Bo mam miękkie serduszko, jak tak komentujecie dużo 😝
~~~Cora i Rachel zakochały się w Cheriton już po wejściu do sali i obie stwierdziły, że musimy zaglądać tu częściej, nawet jeśli to znaczyło konieczność zatrudnienia pomocy w ich barze. Ale przejażdżka limuzyną, śliczny klub i towarzystwo kilku znanych osobistości sprawiły, że dziewczyny od razu przeszły nad tym pomysłem do porządku dziennego. Mówiły, że i tak ostatnio trzy osoby pytały, czy nie mają może etatu, więc przyda im się pomoc, bo tak rzadko wychodzą. Trochę mnie to rozśmieszyło, ale też trochę cieszyło, bo rzeczywiście wieczór zapowiadał się dobrze dla nich dwóch.
Chace zresztą przeszedł samego siebie. Jego kameralne przyjęcie tak naprawdę było ogromną imprezą. Podejrzewam, że zaproszeni goście przyprowadzili znajomych, ci znajomi kolejnych znajomych i stanęło na tym, że w burgundowej sali Cheriton znalazło się niemal sto pięćdziesiąt osób. Chace'owi jednak to nie przeszkadzało, zadzwonił po dodatkowych kelnerów, kazał sprowadzić więcej alkoholu i jedzenia, a potem ze spokojem obserwował upijających się na jego koszt ludzi.
Zastanawiało mnie właściwie, co chodziło po jego głowie w takich chwilach. Sam nie tańczył, nie pił, nie szukał żadnych innych rozrywek. Podejrzewałam, że zazwyczaj właśnie tak zachowuje się na przyjęciach, bo nie wyglądał mi na imprezowego typa. Ale w takim razie z jakiego powodu w ogóle wyprawiał takie przyjęcia? Lubił patrzeć, jak inni się bawią? A może miał z tego jednak jakieś profity, tylko nie w postaci pieniędzy?
– Jak układają się twoje sprawy z arcywiedźmą? – spytał.
Siedzieliśmy w jednej z lóż na podwyższeniu, oddalonej od trzech innych. Chace pojawił się przed kilkoma minutami, akurat po tym, gdy Cora i Rachel zeszły na parkiet, na którym nieźle się bawiły. Nie miałam ochoty do nich dołączyć, zostałam na miejscu ze swoim drinkiem, a wampir od razu pojawił się na kanapie naprzeciwko mnie.
– Nijak – odparłam. – Wpieniła się za tamtą akcję, więc musiałam odwalić trochę czarnej roboty, ale poza tym pewnie dopiero szykuje coś mocnego na Święto Czarownic za tydzień.
Chace spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
– Ach tak? Wiesz, że po raz pierwszy wszystkie trzy sabaty zgodziły się, by członkowie Zgromadzenia uczestniczyli w tym waszym święcie?
Uniosłam brwi. Jakieś plotki do mnie docierały, ale byłam przekonana, że to jednak tylko takie gadanie. Przecież wiedźmy bardzo nie lubiły naruszania ich prywatności, niemal tak obsesyjnie jak zmienni czy wampiry.
– Naprawdę?
Chace przytaknął, a później upił łyk swojego drinka. Widziałam jego ciemną barwę i dziwną konsystencję, więc nie musiałam wielce się wysilać, by zrozumieć, że składa się w głównej mierze z krwi. Ohyda.
– Rosalie zaprosiła nas do siedziby Świetlistych, bo tam mają odbyć się uroczystości, prawda?
Westchnęłam. Może to dlatego potrzebowała większej liczby ludzi? Pewnie tak. Ale to tylko znaczyło, że szykuje dla mnie coś upokarzającego przed całym zgromadzeniem wiedźm i w dodatku reszty władców miasta. A może przesadzałam i to rzeczywiście miał być tylko dyżur? Ostatecznie Rachel, Melanie i Moshun też dostali przydział na ten wieczór.
– Ciekawe. Zamierzasz się wybrać?
– Oczywiście, już od bardzo dawna nie brałem udziału w waszych uroczystościach. Uwielbiam oglądać Taniec do księżyca.
Roześmiałam się.
– Oczywiście, że tak. Nie ma to pewnie nic wspólnego z tym, że trzynaście wiedźm i czarowników tańczy wtedy nago, co?
![](https://img.wattpad.com/cover/294306809-288-k131130.jpg)
CZYTASZ
Iskra ✔️
FantasiaCześć, mam na imię Mab. Jestem jasnowidzką. W tej chwili przewiduję, że zakochasz się w mojej historii. No bo szczerze: kto nie lubi magii, miasta pełnego istot nadprzyrodzonych i starożytnych potworów? W San Arno, stolicy magii, zaczyna robić się n...