniem. Ludzie wokół byli jakby odcięci od rzeczywistości, zatraceni w swoim tańcu. W powietrzu unosił się zapach alkoholu i dymu tytoniowego. Mikey się skrzywił. Aż mu się zrobiło niedobrze na myśl, że Mayumi musi znosić takie otoczenie co drugi dzień. W głębi klubu znajdowała się mała scena, odgrodzona od publiczności drucianą siatką. Za nią ustawiona była rura, a na niej szczupła i młoda kobieta tańczyła, kocimi ruchami przyciągając spojrzenie niejednego mężczyzny. Ale Mikey nie zwrócił na nią uwagi. Jego spojrzenie utkwiło w Mayumi, która wraz z jakimś innym barmanem obsługiwała nowych gości. Część z nich odchodziła z trunkiem, inni zostawali i wszczynali między sobą rozmowę. Mikey'emu zajęło więcej niż kilka minut, by dostrzec rysy koncentracji na twarzy Mayumi. Była skupiona. Manjiro uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że wyławia informacje z całego tego burdelu słów, chaosu i krzyku. Oczy mu błysnęły. Gdyby tylko mógł, porwałby ją z tego baru i zawiózł do siebie. Zmusiłby ją, żeby została i powiedziała mu, że jednak go kocha. Czuł palącą potrzebę, by to zrobić. By usłyszeć od niej te dwa, tak wiele znaczące słowa...

Miłosna gonitwa - Mikey x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz