26. Znikam z tobą

720 32 1
                                    

niedziela, 12 grudnia

Gdy Julia otworzyła rano oczy, poczuła czyjąś rękę pod głową i na swojej talii. Początkowo myślała, że coś jej się śni, lecz gdy odwróciła się i zobaczyła przed sobą śpiącego Filipa, już wiedziała, że wszystko to działo się naprawdę. Pocałowała go lekko w usta, jednak nie zareagował. Delikatnie zdjęła jego ręce ze swojego ciała i wstała z łóżka.

Zasypianie i budzenie się obok Filipa było jedną z rzeczy, których brakowało jej najbardziej. Zakładanie jego koszulek lub koszul, które zazwyczaj leżały zmięte gdzieś na podłodze, bo w nocy w pośpiechu je z niego ściągała. Wspólne śniadanie, które nie było szybką jajecznicą lub kanapką, tylko daniem rodem z programu kulinarnego. Czasami wspólny prysznic. Picie kawy na kanapie przy oglądaniu paradokumentów i komentowanie ich absurdów. Długi seks na pożegnanie.

Julia odnalazła leżącą na oparciu krzesła koszulę Filipa. Zanim założyła ją na siebie, zaciągnęła się zapachem jego perfum. Później spojrzała na leżącego w łóżku bruneta - spał jak zabity. Uśmiechnęła się, wspominając ich nocne szaleństwa. Nic dziwnego, że był taki zmęczony.

Włożyła koszulę i wyszła z sypialni. Usłyszawszy jej kroki, Alba poderwała się z fotela i ruszyła w kierunku swojej pani, by opleść ogonem jej nogi. Julia poświęciła kotce kilka minut na głaskanie, po czym nalała jej świeżej wody i nałożyła mokrą karmę z saszetki. Cyfry na piekarniku wskazywały dziewiątą trzydzieści. Julia już chciała pójść do łazienki, kiedy nagle zaczął dzwonić jej telefon. Świetnie, pomyślała, idąc w stronę stołu. To była Monika, która dzisiaj miała pracującą niedzielę.

- Boże, Jula, przepraszam, że zawracam ci głowę w weekend, ale nie wiem, co się dzieje - powiedziała spanikowana. - Narzędzie projektowe się zesrało i odmawia posłuszeństwa, a ja o dwunastej muszę wysłać Arizonie raport. Dzwoniłam do Kuby, ale ma wyłączony telefon.

- Narzędzie projektowe - powtórzyła Julia, skubiąc guzik koszuli Filipa. Nagle westchnęła. - Adam je stworzył, pewnie będzie wiedział, co zrobić.

- Cholera, dlaczego zawsze takie rzeczy muszą dziać się w niedzielę... - Monika zaczęła głośno stukać w klawisze. - O, Adam jest online. Napiszę do niego od razu.

- Okej, to poradzisz sobie?

- Jasne, dzięki... hej, czekaj - zatrzymała ją. - Chciałam się tylko upewnić, czy dobrze zrozumiałam. Adam nie jest już twoim managerem, bo niby dostał jakiś super mega ważny projekt dla Kanady i nie może skupiać się teraz na managerowaniu?

Julia przymknęła oczy, podchodząc do okna. Dlaczego znowu ten temat musiał do niej powracać?

- No tak - skłamała. Przecież sam napisał tak w mailu.

- Nie zdążyłam powiedzieć ci w piątek - westchnęła Monika. - Podsłuchałam rozmowę Beaty i Kuby. Wynikało z niej coś innego.

- Czyli że co? - zaniepokojona Julia spojrzała w stronę drzwi od sypialni.

- Beata narzekała na to, że przez durną decyzję Adama ma mnóstwo roboty, a Kuba powiedział, że dziwi się, że ludzie łyknęli tę ściemę z projektem dla Kanady - rzekła. - Możesz to jakoś wyjaśnić? Jaką durną decyzję, jaką ściemę?

- A bo ja wiem? - odparła Julia z udawanym zdziwieniem. - Znam tylko wersję z projektem i tyle.

- Na pewno? - spytała ostro Monika.

- No przecież mówię, tak? - Julia zaczęła nerwowo chodzić po pokoju, aż w końcu usiadła na stołku barowym, obserwując Albę, zmierzającą w stronę fotela.

Twoja skóra || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz