Nico po sprawie z Annabeth zdobył nowe koszmary, gdzie Percy naprawdę umierał. Lub di Angelo nie wygrał walki z Tanatosem.
To były koszmary pełne cierpienia, bólu, krzyków, błagania i łez. Godziny męczarni, które nie kończyły się w momencie otworzenia oczu, bo strach nie mijał od razu. Mijały długie godziny czy nawet dni kiedy Nico zrozumiał, że prawda wyglądała zupełnie inaczej. Percy nie umarł. Nie wykrwawił się na śmierć, a sztylet w jego sercu, który został wbity przez Annabeth, nie spowodował, że ten najważniejszy organ przestał bić w określonym rytmie.
Nico stracił zbyt wielu ludzi, których kochał. Zbyt wiele razy patrzył na ich śmierć (czasami było to tylko w jego wyobraźni, bo nie był tego świadkiem). Zbyt wiele razy wracało to do niego w koszmarach.
Annabeth udało się stworzyć nową wersję koszmarów u Nico. Nienawidził jej za to.
***
– Nadal je masz? Koszmary, w których umieram od sztyletu Annabeth?
– Czasami – przyznał się Nico, wzruszając ramionami. – Te są zawsze najgorsze ze wszystkich.
– Wiesz, że zawsze będę obok, prawda? – Percy wyciągnął ręce w stronę drugiego chłopaka, który mocno je chwycił. – Nie zostawię cię, Nico. Nigdzie się nie wybieram.
– Nie uwolnię się od ciebie, nie? – zapytał z przekąsem Nico.
– Nie ma mowy. Jesteś skazany na mnie i niebieskie ciastka o czwartej nad ranem.
Nico był gotowy wziąć Percy'ego ze wszystkimi niebieskimi ciastkami, Sally, kredytem studenckim czy słabą pracą w pobliskim Zoo. Był gotowy być z nim nawet jeśli ten nie miał przy sobie zupełnie nic. I absolutnie nie interesowało go to, że to syn Posejdona, chłopak z kilku Przepowiedni i wybawiciel Olimpu.
– Nie brzmi to tak źle.
– No ja myślę.
CZYTASZ
Koszmar || Nico di Angelo
FanfictionNico ma koszmary, które nie pozwalają mu spać, normalnie oddychać i funkcjonować w ciągu dnia. Chce znaleźć lekarstwo na to wszystko co się z nim dzieje, a jedyne co dostaje to Percy'ego Jacksona i niebieskie ciastka z kremem. Z czasem nie wydaje mu...