Mikey przyszedł do „Wisienki na torcie" o tej samej godzinie, usiadł w tym samym miejscu i... Starał się ukryć zaskoczenie, że Mayumi nie usługiwała dzisiaj gościom. Jun-Jun jednak była, więc Mikey marszczył brwi, zastanawiając się, gdzie podziała się Izahaya...
- Dzisiaj jej nie ma. - usłyszał nagle.
Spojrzał na Junko, która podeszła do jego stolika. Uśmiechnęła się łagodnie.
- Mayu-chan pracuje tu dorywczo. - kontynuowała. - Dzisiaj ma zajęcia.
- Zajęcia? - uniósł brew. - Mayu-chan chodzi do szkoły?
- Nie do końca. - Junko zawahała się. - Lepiej sam ją o to spytaj.
- Nie sądzę, żeby chciała ze mną rozmawiać... - zaśmiał się gorzko.
Junko umilkła na chwilę, zanim ostrożnie kontynuowała:
- Mayu-chan przychodzi tu w poniedziałki, środy i piątki. Przyjdź jutro. - odwróciła się i odeszła.
Mikey wstał od stolika z cichym westchnieniem. Czyli dzisiaj nie było mu dane ją spotkać...
Wyszedł z kawiarni nieco zawiedziony. Ruszył w zamyśleniu ulicami miasta. Może powinien dowiedzieć się, gdzie ona mieszka? Zaraz odgonił tę myśl. Nie jest jakimś chorym stalkerem, żeby tak się zachowywać. No cóż, poczeka. Będzie musiał.- Ej, Mikey. - usłyszał głos Drakena.
Odwrócił się i spojrzał na swojego przyjaciela ze spokojnym uśmiechem.
- Ken-chin. - powiedział. - Co ty tu robisz?
- Przejeżdżałem obok. - wzruszył ramionami. - Coś ty taki przybity?
- Nie mogę się skontaktować z Mayu-chan. - skrzywił się i ruszył znów przed siebie, tym razem z Drakenem u boku. - Pracuje co drugi dzień. Jun-Jun powiedziała, że ma jakieś zajęcia. Ale nie wiem, gdzie się uczy. Gdybym chociaż wiedział...
- To co? Czekałbyś na nią pod szkołą? - Draken parsknął śmiechem. - Wyobrażasz sobie reakcję Mayumi? Laska by cię rozszarpała.
Mikey parsknął śmiechem. Faktycznie. Jakimś cudem pominął w swoich rozważaniach charakter Mayumi. Ostatnio ich rozmowę zakończyła spoliczkowaniem go. Czego jeszcze może się po niej spodziewać? Absolutnie wszystkiego...
Draken nagle spoważniał i przystanął. Mikey spojrzał na niego i poszedł za jego przykładem. Wszystkie jego dotychczasowe myśli nagle wyparowały, a pojawiła się tylko jedna - Mayumi.
Kobieta stała przed nimi, ubrana w czarne spodnie i różowy sweter, na szyi miała granatową chustę, a na ramieniu wełnianą torbę. Patrzyła na nich oczami rozszerzonymi z zaskoczenia. Potem rozejrzała się i znów spojrzała na nich, a potem podeszła bliżej. Spojrzała Mikey'emu w oczy.- Czy wiesz... Że planują cię zabić? - powiedziała powoli. - Dzisiaj wieczorem. Masz ważne spotkanie, prawda?
Mikey'ego zatkało. Skąd ona tak dużo wiedziała? Zmroziło go i sztywno pokiwał głową.
Mayumi uśmiechnęła się delikatnie.- Więc uważaj na siebie. - powiedziała. - Taka tylko... Rada starej przyjaciółki.
Przeszła obok nich, jak gdyby nigdy nic. Mikey stał chwilę w bezruchu, po czym powoli obrócił się, by odprowadzić spojrzeniem jej sylwetkę. Zagryzł wargę. To była ważna informacja. Skąd Mayumi ją wzięła? I czy była prawdziwa? I kolejne pytanie - czy przekazanie jej nie było ryzykowne?
- Ken-chin. - odezwał się.
- No?
- O której mamy to spotkanie?

CZYTASZ
Miłosna gonitwa - Mikey x OC
FanfictionSpotkanie, przyjaźń, rozstanie i znów spotkanie. To wszystko było jak jedna wielka gonitwa.