Mayumi stanęła naprzeciw Mikey'ego. Nie czuła teraz strachu. Właściwie, to nawet nie wiedziała, co czuła. Jakby wszystkie emocje, kotłujące się wewnątrz niej, zbiły się w jedną, całkiem nową. W dłoni trzymała talizman Baji'ego. Wiedziała, co to jest. Baji kiedy jej go pokazał. Pamiętała nawet, że było to przez czysty przypadek. Wypadł mu, Mayumi go podniosła, a Baji powiedział jej, że ten talizman jest dla niego na wagę złota. Nie pytała, dlaczego. Ale po spojrzeniu Mikey'ego wywnioskowała, że to coś ważnego dla założycieli gangu.
Ścisnęła mocniej talizman. W trzech krokach znalazła się przy Mikey'm. Cisnęła mu talizman prosto w pierś. Mikey złapał go, a Mayumi chwyciła go za głowę. Potem odchyliła się i... ŁUP!
Uderzyła czołem w czoło Mikey'ego. Oboje aż stęknęli. Mayumi zacisnęła powieki. Strużka krwi spłynęła z jej czoła. Puściła głowę Mikey'ego, który zatoczył się, będąc w całkowitym szoku. Mayumi chwyciła go za ramiona i przyciągnęła do siebie, zmuszając go by oparł głowę na jej ramieniu. Mikey poczuł, jak dziewczęce dłonie obejmują jego kark.- Już dosyć. - powiedziała Mayumi. - Nie musisz już walczyć, Mikey. Baji nie żyje. Prawie zabiłeś Kazutorę. To wszystko idzie nie w tym kierunku... - głos jej się załamał. - Już dosyć. Nie trzeba więcej.
- Mayu-chan... - Mikey patrzył beznamiętnie przed siebie.
- Powiedziałam: dosyć! - syknęła. - Do jasnej cholery... Nie tego chciał Baji...
Mikey wyciągnął za plecami talizman Baji'ego, by go obejrzeć. Mayumi miała rację. Już dosyć. Nie było potrzeby posuwać się dalej. Wyrządzili już wystarczająco złego.
- Takemitchy. - odezwał się Manjiro. - Skąd masz ten talizman?
Takemichi otarł łzy. Mikey poczuł, jak chwyt Mayumi nieco się wzmacnia, jakby dziewczyna bała się, że jej ucieknie. Nie miał takiego zamiaru.
- Znalazłem go na ziemi po spotkaniu. - odpowiedział Hanagaki.
- Baji wciąż go trzymał przy sobie... - szepnął Mikey. - To pamiątka z dnia założenia gangu.
Mayumi zaśmiała się i pociągnęła nosem, pozwalając łzom spłynąć po jej policzkach. Puściła Mikey'ego. Chłopak patrzył na krew, która płynęła z jej czoła, przez nos, na brodę. Jego palce drgnęły, chciał ją zetrzeć. Ale nie ośmielił się nawet dotknąć twarzy Mayumi. Dziewczyna uśmiechnęła się przez łzy.
- Był dla Baji'ego na wagę złota. - powiedziała, wycierając krew w rękaw kurtki.
Zaraz nowa strużka pociekła w dół jej twarzy. Mikey spuścił wzrok na talizman, a potem na Baji'ego.
- To nie ja stworzyłem Swastyki. - powiedział, stając nad ciałem przyjaciela. - To zasługa Baji'ego. Chcieliśmy zostać ekipą, która wzajemnie się chroni. Gangiem, który opiera się na braterstwie.
Mayumi stanęła za nim i chwyciła go za palec, chcąc dodać mu otuchy. Mikey poczuł ciepło jej dłoni, którego zawsze tak bardzo potrzebował w trudnych chwilach. Teraz też. Niezmiernie go cieszyło, że była obok. Nawet, gdy Swastyki były pogrążone w rozpaczy, a on sam prawie zabił Kazutorę. Mayumi nawet teraz była przy nim. Zupełnie jakby podświadomie spełniała wszystkie warunki, na których zbudowali gang Tokyo Manji. Ochrona. Braterstwo.
Lekki uśmiech pojawił się na twarzy Mikey'ego, a wraz z nim łzy w oczach, które zaraz spłynęły mu po policzkach. Zacisnął zęby.- Przepraszam, Baji. - wydusił.
Mayumi załkała. Było jej niedobrze. Miała ochotę zwymiotować, ale jednocześnie nie miała na to siły. Otarła łzy rękawem.
Rozległ się odgłos syren policyjnych. Mayumi lekko pociągnęła palec Mikey'ego. Podszedł Kazutora.
![](https://img.wattpad.com/cover/290462836-288-k715165.jpg)
CZYTASZ
Miłosna gonitwa - Mikey x OC
FanficSpotkanie, przyjaźń, rozstanie i znów spotkanie. To wszystko było jak jedna wielka gonitwa.