Rozdział drugi: Nowe miejsce

527 35 8
                                    


Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie Cię Twoje życie." 
Cecelia Ahern, Na końcu tęczy


Po kilkunastogodzinnej podróży, w końcu dotarliśmy do celu. Stefan zatrzymał się przed drewnianym domkiem letniskowym. Wysiadłam z samochodu, od razu kierując się w stronę jeziora. Nie zważałam na wołanie Stefana, potrzebowałam tej chwili dla siebie. Samotności. Odrobiny spokoju. Weszłam na molo, stare drewniane dechy skrzypiały pod nogami, a woda obijała się delikatnie o bale. Zaciągnęłam się świeżym zapachem, odgarnęłam ciemne włosy do tyłu, pozwalając chłodnym podmuchom owiewać moją zmęczoną twarz, to była miła odmiana. Siedzenie w zamknięciu wcale nie wpływa pozytywnie na organizm.

Rozejrzałam się dookoła, sprawdzając czy nikogo nie ma w pobliżu. Z torebki wyciągnęłam telefon i czekoladowego batonika, pośpiesznie sprawdziłam wiadomości. Niestety tylko w ten sposób mogę kontaktować się z moim brunetem, choć naprawdę nie wiem co jest między nami i czy mogę nazywać go moim. Czytałam wiadomości, przesłał kilka krótkich, zawsze był zwięzły i konkretny. Uśmiechnęłam się po kolei czytając esemesy, ale prawdę mówiąc ostatni przykuł moją uwagę najbardziej, wywołując dreszcz na moim ciele. Nie wiedziałam czy to rozwiązanie było tym właściwym, jednak teraz robiłam to samo. Uciekałam. Dlaczego więc nie uciec z nim? Pośpiesznie odpisuję, że jestem cała, że odezwę się wieczorem nie omieszkałam również wspomnieć, że tęsknię. Bo tęsknię. Chowam telefon do torebki razem z batonikiem i wyciągam batonik z orzeszkami i karmelem.

— A Kai zastanawiał się gdzie podziały się wszystkie słodkości. — Za plecami usłyszałam głos Stefana.

— Mam nadzieję, że mnie nie wydasz — powiedziałam z pełnymi ustami.

— Twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna. — Uśmiechnął się ciepło i podał mi kubek z gorącym napojem.

— Dziękuję. — Odebrałam kubek w dłonie. Wampir usiadł obok. — Długo tutaj będziemy?

— Nie wiem. Czekamy, aż Tyler przyjedzie. Powinien być za jakieś dwie, trzy godziny. — Dodał spoglądając na zegarek. Upiłam łyk herbaty.

— Nie nudzi cię niańczenie siostry twojego kumpla? Nie masz ciekawszego zajęcia?

— Obecnie nie, poza tym bardzo dobrze się bawię słuchając ciebie i Kaia. — Uśmiecha się serdecznie, aż trudno pomyśleć, że jest krwiożerczą bestią.

— Co robiłeś przed tym? Opowiesz mi czy coś zmieniło się w Mystic Falls? Tęsknię za tym miejscem, choć zawsze wydawało mi się dziwne. — Wzruszyłam ramionami upijając kolejny łyk herbaty.

— Prawdę mówiąc niewiele się tam zmieniło, ciągle jest odwiedzane przez istoty takie jak my. — Spogląda na mnie. — Twój ojciec nigdy nie aktywował genu.

— Wiem. Co nie zmienia faktu, że boję się tego. Boję się przemiany. Kiedyś bez wiedzy Tylera przeszukałam jego laptop i znalazłam w nim filmik, z jego przemiany. Pił tojad, aby się osłabić. — Przygryzłam wargę. — On tak bardzo cierpiał. — Moje oczy zaszkliły się na wspomnienie bólu, jaki towarzyszył bratu. Szybko jednak odgoniłam łzy.

— Idziemy? — Zapytał wstając, skinęłam głową. — Kai wybrał najlepszy pokój. — Powiedział, gdy byliśmy już pod drzwiami. — Twój jest na piętrze na końcu korytarza. Jest niewielki, ale...

— Mam nadzieję, że nie będziemy tutaj zbyt długo. Dziękuję za herbatę — powiedziałam, oddając kubek. Ruszyłam w stronę, ale po chwili zatrzymałam się, przypominając sobie o pytaniu, które chciałam zadać. — Gdzie my tak właściwie jesteśmy? — Zapytałam się, odwracając się w stronę wampira.

Meet Me On The West Coast || TVD + TO ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz