18. Nasze romanse

587 32 4
                                    

czwartek, 4 listopada

Minęło kilka dni. Nadszedł listopad i nie było już tak ciepło jak pod koniec października. Dni stawały się coraz krótsze, bardziej wietrzne i deszczowe. Filip i Julia spędzali popołudnia i wieczory albo u niego, albo u niej - starali się unikać zatłoczonych lokali, w których chowała się większość spłoszonych paskudną pogodą warszawiaków.

- Naprawdę? Już zaczęły się świąteczne wyprzedaże? - Filip nie mógł uwierzyć, że w telewizji właśnie pojawiła się reklama świątecznej obniżki cen w jednym ze sklepów z elektroniką.

- A ciebie to dziwi? - zachichotała Julia, zalewając dwie zielone herbaty ciepłą wodą. - Już po Wszystkich Świętych, jeszcze chryzantemy na cmentarzach nie zdążyły zwiędnąć, a już pod marketami zaczęli sprzedawać choinki.

- Jak spędzasz święta w tym roku? - zapytał, drapiąc za uchem leżącą obok niego na kanapie Albę. Julia postawiła na stoliku kawowym dwa kubki z parującym napojem i westchnęła.

- Rok temu byłam u taty, więc w tym pewnie czeka mnie wigilia z matką i jej kolejnym gachem - rzuciła lekceważąco, siadając obok Filipa.

- I jesteś z tego powodu chyba średnio zadowolona? - Filip położył jej rękę na kolanie.

- Lepsza taka rodzina niż żadna - wzruszyła ramionami, ściszając telewizor. - Co zdążę polubić jakiegoś faceta mojej mamy, to ona już go wymienia na inny model. Dlatego każde święta spędzamy w innym towarzystwie.

- Zawsze możesz spędzić je ze mną - odparł, otaczając ją ramieniem. - W tym roku moja mama przyjeżdża z Brukseli.

- Wspólne święta? - Julia bacznie się mu przyjrzała. - Nie za wcześnie na to trochę?

- Za wcześnie, za wcześnie - powiedział sarkastycznie. - Całe życie ci ucieknie, jak na wszystko będzie dla ciebie za wcześnie.

- Ale sam przyznasz, że święta to już trochę inna para kaloszy - odparła, ogrzewając dłonie o gorący kubek. Leżący na stoliku telefon Filipa zawibrował i zerknęła na wyświetlacz. - Maciek coś pisze.

Filip chwycił telefon do ręki. Odblokował ekran i westchnął, mówiąc:

- Tak, próbuje się do mnie wprosić jutro na piwo.

- No to co stoi na przeszkodzie? - Julia odstawiła kubek.

- Ty - odpowiedział, przeciągając Julię na swoje kolana. Zniesmaczona Alba uciekła na fotel.

- Przestań - Julia zmarszczyła brwi. - Maciek to twój przyjaciel, nie chcę, by mnie znienawidził za to, że mu ciebie zabieram.

- Proszę cię - Filip zaczął się śmiać. - Jak ktokolwiek mógłby cię nie lubić? Jesteś chodzącym aniołem.

- No nie wiem - Julia próbowała zejść z jego kolan, ale mocno ją przytrzymał. Westchnęła. - W sobotę jakoś tak chłodno mnie pożegnał.

- Był pijany i zmęczony - wyjaśnił Filip. - Ale masz rację, ustawię się z nim w końcu na jakieś piwo.

W pokoju obok zaczął dzwonić telefon Julii. W końcu wyswobodziła się z uścisku i ruszyła w stronę sypialni. Chwyciła wibrującego iPhone'a i zauważyła, że dzwoni Adam.

- Halo?

- Hej, o której będziesz jutro w pracy?

- Planowałam przyjechać na ósmą, a co tam?

- A dasz radę być tak z pół godziny wcześniej? Na ósmą przychodzi potencjalny kandydat na nowe stanowisko, chciałbym, żebyś była na tej rozmowie.

Twoja skóra || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz