Rozdział czwarty: Konfrontacja

427 30 0
                                    


"W pewnym momencie trzeba przestać uciekać, odwrócić się i stawić czoło tym, którzy pragną twojej śmierci."
Suzanne Collins, Igrzyska Śmierci - Trylogia


Wbiegłam do domu, z hukiem zamykając za sobą drzwi. W mgnieniu oka pojawił się przy mnie Stefan, chwycił za ramiona i skierował w swoją stronę. Przyglądał się z troską w oczach, wtedy strasznie mnie to irytowało.

— Wszystko w porządku? Emily?

Spiorunowałam go spojrzeniem. Nie, nic nie jest w porządku! Odepchnęłam od siebie wampira.

— Gdzie on jest?! — Zapytałam, całkowicie ignorując jego pytanie.

Odsunął się ode mnie, w jego oczach oprócz troski dostrzegłam obawę i niepokój. Nie odpowiedział, spojrzał w stronę schodów, jakby za chwilę ktoś miał się tam pojawić. I właśnie tak było. Na ich szczycie stał ciemnooki brunet. Zjawił się przy mnie w nienaturalnie szybkim tempie, ujął w ramiona. Niemal natychmiast odepchnęłam go z siłą jakiej bym się po sobie nie spodziewała. Patrzył na mnie zaskoczony, zupełnie nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony ale miarka się przebrała. Miałam dość. Przestałam trzymać emocje w ryzach, musiałam dać im upust. Nie chciałam dłużej udawać, że o wszystko nie ma dla mnie znaczenia. Nie mogłam oszukiwać samej siebie.

— Co zrobiłeś?! — Krzyknęłam.

— Nic — odparł zdezorientowany.

Parsknęłam histerycznym śmiechem.

— Tylko nie kłam, proszę. Nie jestem idiotką! — Ponownie popchnęłam brata, nie reagował, nie próbował mnie powstrzymać. A mógł to zrobić jednym ruchem, gdyby tylko chciał. — Powiedziałeś, że to wszystko przez ciebie. Wyjaśnij!

Milczał. Chyba serio uważał mnie za idiotkę.

— Po prostu uwziął się na mnie.

— Tay — na ziemię sprowadził mnie głos Stefana, tak bardzo skoncentrowałam się na gniewie, że zupełnie zapomniałam o jego obecności. — Emily, zasługuje na to aby w końcu poznać prawdę.

— Pozwolisz, że sam o tym zdecyduję — warknął. — Zostaw nas samych. — Stefan założył ręce na torsie, nie zamierzając ruszyć się z miejsca. — Masz problem ze słuchem?

— Nie. — Spojrzał na mnie, później na mojego brata, wzruszył ramionami. — Słyszę cię doskonale. Nie zamierzam jednak nigdzie wychodzić.

— Nie? Dobrze, w takim razie my wyjdziemy. — Tyler chwycił moje ramiona i w wampirzym tempie wybiegł ze mną z domu. Zatrzymaliśmy się daleko od domku. Odepchnęłam brata od siebie.

— Po skradałeś zmysły?! Co ty wyprawiasz?

— Trzymam cię daleko od problemów! — Warknął, przyciskając mnie do jednego z drzew. Pod plecami czułam chropowatą korę. — Dlaczego tylko ja to rozumiem? Dlaczego nie możesz zrozumieć tego, że wszystko robię tylko z troski o ciebie. — Przełknęłam głośno ślinę, jego dłonie zaciskały się na mojej szyi. Był silniejszy, nie dałam rady go odepchnąć tym razem. — Tylko ty mi zostałaś. — Oparł czoło o moje, głaszcząc mój policzek. Miałam wrażenie, że oszalał nigdy dotąd nie widziałam go w takim stanie. Nigdy też nie bałam się go równie mocno. — Jesteś moją małą siostrzyczką. Nikt mi ciebie nie odbierze. Rozumiesz? Nikt! — Krzyknął, uderzając pięścią w drzewo. Przestraszona podskoczyłam, zamykając oczy, spod których wypłynęły łzy. — Przepraszam, przepraszam — mówił, ponownie głaszcząc mój policzek.

Meet Me On The West Coast || TVD + TO ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz