• [Y/N] - your name/twoje imię
• [Y/H/C] - your hair color/twój kolor włosów
• female reader !
• kaz i [y/n] są tutaj parą
• soft kaz !
• inspirowane piątym odcinkiem serialu shadow and bone !
Dosłownie wpadł przez próg, rozglądając się dookoła rozbieganym z przerażenia wzrokiem. Pomieszczenie, do którego przed chwilą wleciał, okazało się być kaplicą, miejscem do czczenia Świętych; rozejrzał się dookoła, nie widząc jednak zbyt wiele w słabym świetle gasnących świec. Mimo że było ich dużo, Kaz dostrzegł jedynie zarys ołtarza, czającego się w mroku, rzędy ławek z ciemnego drewna i duże, ciężkie świeczniki na mszalne, grube świece. Ruszył przed siebie, czując się wręcz przytłoczony panującą wokół ciszą. Jedynym, co słyszał były jego własne, koślawe kroki, które za każdym razem dudniły mu w uszach coraz bardziej i bardziej. Rzucił za siebie przerażone spojrzenie, zaraz potem znikając w cieniu - wiedział, że musi się ukryć i szybko coś wymyślić, bo inaczej znajdą go i zabiją. Czekał przez chwilę w ukryciu, pełen stresującego napięcia i wręcz błagał w myślach o to, aby nikt go nie zauważył.
Kilka, cholernie ciągnących się minut później, usłyszał kroki. Przez próg, spokojnym i czujnym krokiem wszedł Piekielnik, odziany w jasno niebieską keftę z czerwonymi zdobieniami na piersi i kołnierzu. Rozejrzał się dookoła, ku początkowej uldze Kaza, nie zauważając go.
- Nie powinno cię tu być, kulawcu, czyż nie? - odezwał się w przestrzeń, a jego głos rozniósł się echem po pomieszczeniu. Kaz poczuł ogromną chęć prychnięcia na swoje nowe przezwisko, jednak powstrzymał się resztkami sił, zważając na swoją, delikatnie mówiąc, beznadziejną sytuację. Wstrzymał na chwilę oddech, widząc, że grisza spojrzał w jego stronę, uśmiechając się przebiegle. Wspiął się z gracją na drewniane ławki i stąpając ostrożnie po każdym z oparć, mówił do niego:
- Jesteś jak niechciany pająk w moim domu - Przyspieszył kroku - Wiesz, co ja i moja siostra robimy z pająkami? - Szczerze powiedziawszy, nie była to rzecz niezbędna Brekkerowi do życia. Chociaż, po części domyślał się co zaraz usłyszy lub zobaczy.
W lewej dłoni Piekielnika zatańczył ogień. Średniej wielkości płomień pełzał między jego palcami, przyprawiając Kaza o niechciane dreszcze. Przez dłuższą chwilę nie ruszał się i po prostu, dalej ze swojego ukrycia, gapił się na dłoń drugiego, zastanawiając się, co ma zrobić. Bo, umówmy się, koniecznie musiał coś zrobić, jeśli nie chciał skończyć jako żałosna kupka popiołów. Chociaż, gdyby teraz coś mu się stało, wiedział, że [Y/N] godnie pomści jego śmierć, osobiście wyrywając griszy rękę, którą go zabił - sam nie wiedział, dlaczego przyszło mu to do głowy. Może po prostu wiedział, że ta mała wariatka zrobi dla niego wszystko?
CZYTASZ
dirtyhands. grishaverse one shots.
Fanfic„albo - jeśli śmierć jest podróżą do innego świata - czy nie spotkacie się kiedyś znowu? (...) - po cóż lękać się rzeczy, o których nic się nie wie? - spytał. - jesteście jak dzieci, które boją się ciemności." - donna tartt • zbiór historii - kró...