Anioły

689 33 15
                                    

  • [Y/N] - your name/twoje imię

  • [Y/E/C] - your eyes color/twój kolor oczu

   female reader !

  • kaz jest po uszy zakochany w [y/n], ale za nic się do tego nie przyzna !

  • fabuła odrobinę nawiązuje do "królestwa kanciarzy !

  • fabuła odrobinę nawiązuje do "królestwa kanciarzy !

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  Na początku Kaz niczego nie zauważył.

  [Y/N] od zawsze była nieco inna niż reszta Szumowin - szalona, piękna, uśmiechnięta i to właśnie dzięki swojej pociągającej inności tak bardzo skradła Kazowi te reszty człowieczeństwa, które posiadał. Zdobyła jego zimne serce jednym uśmiechem, jednym błyskiem w [Y/E/C] oczach i sprawiła, że na nowo zaczął żyć czymś innym niż tylko zemstą. Zaczął odczuwać to, że czuje się inaczej tylko i wyłącznie przy niej - nie był już tym samym chłodnym Kazem i to cholernie go przerażało. Mimo że dbał o nią nieco bardziej niż o resztę grupy, za nic nie chciał przyznać się ani przed sobą, ani przed nikim innym, że czuje do niej cokolwiek. 

  Po prostu nie mógł.

  Rzucił na stół ostatnią mapę miasta, mierząc ją wyczekującym spojrzeniem. Podparł się dłońmi o zabałaganiony blat, mrużąc w skupieniu swoje ciemne oczy.

  - I co myślisz? - zaczął, przenosząc swoje spojrzenie na jej śliczną twarz. Przez dłuższą chwilę dziewczyna się nie odzywała; wyglądała zupełnie tak, jakby w ogóle nie docierały do niej jego słowa. Brekker westchnął, po czym, dłonią odzianą w czarną rękawiczkę, jakby od niechcenia, pomachał jej przed twarzą i dopiero chwilę później jakby się ocknęła. Kilka sekund wodziła rozbieganym wzrokiem po wszystkich ścianach w pomieszczeniu, aż w końcu jej oczy spoczęły na twarzy Kaza. Kąciki jego ust drgnęły niezauważalnie, kiedy ich spojrzenie się spotkało.

  - Co mówiłeś?

  - Pytałem, co myślisz - burknął - Skup się.

  Pokręciła głową, a gęste włosy zafalowały dookoła jej twarzy tak mocno, że Brekkerowi na moment zaparło dech. [Y/N] przez kilka długich minut przyglądała się planowi miasta, uważnie studiując koślawe pismo Kaza na wszelkich możliwych wolnych marginesach. Zmarszczyła brwi, szczególnie przyglądając się jednemu punktowi. Kaz nachylił się nad biurkiem na tyle, by móc dostrzec to, na czym tym razem spoczął jej wzrok.

  - To - zaczęła - Nie wydaje ci się nieco ryzykowne? Szczerze mówiąc, większe szanse są na to, że się nie uda niż na odwrót.

  Założył ramiona na piersi i wyprostował się, patrząc uważnie w jej stronę. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, analizując w głowie każde jej słowo; nie brzmiały one w ogóle sensownie. Część planu, o którą jej chodziło była jedną z tych, których Brekker był najbardziej pewien. Może i to ryzykowne posunięcie, ale dałby sobie uciąć obydwie ręce, twierdząc, że się uda.  Jak wiadomo, Kaz Brekker uwielbia ryzyko.

dirtyhands. grishaverse one shots.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz