sobota, 11 grudnia
Oślepiające, popołudniowe słońce wpadało do salonu wąską smugą zza zaciągniętych rolet. Alba postanowiła to wykorzystać i rozłożyła się na puchatym dywanie, akurat w miejscu, gdzie padało najwięcej światła. Julia właśnie skończyła sprzątać łazienkę i wyszła z pomieszczenia. Spojrzała na leżącą na dywanie kotkę i westchnęła.
- Przecież ci mówiłam, że będę zaraz odkurzać - powiedziała zniecierpliwiona. Kotka lekko ruszyła uchem i dalej spała w najlepsze. Julia pokręciła głową i dopiła resztkę zimnej kawy. Chwilę później usłyszała dźwięk przychodzącego połączenia na messengerze. Złapała telefon i usiadła w fotelu.
- Witam serdecznie! - na ekranie pojawiła się uśmiechnięta twarz Patrycji. - To jak, lecimy dziś na jarmark? Jest super pogoda!
- No, taka zimowa - rzuciła ironicznie Zuzia, na twarzy której malowało się zmęczenie. - Pamiętacie tego bałwana, którego ulepiły dzieciaki pod moim blokiem? Zostały po nim tylko gałęzie.
- Nie marudź - mruknęła Patrycja.
- Ja odpadam - odpowiedziała Julia z tajemniczym uśmiechem. - Mam plany.
- Jakie plany? - zapytały naraz obie przyjaciółki.
- Zaprosiłam Filipa na kolację - odpowiedziała.
- Co? - zdziwiła się Zuza, sięgając po stojącą na szafce za nią puszkę energetyka. Pijąc, nagle połączyła wątki i wbiła wzrok w ekran: - Zaraz, zaraz. Czy ty wczoraj...
- ... spotkałaś się z nim? - dokończyła Patrycja.
- Skąd wiecie?
- Kurwa, Julka - Zuza wywróciła oczami. - Dostałaś wczoraj jakiś dziwny telefon, po którym zachowywałaś się jak w transie. Zmyłaś się jakieś dziesięć minut później, nawet nie dopiłaś piwa. O co mogło chodzić, jeśli nie o Filipa?
- Dobra, dobra, ale opowiadaj, co się wydarzyło - oczy Patrycji błyszczały. Julia uśmiechnęła się szeroko, rozmarzonym wzrokiem spoglądając gdzieś w dal. - O, ja znam ten wzrok!
- Spaliście ze sobą? - Zuza uniosła brwi.
- Sypiają ze sobą małżeństwa z dwudziestoletnim stażem, kredytem i trójką dzieci - sprostowała Julia. - My się pieprzyliśmy.
- Wiedziałam - Patrycja zachichotała. - Ja wiedziałam, że wy do siebie wrócicie!
- No cóż - na twarzy Zuzi pojawił się cień uśmiechu. - Ja też wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie.
- Tak... - Julia westchnęła. - Wszystko sobie wczoraj wyjaśniliśmy.
- Mam tylko nadzieję, że zostaniecie teraz ze sobą już na dłużej - powiedziała Zuza. - Dobra, słuchajcie, pogadałabym dłużej, ale muszę wyciągać zapiekankę. Krystian wpada za godzinę.
- A co z jarmarkiem? - spytała rozczarowana Patrycja.
- Pójdźmy może za tydzień - poprosiła.
- Może uda mi się namówić Filipa - dodała Julia.
- Świetnie! Dobra, to do usłyszenia, pa!
Rozmowa zakończyła się. Julia odchyliła głowę, zapadając się głębiej w fotelu. Cały dzień oczami wyobraźni widziała obrazy zeszłej nocy, które sprawiały, że robiło jej się gorąco i jeszcze bardziej nie mogła doczekać się wizyty Filipa.
Słońce nagle zaszło i niespełna pół minuty później Alba wstała z dywanu, przenosząc się na fotel. Julia mogła teraz poodkurzać bez przeszkadzania kotce w opalaniu. W końcu miała dobry powód, by posprzątać - w ciągu ostatniego miesiąca znacząco zaniedbywała czystość w swoim mieszkaniu.
CZYTASZ
Twoja skóra || Taco Hemingway
FanfictionKontynuacja książki pt. Ostatnie dni wakacji. Jesień, 2021 rok. Julia, która wiedzie szczęśliwe życie jako singielka i początkująca businesswoman, po raz kolejny spotyka na swojej drodze Filipa. Ich pozornie poukładane życie ponownie obraca się o st...