Zdarzały się koszmary gdzie Nico nie był ofiarą, biernym widzem czy nie przeżywał na nowo swoich najgorszych wspomnień, które umiały powtarzać się w zapętleniu przez całą noc. Śmierć mamy. Śmierć Bianki. Moment, gdy trafił do Tartaru.
Czasami był katem. Mordercą. Znajdywał na rękach krew osób, które zabił z maniakalnym uśmiechem na ustach i demoniczną precyzją, wykonując ostatnie pchnięcie. Widział jak z ich ciała ucieka życie i umiał określić co do sekundy kiedy umrą.
W tych snach, czuł się jak rośnie z każdą śmiercią, która dokonała się z jego winy. Czuł się potężniejszy z każdym zabitym. I nie mógł przestać. Nie chciał.
I gdy budził się w salonie Percy'ego pod świeżą pościelą w kwiatki, którą dostał od jego mamy, był moment, że chciał wstać, sięgnąć po miecze i tym razem poczuć to uczucie w rzeczywistości, nie tylko we śnie. Pragnął – przez krótką chwilę, ale za to jak przerażającą – zabić ich wszystkich i pozwolić tej mocy przepłynąć przez jego ciało.
A potem przychodziło otrzeźwienie.
***
– Pamiętam jak raz znalazłem cię skulonego w przedpokoju i trzęsącego się z mieczami porzuconymi obok. Miałeś obłęd w oczach.
– Nie pamiętam kiedy to było – Nico zmarszczył brwi kiedy próbował umieścić to w czasie. Jego wspomnienia nie były do końca wyraźne jeśli chodziło o to co robił i jak się zachowywał po przebudzeniu z koszmarów. Sny mieszały się z rzeczywistością.
– Tuż przed tym jak na stale przeprowadziłeś się do mojego pokoju.
– Tak, a potem przyjechała Annabeth.
Percy skrzywił się dotknął prawą ręką miejsca tuż pod mostkiem, gdzie dostał swój pożegnalny prezent od Annabeth. Dziewczyna go dźgnęła po tym jak wykrzyczał jej prosto w twarz, że nie chce dłużej z nią być. Naprawdę urocze zakończenie związku.
CZYTASZ
Koszmar || Nico di Angelo
FanfictionNico ma koszmary, które nie pozwalają mu spać, normalnie oddychać i funkcjonować w ciągu dnia. Chce znaleźć lekarstwo na to wszystko co się z nim dzieje, a jedyne co dostaje to Percy'ego Jacksona i niebieskie ciastka z kremem. Z czasem nie wydaje mu...