• [Y/N] - your name/twoje imię
• female reader !
• touch ! lęk kaza jest tu nieco mniejszy; reaguje dużo lepiej, gdy ktoś go dotyka
• kaz i [y/n] są tutaj parą od kilku dobrych lat !
• [Y/H/C] - your hair color/twój kolor włosów
• [Y/E/C] - your eyes color/twój kolor oczu
Drzwi zatrzasnęły się za nią z hukiem, kiedy dosłownie wleciała przez próg, ledwo stojąc na nogach. Resztkami sił odgarnęła wolną dłonią mokre od deszczu włosy z twarzy, czołgając się do łóżka. Z cierpiętniczym jękiem usiadła na pryczy, okropny grymas wpłynął na jej twarz, kiedy skóra napięła się w okolicach rany na boku. Odetchnęła głęboko; zadrapania na twarzy cholernie ją piekły, ramiona w siniakach pulsowały tępym, irytującym bólem, a rana na boku z każdą chwilą krwawiła coraz mocniej. Czuła, że boli ją dosłownie calutkie ciało. Wiedziała jednak, że musi szybko doprowadzić się do porządku, zanim ktokolwiek zacznie jej szukać. Mówiąc "ktokolwiek" miała na myśli Kaza. Wiedziała również, że będzie wściekły, kiedy ją tak zobaczy.
Wstała chwiejnie, podchodząc do blatu z wbudowaną umywalką, po czym z szafki pod nią wygrzebała ogromną stertę bandaży, plastrów, ziół na zmniejszenie bólu i ręczników. Krzywiąc się, zrzuciła z siebie mokrą od krwi bluzkę, po czym zwilżając ręcznik wodą, zaczęła ostrożnie przemywać rany. Zaciskała wargi, ledwie powstrzymując się od krzyku. Miała wrażenie, że ból zaraz rozsadzi ją od środka - kręciło jej się w głowie, czuła, że zaraz zemdleje. Oczywiście, jako żołnierz Drugiej Armii, na polu bitwy zostawała ranna dość często, ale zawsze miała pod ręką Uzdrowiciela, który pomagał szybko uporać się z uciążliwymi ranami. Przez kilka niemiłosiernie ciągnących się minut przemywała ranę, aż w końcu poddała się i rzuciła brudny już ręcznik do umywalki. Oparła się dłońmi o blat, czując jak łzy zaczynają powoli spływać po jej policzkach. Myśląc, że jest sama, pozwoliła sobie na chwilę słabości, na jaką nie zdecydowałaby się w obecności kogokolwiek innego. Czuła, jak gorący pot spływa jej po karku, wiedziała, że musi szybko opatrzyć rany. Zacisnęła szczękę, ponownie biorąc w dłoń ręcznik. Ból tak bardzo zamroczył jej jakiekolwiek racjonalne myślenie, stępił zmysły do niezbędnego minimum - jedyne, o czym myślała, to żeby szybko zakryć rany. Żuła między zębami kilka źdźbeł goździku, by zająć czymś myśli i przy okazji uśmierzyć rozrywający jej ciało ból.
Stukot laski roznosił się echem po korytarzu, kiedy Kaz wędrował spokojnie spokojnie do pokoju [Y/N]. Nie widział dziewczyny od rana, odczuwał naglącą potrzebę, aby się z nią zobaczyć i porozmawiać. Jego myśli nadal zaprzątały wątpliwości odnośnie niektórych części planu; musiał przedyskutować je z kimś, kto nie boi mu się sprzeciwić i ma przy tym dużą wiedzę i trzeźwy umysł.
CZYTASZ
dirtyhands. grishaverse one shots.
Fiksi Penggemar„albo - jeśli śmierć jest podróżą do innego świata - czy nie spotkacie się kiedyś znowu? (...) - po cóż lękać się rzeczy, o których nic się nie wie? - spytał. - jesteście jak dzieci, które boją się ciemności." - donna tartt • zbiór historii - kró...