„- Mam wrażenie, że byłabyś skłonna flirtować z palmą daktylową, gdyby tylko zechciała zwrócić na ciebie uwagę.
- Założę się, że gdybym tylko postanowiła flirtować z rośliną, zauważyłaby to."
– Leigh Bardugo, Królestwo kanciarzy
Emily
Zgryzłam wnętrze policzka powstrzymując się, aby nie parsknąć śmiechem, gdybym to zrobiła Jer na pewno by mi tego nie wybaczył. A odkąd zaczęliśmy normalnie rozmawiać zamiast warczeć na siebie nawzajem, jakoś nie chciałam ryzykować. Wszystko zmieniło się w nocy w trakcie, której wybudziłam się z krzykiem i od naszej szczerej rozmowy, pozbawionej jadu i złości. Nasza codzienność zmieniła się, już nie unikamy siebie nawzajem. To miła odmiana. Myślę, że oboje mieliśmy nadzieję na to, że nasza przyjaźń wróci na właściwe tory i odbudujemy nasze zaufanie. Niestety tego samego nie mogłam powiedzieć o mojej relacji z bratem, choć właściwie to ona nie istniała. Mimo zapewnień o wspólnym odnalezieniu. Tylera właściwie nie widywałam, a jeśli już to mijaliśmy się krótkim cześć, zero pytań typu co u ciebie. W sumie za to mogłam podziękować tylko sobie, przecież tego chciałam. Plusem był brak kłótni i zgryźliwości. Czyżby moje życie miało się w końcu, jakoś zmienić?
― Co ty do diabła robisz? ― zapytała Trubel z niedowierzaniem w głosie. Przystanęła obok mnie, opierając się łokciami o blat wyspy. Zmarszczyła brwi i uważnie przyglądała się poczynaniom Gilberta. Cieszyłam się, że chłopak przekonał się do niej i nie mordował wzrokiem, wystarczyło, że Tay to robił. I nie, nie zamierzał tego robić.
― Naleśniki.
― I dlatego jest taki rozpierdol? ― Palcem wskazała na bałagan, który stworzył. Mąka była rozsypana prawie po całym blacie, podobnie jak skorupki jajek. Jer zaprzestał mieszania i posłał jej spojrzenie mówiące, że przecież staram się jak mogę i jak w ogóle możesz mnie oceniać; po czym roześmiał się rzucając w brunetkę mąką. Zrobiła szybki unik dzięki czemu, biały pył wylądował na blacie. ― Tylko się nie uduś ― zakpiła, patrząc na mnie. Zacisnęłam mocniej usta, ale kiedy Jeremy powiedział:
― Ty również przeciwko mnie?
Nie wytrzymałam i roześmiałam się głośno.
― Przepraszam ― wyszeptałam, ocierając kąciki oczu. ― To było silniejsze ode mnie, i jeszcze ta twoja mina.
― Jesteście okropne ― mruknął pod nosem, wracając do wcześniejszej czynności. ― Zjesz z nami?
― Czyli uważasz, że to będzie jadalne? ― Zażartowała, w dalszym ciągu krytycznie przyglądając się Gilbertowi.
― Oczywiście, że tak. Nie wątp we mnie, bo jestem całkiem dobrym kucharzem. Prawda Tyler? ― Theresa wyprostowała się na dźwięk wspomnianego imienia, a gdy jego właściciel wszedł do kuchni zacisnęła mocno szczękę. Lockwood wszedł do kuchni w szarej podkoszulce i czarnych spodenkach do kolan. Otworzył lodówkę, wyjął butelkę z wodą i odwrócił się w stronę przyjaciela.
― Co takiego?
― Mówię, że jestem dobrym kucharzem.
― Acha, skoro tak sądzisz ― rzucił wzruszając ramionami. Pociągnął spory łyk wody ― nie będę wyciągał cię z błędu...
― Ej, jak możesz?!
Ponownie wzruszył ramionami i skierował się w stronę wyjścia, nie zwracając uwagi ani na mnie ani na Trubel. Odetchnęłam z ulgą, bo w kościach przeczuwałam nadchodzącą awanturę. Tym razem się myliłam. Tay wyszedł zostawiając naszą trójkę. Przez chwilę między nami panowała cisza, wywołana pojawieniem się mojego brata.
CZYTASZ
Meet Me On The West Coast || TVD + TO ||
FanfictionNiespełna siedemnastoletnia Emily Lockwood, za namową rodziców, wyjeżdża na zachodnie wybrzeże do urokliwego San Francisco, Kalifornia. Tam kończy szkołę średnią, po której planowo miała wrócić do domu i podjąć studia na Uniwersytecie Whitmore, nies...