Potwory

670 30 44
                                    

  • [Y/N] - your name/twoje imię

  • [Y/H/C] - your hair color/twój kolor włosów

   female reader !

  • kaz i [y/n] są parą od dłuższego czasu !

  • bardzo mocno inspirowane drugim rozdziałem "królestwa kanciarzy" !

  Kaz odstawił na regał ostatnią, leżąca na biurku księgę rachunkową i zdecydowanym ruchem zdmuchnął dalej tlącą się lampę, po czym w ciemności, skierował się do drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  Kaz odstawił na regał ostatnią, leżąca na biurku księgę rachunkową i zdecydowanym ruchem zdmuchnął dalej tlącą się lampę, po czym w ciemności, skierował się do drzwi. Jego spokojne, odrobinę koślawe kroki roznosiły się po pomieszczeniu nieznośnym echem. [Y/N] i Wylan spojrzeli po sobie i w milczeniu ruszyli za nim. Brekker jak najciszej otworzył drzwi i w momencie, w którym chciał przez nie przejść, zatrzymał się w pół kroku. Zdziwiona [Y/N] wleciała z impetem na jego plecy, ale mimo to Kaz nadal się nie poruszył - jej drobne ciało niewiele mogło zdziałać, biorąc pod uwagę to, że brunet był od niej dwa razy większy. Przylgnęła do jego ciała, w oczekiwaniu na najgorsze. Kiedy po kilku pełnych napięcia minutach nic się nie wydarzyło, odważyła się stanąć na palcach i ostrożnie wyjrzeć przez ramię swojego chłopaka. Spodziewała się wściekłego Smeeta, mierzącego do ich trójki z domowej strzelby, ale zamiast tego, na podeście schodów prowadzących na piętra, zobaczyła małą, jasnowłosą dziewczynkę. Patrzyła na nich szeroko otwartymi, dużymi oczkami, tuląc do siebie jednego z ogromnych ogarów swojego ojca. Mogła mieć jakieś pięć lat i gdyby nie okoliczności, [Y/H/C] mogłaby przyznać, że jest naprawdę urocza. Flanelowa, biała koszula nocna sięgała niemal do podłogi, w mroku widziała jej bose stopy.

  - Święci... - szepnęła, mocniej przylegając do pleców Kaza - Przesuń się, ja to-

  Brekker uciszył ją gestem ręki, zgarniając bardziej za siebie. Posłał jej jedynie spojrzenie mówiące "Ja to załatwię" i [Y/N] dobrze wiedziała, że nie wyjdzie z tego nic dobrego. Zgromiła go wzrokiem, ale nie odważyła się odezwać nawet słowem. Kaz wyszedł powoli na korytarz, przymykając za sobą drzwi - na początku myślała, że je za nimi zamknie, ale doskonale czując jej wściekłe spojrzenie na plecach, dał im nadzorować rozwój sytuacji. Dziewczynka obserwowała zbliżającego się Kaza z szeroko otwartymi oczami, a kiedy do niej podszedł wyjęła z buzi kciuk i zapytała:

  - Pracujesz dla mojego taty?

  - Nie.

  Wzdrygnęła się. Jednym uchem słuchała słów Kaza, a drugim modlitw Wylana za sobą, kiedy obydwoje zobaczyli, jak Brekker kuca przy dziewczynce, by móc spojrzeć jej w oczy.

  - Jak wabi się twój piesek? - spytał cicho i [Y/N] była wręcz pewna, że włoski na jej karku i rękach stanęły dęba. Dziewczynka jedynie zachichotała cicho.

  - Maestro Łatka.

  - Ach tak? Oryginalne imię - Starał się brzmieć przyjaźnie, ale jego głos przypominał jej bardziej jęk rannego zwierzęcia. 

dirtyhands. grishaverse one shots.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz