41. Uczucia

1.2K 95 83
                                    

Mayumi siedziała na kanapie, wpatrując się spode łba w Mikey'ego, który lekko naburmuszony, siorbał gorącą czekoladę po wyjaśnieniu, co i jak myślał w momencie śledzenia przyjaciółki. Mayumi westchnęła po raz dziesiąty w ciągu minuty i wzięła łyk swojej czekolady.

- No skąd mogłem to wiedzieć? - wypalił Mikey.

- Nie wiem, może mogłeś użyć mózgu? - zaproponowała.

- Użyłem go i wziąłem pod uwagę fakt, że podobają ci się zarówno faceci jak i kobiety! - prychnął. - Nie możesz mnie winić za to, że wyciągnąłem lekko pochopne wnioski...

- Mogę. - zmarszczyła brwi. - I właśnie to robię.

- Mayu-chan. - Mikey spoważniał i odłożył gorącą czekoladę na stół. - Wiesz, dlaczego tak zareagowałem?

Mayumi prychnęła i podkuliła nogi, siorbiąc dalej swój napój.

- Bo jesteś debilem. - burknęła. - Jak mogłeś...

- Mayu-chan, przestań. - Mikey wstał i podszedł bliżej niej. - Ja mówię poważnie.

- Och, wiem, co chcesz powiedzieć. - roześmiała się gorzko. - I nie chcę tego słuchać.

- Wysłuchasz mnie. - warknął. - I to w tej chwili.

- Pierdol się.

Mikey stanął nad nią i spojrzał jej w oczy. W jej zielonych tęczówkach iskrzyła zaciekłość i determinacja. Prychnął pod nosem. Zapomniał, jaka potrafiła być uparta.

- Mayu-chan, ja...

- Nic nie mów! - odłożyła kubek i zasłoniła sobie uszy. - Nie chcę tego słuchać!

- Mayu-chan, pozwól mi chociaż...

- Nie! - wrzasnęła, zaciskając powieki. - Nie waż się tego mówić! Nie możesz...!

- Mayumi! - huknął.

Kobieta aż podskoczyła i spojrzała na niego zszokowana. To był... Pierwszy raz, kiedy nie powiedział do niej „Mayu-chan".
Mikey westchnął ciężko i potarł czoło.

- Nie zniosę tego dłużej. - powiedział zachrypniętym głosem.

Mayumi zacisnęła usta, objęła ramionami nogi. Patrzyła na Mikey'ego jak dziecko, które właśnie dostaje reprymendę.
Mężczyzna spojrzał na nią. Wyglądała dla niego absolutnie uroczo. Idealnie. Przykucnął i dotknął jej dłoni.

- Nie mogę już dłużej tego w sobie tłumić, Mayumi. - powiedział, patrząc jej w oczy. - Rozumiem już, jak trudno było ci to robić dziesięć lat temu... Jak bardzo cię raniłem. - przyciągnął jej palce bliżej swojej twarzy. - I nie mogę znieść tej świadomości, że nie mógłbym tego teraz naprawić.

Mayumi poczerwieniała na twarzy. Bicie serca gwałtownie jej przyspieszyło, oczy się zaszkliły. Coś wypłynęło ze skrawka jej duszy. To dawno zapomniane, stłumione przez czas, uczucie.
Zagryzła wargę.

- Nie. - wymamrotała. - Nie, nie chcę...

- Mayumi. - Mikey pogładził kciukiem jej splecione dłonie. - Wiem, że to trudne. Wiem, że zawaliłem sprawę dziesięć lat temu. Ale jedyne, o co cię teraz proszę, to o szansę. Naprawię to wszystko. Niczego nie pożałujesz. Obiecuję. - przycisnął wargi do jej palców. - Kocham cię, Mayumi.

Pierwsza łza spłynęła po jej policzku. Pociągnęła nosem. Tak długo czekała na ten moment. Dziesięć lat temu zaczęłaby tańczyć i wrzeszczeć z radości. A teraz... Tak, czuła radość. Ale była tak zaskoczona i tak zagubiona w swoich własnych uczuciach, że nie potrafiła zrobić nic więcej, tylko się rozpłakać.
Czy go kochała? To byłoby głupie pytanie. Miłości od tak się nie pozbywa. Mayumi przez długi czas ją w sobie tłumiła i w końcu udało jej się stworzyć iluzję, że się jej pozbyła. A jednak...

- Nie wiem, Mikey... - załkała. - Boję się...

- Mayu-chan. - jego dłoń powędrowała ku jej policzkowi i starła łzy. - Nie musisz się bać. Kocham cię. Nigdy nie przestanę cię kochać. Obiecuję. Nigdy cię nie zostawię.

To już było dla niej zbyt wiele. Nie wytrzymała. Coś w niej pękło, wylało się na jej serce. Zarzuciła mu ramiona na szyję i przycisnęła swoje wargi do jego ust. Mikey, w pierwszej chwili zaskoczony, zaraz oddał pocałunek. Oboje zatopili się w swoich wzajemnych oddechach, ustach, ciałach. Znali się tak dobrze, a wydawało im się, jakby dopiero co się poznawali.
Mikey objął Mayumi w talii i przyciągnął ją do siebie. Stłumiony jęk wyrwał się z jej gardła. Na chwilę odsunęli się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. Mikey dotknął twarzy Mayumi. Wciąż jeszcze płakała. Uśmiechnął się do niej. Rozczulał go jej widok.

- Kocham cię, Mayu-chan. - wyszeptał, sięgając do guzików jej koszuli.

- Ja też cię kocham, do cholery. - odpowiedziała Mayumi, a potem coś błysnęło w jej oku, gdy zaczęła śledzić ruchy jego dłoni. - Pośpiesz się. I tak byłam już zbyt cierpliwa.

Mikey roześmiał się, po czym znów złożył na jej ustach pocałunek.

~*~

Mikey obudził się dopiero następnego ranka. Pierwsze promienie słońca wlewały się do sypialni, rażąc go w oczy. Westchnął cicho i obrócił się na bok. Zamarł. Jego spojrzenie napotkało twarz Mayumi. Jeszcze uśpioną, całkiem spokojną i... Spełnioną. Mikey uśmiechnął się i chwycił w palce jeden z kosmyków jej rozsypanych na poduszce włosów. Czyli to, co się wydarzyło wczoraj, było naprawdę. Nie śnił. Nieopisana radość wypełniła jego serce. Mikey zadrżał jeszcze na wspomnienie tego wspaniałego widoku, którym w nocy obdarowała go Mayumi. Całkiem naga, taka piękna i... Tylko jego.

Mikey spojrzał na zegar, który stał na szafce nocnej. Zbliżała się siódma. Mayumi miała dziś praktyki w barze. A on...
Zmarszczył brwi. Miał dziś spotkanie po południu. To oznacza, że mogli spędzić ze sobą jeszcze tylko kilka godzin, zanim znów będą musieli czekać, by się zobaczyć. Ta myśl sprawiła, że Mikey poczuł złość. Jego ręka objęła talię Mayumi. Zbyt mało czasu. Zdecydowanie wydawało mu się, że wciąż zbyt mało czasu jej poświecił. Powinien nadrobić te wszystkie lata. Wynagrodzić jej to jakoś...

- Która godzina? - zapytała Mayumi, nie otwierając oczu.

- Nie śpisz już? - pocałował ją w czoło.

- Mój wewnętrzny zegar mówi mi, że już pora wstawać. - odparła, otwierając jedno oko. - A ten na szafce?

- Za pięć siódma.

- Czyli się nie myliłam. - westchnęła. - A szkoda...

- Wolałabyś tu zostać? - uśmiechnął się delikatnie. - Jeszcze jest trochę czasu...

- Myślisz, że nie wiem o twoim spotkaniu? - uśmiechnęła się, unosząc brew. - W gejowskim klubie krążą największe ploty.

Z cichym stęknięciem, podniosła się do siadu. Mikey westchnął i zeskoczył z łóżka, zakładając szybko spodnie. Mayumi opuściła nogi na podłogę i wstała, po czym...

- O chuj! - wrzasnęła i runęła w dół.

- Mayu-chan! - Mikey podbiegł do niej i kucnął.

Mayumi poderwała na niego ponure spojrzenie, aż Mikey pobladł i uśmiechnął się przepraszająco.

- Mayu-chan...

- Następnym razem... - burknęła do niego. - Już ja dopilnuję, że nie będziesz w stanie szczać...

Miłosna gonitwa - Mikey x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz