Był już wieczór. Pięść Mayumi rozkwasiła nos obleśnemu delikwentowi. Dziewczyna prychnęła i wstała z niego.
- I następnym razem zastanówcie się, czy warto z kimś zadzierać. - splunęła mu na buty.
- Prze... Przepra....szam... - wydukał pobity chłopak.
- Mam głęboko i szeroko twoje przeprosiny. - skrzywiła się Mayumi. - Spadaj stąd i więcej mi się na oczy nie pokazuj.
Chłopakowi nie trzeba było dwa razy powtarzać - czmychnął, ile miał jeszcze sił w nogach. Mayumi wytarła krew na dłoniach w ciemne spodnie. Spojrzała na Pah-china i Pee-yana. Oboje znaleźli sobie ofiary wśród nieszczęsnych delikwentów i okładali ich pięściami.
- Wy małe sukinsyny! - Pah był wyraźnie wściekły. - Wybiję wam z tych łbów takie pomysły!
Mayumi nie winiła Pah-china za taką reakcję, nawet jeśli sprawa nie była tak poważna. Kapitan wciąż czuł żal po tym, co zrobiono koledze z jego składu. Nie mówiąc już o jego dziewczynie...
Izahaya usłyszała warkot silnika. Bezbłędnie rozpoznała CB250T Mikey'ego. Wzdrygnęła się lekko. Zbyt wiele razy Mikey zmuszał ją do uczestniczenia w jego szaleńczych przejażdżkach. Raz prawie zwymiotowała. Krzyknęła wtedy do Mikey'ego, że jeśli zaraz się nie zatrzyma, to będzie miał jej śniadanie na plecach. Gdy wracali, jechał już wolniej.
Mayumi spojrzała na Mikey'ego, który razem z Drakenem zatrzymał się zaraz obok trójki ze składu Pah-china. Manjiro zszedł z motoru i powoli podszedł do Pah'a.- Co się stało? - zapytał z lekkim uśmiechem. - Czym sobie zasłużyli na wpierdziel od całej waszej trójki?
- Czym?! - Pah kopnął leżącego delikwenta w brzuch. - Ośmielili się klepnąć w tyłek Mayu-chan!
- Więc myśmy tylko im tak te tyłki sklepali, żeby sobie przemyśleli swoje zachowanie. - wzruszyła ramionami Mayumi.
Mikey spoważniał i podszedł bliżej do dwójki leżących. Pah i Pee odeszli nieco na bok, wciąż gromiąc wzrokiem delikwentów. Mayumi patrzyła na nich z dumnie uniesionym podbródkiem. Mikey spojrzał na nich bez emocji.
- Który z was to zrobił? - zapytał.
- O-On już uciekł! - wyjąkał jeden z nich.
- T-ta dziewczyna g-go pobiła! - drugi pokazał palcem na Mayumi.
I zaraz dostał kopniakiem w krocze. Zawył z bólu, a Manjiro posłał mu lodowate spojrzenie.
- Nie wytykaj moich przyjaciół palcem. - powiedział zimno. - Bo ci go odetnę.
Delikwent zwinął się z bólu, pochlipując cicho. Mayumi uśmiechnęła się kpiąco. A tacy było pewni siebie, gdy naśmiewali się z niej jako „niezłej laski". Jaka szkoda, że zbyt długo zajęło im rozpoznanie kurtek Tomanu.
- Jeśli jeszcze raz dojdzie do mnie wiadomość, że próbowaliście zadrzeć z Tomanem... - Manjiro szarpnął delikwenta za włosy, by ten na niego spojrzał. - Zabiję najpierw was, a potem resztę waszej paczki. Zrozumiałeś?
- T-Tak! P-Przepraszam! - wydukał przerażony chłopak.
- Wynoście się stąd. - Mikey go puścił i wyprostował się, patrząc jak tamta dwójka ucieka, gdzie pieprz rośnie.
- No i dobrze. - Mayumi odprowadziła ich rozbawionym spojrzeniem, a potem spojrzała na zegarek. - Spóźnimy się.
- Racja. - twarz Manjiro znów rozjaśnił uśmiech. - Chodź, Mayu-chan! Pojedziesz ze mną!
- Żeby się zrzygać?! - skrzyżowała ręce. - Mowy nie ma! Jadłam dzisiaj Takoyaki!
- Beze mnie?! - spojrzał na nią z wyrzutem. - Jak mogłaś?!

CZYTASZ
Miłosna gonitwa - Mikey x OC
FanfictionSpotkanie, przyjaźń, rozstanie i znów spotkanie. To wszystko było jak jedna wielka gonitwa.