• [Y/N] - your name/twoje imię
• [Y/L/N] - your last name/twoje nazwisko
• [Y/H/C] - your hair color/twój kolor włosów
• [Y/E/C] - your eyes color/twoj kolor oczu
• female reader !
• inspiracja rozdziałami „królestwa kanciarzy" !
Ostre, ciepłe promienie słońca wpadały do pomieszczenia przez odsłonięte okno, grzejąc ją w plecy. Genya Safin kolejny raz przesunęła palcami po twarzy siedzącego naprzeciwko chłopaka. Obserwowała jak jego usta drżą pod jej dotykiem, po chwili nabierając i zmieniając kształt. Pracowała w przyjemnym milczeniu, co kilka chwil spoglądając w bok, na portret rudowłosego chłopaka, którego miała aktualnie przed sobą, w może niekoniecznie swojej postaci, ale zdecydowanie jak najbardziej materialnej formie.
Wylan Van Eck siedział na niewygodnym taborecie już drugą godzinę, nie czując absolutnie nic oprócz skurczu pośladków i czułych palców formatorki na swojej twarzy. Przez cały ten czas nikt nie wchodził do środka i nie przeszkadzał; sam Wylan nie miał zamiaru chociażby drgnąć. Był nieruchomy niczym rzeźba, czym bardzo ułatwiał Safin pracę.
Wszyscy doskonale wiemy, że w Ketterdamie spokój jest rzeczą niezwykle ulotną i rudowłosa miała się o tym przekonać już za kilka chwil.
Kotara osłaniająca ich dwójkę od świata zewnętrznego delikatnie załopotała, przez szparę niepewnie wychynęła czyjaś głowa, przyozdobiona [Y/H/C] czupryną. [Y/N] rozejrzała się ostrożnie po pomieszczeniu i dostrzegając w pokoju jedynie Wylana i Genyę po prostu weszła. Posłała tej drugiej szeroki uśmiech, po czym najciszej jak mogła usadowiła się na wielkim krześle po drugiej stronie pomieszczenia. Nie odzywając się za bardzo do nikogo, grzebała przez chwilę w kieszeniach nieswojego płaszcza, w końcu wyjmując brudny, mocno zużyty kawałek materiału, przewiązany sznurkiem. Bez odwiązywania go wyciągnęła jednego papierosa, po czym potarła zapałkę wyjętą z drugiej kieszeni o podeszwę swojego buta. Papieros rozjarzył się delikatnie, a ona z uśmiechem na ustach wydmuchnęła dym.
Genya całkowicie zignorowała dziewczynę, ponownie skupiając się na swojej pracy. Wylan spojrzał w bok, ciekawsko zezując w kierunku przyjaciółki. Odezwał się po chwili, delikatny uśmiech wpłynął na jego twarz.
- Znowu się kłócą?
- Daj spokój! - rzuciła, przekładając papierosa z jednej ręki do drugiej - Nie mogę z nimi wytrzymać - Wydmuchnęła dym, układając się wygodniej na krześle, po czym zamilkła na chwilę obserwując pracę Genyi z podziwem w bystrych oczach - Kumulacja Kaza, Niny, Jespera i tej dwójki z Ravki to najgorsze, co spotkało Ketterdam kiedykolwiek.
Wywołała tym śmiech zarówno formatorki, jak i Wylana. Od strony kotary dobiegły ich czyjeś kroki; zdecydowane i szybkie, przybliżały się do nich z każdą chwilą. Niespełna minutę później do środka wtoczyła się postać Nikolaia.
- Jesper nie jest taki zły - stwierdził cicho Wylan, zupełnie nie zdając sobie sprawy z obecności króla. [Y/N], rozparta na siedzeniu jak na tronie, posłała nowo przybyłemu szeroki uśmiech.
- Jesper jest jak lewa ręka - rzuciła nagle, z papierosem przyklejonym do kącika ust; stojący w progu Nikolai jedynie zmarszczył brwi - Bo na prawą się nie nadaje - Wylan zaśmiał się nerwowo, posyłając jej dziwne spojrzenie.
- Nie przesadzam - rzuciła z uśmiechem, widząc zdezorientowane miny zarówno kupczyka, jak i króla - Naprawdę nie przesadzam.
- Jak wam idzie? - Donośny głos blondyna wyrwał Wylana z chwilowego zamyślenia; wrócił do rzeczywistości gwałtownie i może zbyt szybko, niż by chciał. Drgnął zaskoczony, słysząc w odpowiedzi cichy śmiech. Genya przewróciła oczami.
- Jeśli przyszedłeś, żeby mnie popędzać, będę robić wszystko dwa razy wolniej, żeby cię zdenerwować.
Lantsov nie zdążył ułożyć w myślach stosownej odpowiedzi, kiedy od strony wejścia dobiegł go charakterystyczny, rytmiczny stukot laski. Kaz Brekker wsunął się do pomieszczenia niczym cień i nie odzywając się do nikogo przeszedł przez pokój, by stanąć obok krzesła [Y/N].
Zaraz za nim, jak burza, wpadła Zoya.
Klnąc pod nosem zatrzymała się w progu, i zignorowała wszystkich, zwracając się bezpośrednio do króla:
- Czy moglibyśmy już się stąd zabierać? Szczytem moich marzeń nie jest zadawanie się z ulicznymi złodziejami.
- Nie przypominam sobie, żeby ulice chciały twojej obecności.
Powędrowała za głosem i wtedy jej wzrok spoczął na [jasno/ciemno] włosej dziewczynie, kończącej papierosa.
[Y/N] [Y/L/N] zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów, po czym odpaliła kolejnego. Siedziała na krześle, z nogami przewieszonymi przez podłokietnik i wydmuchiwała z dymu nieco koślawe kółka. Odchylając głowę do tyłu przeczesała [długie/krótkie] włosy, nie spuszczając z niej wyzywającego wzroku.Pierwszy raz w życiu, Zoya Nazyalensky poczuła się nieswojo. Ostre jak brzytwa spojrzenie [Y/E/C] oczu wwiercało się w jej głowę tak mocno, że czuła na czole palący ból.
Kaz Brekker, stojący za plecami dziewczyny, w milczeniu obserwował wszystkich zebranych.
Zadrżała.
Tej nocy, kiedy ostatnie promienie słońca zniknęły za horyzontem, a cień przykrył dachy domów Ravkański statek wypłynął z portu odprowadzany spojrzeniami króla i królowej Ketterdamu.
ahoj widzowie, przychodzę znowu
generalnie nie wszystko poszło po mojej myśli, zupełnie nie planowałam tego rozdziału, ale koniec końców wyszedł całkiem nieźle. mam dla was w planach dwa dłuższe, naprawdę mocarne rozdziały, ale muszę mieć więcej czasu, żeby zebrać i posklejać to, co mam już w głowie
musicie się niestety zadowolić nieco krótszymi formami, przynajmniej póki co - strasznie was za to przepraszam!!
miłej soboty! <333
CZYTASZ
dirtyhands. grishaverse one shots.
Фанфик„albo - jeśli śmierć jest podróżą do innego świata - czy nie spotkacie się kiedyś znowu? (...) - po cóż lękać się rzeczy, o których nic się nie wie? - spytał. - jesteście jak dzieci, które boją się ciemności." - donna tartt • zbiór historii - kró...