Czarnowłosy zmarszczył w zdziwieniu czoło, widząc numer wyświetlający się na ekranie telefonu. Próbował się do Naruto dobić ostatnie kilka dni, ale blondyn ignorował jego wszystkie telefony i wiadomości. Czekał na niego nawet codziennie pod szkołą, ale chłopak uparcie udawał, że go nie widzi. W piątek w końcu Sasuke stwierdził, że to oznacza chyba między nimi koniec. Cóż, nie zachował się zbyt dobrze wtedy przy koleżance Naruto. Powiedział sporo słów za dużo i gryzł się za to potem w język, ale... Być może dobrze się stało. Zaangażował się w końcu w to wszystko naprawdę na poważnie. Za bardzo. Na tyle, że ich udawany związek zaczął go boleć. Zabawa blondynem miała być zabawą, a on naprawdę się w to wciągnął i kiedy w poniedziałek Naruto zaprosił go pierwszy raz do siebie domu i powiedział, że będzie tam też Hinata, a potem zachowywał się w stosunku do niej w taki sposób... czarnowłosego po prostu krew zalała. Miał dość tego, jak Naruto się przed nią płoży i poświęca jej całą uwagę. Jak dziewczynę pocieszająco obejmuje, kiedy on siedział zaraz obok. Postanowił więc uświadomić mu, o co tak naprawdę lasce chodzi, bo Naruto był chyba ślepy. Podrzucił więc pomysł, przez który wiedział, że dziewczyna oszaleje. No i zadziałało. No i Naruto się wkurzył.
Skąd więc teraz telefon od wkurzonego blondyna? Bo chyba nie zamierzał nagle iść na tę głupią paradę po tym, jak cały tydzień się do niego nie odzywał? Nacisnął zieloną słuchawkę, czekając aż chłopak pierwszy coś powie.
- Panie U-Uchiha? - usłyszał wyprany z emocji głos chłopaka. Coś było wyraźnie nie tak.
- Słucham?
- Czy byłby pan w stanie po mnie podjechać? M-mó... Mógłbym się przebrać u pana w domu?
🇾 🇾 🇾 🇾 🇾
Czarnowłosy zatrzymał się w tym wyjątkowo dziwnym miejscu spotkania. Naruto poprosił, żeby po niego przyjechał na dworzec autobusowy zamiast, jak zawsze, pod dom jego dziadka. Naruto stał w rogu jednego z przystanków, obejmując w dłoniach jakąś reklamówkę. Widząc jego samochód, ułożył usta w jakąś parodię uśmiechu.
- Dz-zień dobry, panie Uchiha - przywitał się, chyba próbując wyglądać na wesołego. W rzeczywistości wyglądał jakby miał się lada chwila rozpłakać.
- Witaj, Naruto. Wsiadasz?
Chłopak pokiwał skwapliwie głową i wpakował mu się do samochodu.
- Jedziemy do mnie, tak? - zapytał znowu blondyna, a ten znowu pokiwał głową. Naruto prezentował się o wiele gorzej niż wtedy, gdy pokłócił się z dziadkiem i ten wypisał go z akademika. Sasuke zastanawiał się, co takiego się stało, ale chyba nie był to najlepszy moment na pytania. Naruto uparcie starał się wyglądać jakby wszystko grało. Niechaj i tak mu będzie, porozmawiają w domu. W końcu nie widzieli się i nie rozmawiali od tygodnia.
W ciszy dojechali do jego posiadłości. Otworzył przed blondynem drzwi, a on od razu wszedł do środka.
- To-o ja się przebiorę, a pan może umh... Mam dla pana krawat! Właśnie, kra-awat. Już, już go panu daję - zaczął grzebać w swojej reklamówce, a Sasuke tylko założył ręce na piersi - O, proszę. Pana krawat - wyciągnął w jego stronę zawiniątko.
- Wytłumaczysz mi może o co tu chodzi? - uniósł brwi, nawet nie patrząc na to, co blondyn próbował mu wręczyć.
- A o co by miało chodzić, panie U-Uchiha? - zapytał niby to niewinnie. Przez cały ten czas Naruto ani razu nie zerknął mu w oczy.
- No nie wiem? Może o to, że cały tydzień mnie ignorujesz, a teraz chyba zamierzasz iść na paradę?
- Ja... Nie wiem o co panu chodzi...
CZYTASZ
Jak poderwać yaoistkę
Novela JuvenilW środku roku do ich liceum dołącza nowa koleżanka, która zaskarbia sobie serca wszystkich facetów w szkole: ma piękne, długie włosy, cudowną figurę, jest dobra w sportach i nauce oraz jest w połowie Japonką. Dziewczyna zdaje się być pod każdym wzgl...