13. Plastikowy kubek pełen wina

661 31 12
                                    

czwartek, 21 października

Pojawienie się Filipa z bukietem czerwonych róż pod wieżowcem Atrium Garden nie obeszło się bez echa. Od czwartkowego poranka w firmie aż huczało od plotek. Kto by się przejmował pracą, skoro Julia Accardi, managerka zespołu CBMS najprawdopodobniej wróciła do swojego byłego, który był dodatkowo znanym raperem, i tą wiadomością należało podzielić się z każdym kolejnym wchodzącym do biura pracownikiem?

- Przyniósł jej tak wielki bukiet, że na bank nie przeszedłby z nim przez drzwi. A później poszli gdzieś razem, pewnie na randkę!

- Justyna z recepcji mówiła, że jakieś dwa tygodnie temu Julia dostała kwiaty do biura. Przecież wiadomo, że to też było od niego.

- Ale numer, co? Myślałam, że ona go nienawidzi. Ponoć jakiś kwas się między nimi wydarzył dwa lata temu, po tym całym koncercie na narodowym.

- Czy on jej przypadkiem nie zdradził? Gośka z HRów wspominała, że chyba miał dziewczynę, kiedy się spotykał z Julią.

- A nie ona jego? Przecież ledwo z nim zerwała, a już zaczęła umawiać się z Czarkiem, tym, co odszedł do Deloitte. To dziwne, że tak szybko kogoś znalazła, ja myślę, że już wcześniej coś między nimi było.

- Jacek mi mówił ostatnio, że widział ją z jakimś zakapturzonym gościem na Nowym Świecie. Nie był pewien, z kim, bo było ciemno, ale zapamiętał, że...

Gdy Julia wysiadła z windy prosto na open space, rozmowy ucichły. Połowa pracowników wbiła wzrok w monitory, reszta dokończyła plotkować w ciszy, zerkając na nieco zdezorientowaną dziewczynę.

- Cześć - rzuciła nerwowo. Kilka osób uśmiechnęło się sztucznie, niemrawo odpowiadając na jej przywitanie. Zmarszczyła brwi, idąc do swojego gabinetu. Domyślała się, że ludzie zaczną plotkować - w końcu wczoraj Filip pojawił się tuż pod samymi drzwiami do biura, dodatkowo o godzinie, kiedy większość pracowników JP Morgan wychodziła z pracy. Ogromny bukiet róż, z którym później z trudem weszła do domu, na pewno nie dodawał mu anonimowości.

- No, jesteś w końcu - kilka minut po tym, jak znalazła się w swoim biurze, zjawiły się w nim także Kamila i Monika.

- Co jest? - spytała Julia, choć doskonale wiedziała, po co przyszły. Postawiła torebkę na blacie i zaczęła zdejmować płaszcz.

- Wiesz, co dzieje się na open space? - Monika wskazała kciukiem na drzwi.

- Tak, domyślam się - westchnęła. - A wy nie macie co robić?

- Szczerze? - Kamila spojrzała na zegarek. - To nie. Teksas dziś nie pracuje, Oregon wysłał nam od ósmej może z pięć faktur. Jest chill, robimy robotę na przyszły miesiąc.

- Więc róbcie ją dalej - poleciła Julia, siadając w fotelu. Otworzyła pocztę w komputerze i widząc śmiesznie małą ilość maili na skrzynce, dotarło do niej, że koleżanki mówiły prawdę. Dlaczego akurat dzisiaj musiał trafić się taki luźny dzień? Może gdyby ludzie musieli bardziej skupić się na robocie, nie mieliby czasu na obgadywanie Julii za plecami.

- Naprawdę był tu wczoraj? - Monika usiadła na krześle pod oknem, zaś Kamila oparła się o drzwi. Julia wywróciła oczami.

- Tak - odparła.

- Coś więcej? - Kamila miała iskierki w oczach.

- Byliśmy na randce - odparła Julia. - To wszystko.

- Słuchaj - zaczęła niepewnie Monika. - Dziewczyny z paymentów rozsiewają jakieś chore plotki i chciałam...

- Monia, akurat paymentów słuchałabym w ostateczności - westchnęła Julia. - Wiecie, jakie z nich potrafią być zołzy.

Twoja skóra || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz