W hogwarckich lochach tej nocy sen już nie nastał. Powietrze tylko przenosiło niewypowiedziane słowa, a blask księżyca rozświetlał błyszczące, obsydianowe oczy, które zmrużone analizowały opuchniętą twarz pełną łez. Hermiona pierwszy raz nie widziała w nich gniewu, czy jakiegokolwiek bólu. Z pozoru pusty wzrok był dla niej okazaniem wsparcia i współczucia. Była mu za to wdzięczna.
Wschód słońca zakończył tę dziwnie intymną chwilę. Severus, jak i Hermiona rozeszli się do swoich komnat, dokonując niemej decyzji o zapomnieniu ostatnich wydarzeń.
~*~
Wybiła wyczekiwana przez wszystkich godzina ósma, czyli czas długich opowieści o snach, nocnych przygodach, czy też planach na dalszą część dnia. Był to, również czas jedzenia. Tłum wygłodniałych uczniów zapełnił Wielką Salę i rozsiadł się przy swoich stołach, rozpoczynając zaciekłą batalię o kawałki bekonu, naleśniki i gofry z owocami.
- Jak ci minęła noc? Wyglądasz na niewyspanego. - Christopher zaśmiał się i poruszył sugestywnie brwiami.
- Powinienem cię zabić... - Odpowiedział przeciągle, nalewając sobie czarnej kawy na srebrnej filiżanki.
- Aż tak było źle? Myślałem, że... Przecież ona jest bardzo ładna. Co się nie udało? - Moore starał się uzyskać jak najwięcej informacji o dalszej części wieczoru hogwarckiego profesora, gdyż liczył na jakieś pikantne zakończenie.
- Co ty pieprzysz? - Zapytał, lekko odzyskawszy rezon.
- No ty i Hermiona... Wiesz, o co chodzi Sev! Nie jesteśmy już dziećmi. - Szturchnął łokciem Mistrza eliksirów, przez co ten rozlał połowę zawartości małej filiżanki.
- Najwyraźniej nocą spadłeś z łóżka. Między mną a Panną Granger nic nie ma i nie będzie! - Przy końcu wypowiedzi uniósł głos, dzięki czemu przestraszył siedzących nieopodal pierwszorocznych, z którymi zaraz miał mieć zajęcia.
Najchętniej wykrzyczałby blondynowi bezmyślność i zrównały go z ziemią, ale pierwszy raz od dłuższego czasu nie miał siły.
- Co tak formalnie? Przecież mówiliście już do siebie po imieniu. - Wciąż ciągnął temat.
- Skończ. - Starał się ty jednym słowem uspokoić nadgorliwego rozmówcę.
- Ale widziałem, że została u ciebie w gabinecie. - Dokonał ostatniej próby, która była jego gwoździem do trumny. Nie pamiętał, kiedy to miał okazję zobaczyć tak lodowate spojrzenie, które z daleka nakazywało jak najszybszy odwrót.
- Nie, ja już nie dam rady! Zejdź mi z oczu! Jak ja tyle z tobą wytrzymałem? - Uderzył pięścią w stół wzbudzając ciekawość uczniów.
- To miłość Sev. - Odparł żartobliwym tonem chcąc rozładować nieprzyjemną atmosferę.
- Wychodzę i nie mów do mnie Sev! - Wstał. Zasunął z hukiem krzesło i wyszedł, powiewając złowrogo aksamitną peleryną, która zdobiła jego barki.
- Co go ugryzło? - Zapytała zaciekawiona Minerwa.
- Zacząłem go wypytywać o Hermionę i chyba przeholowałem. - Odpowiedział lekko zmieszany i smutny.
- To wiele tłumaczy, najwyraźniej ma to również jakiś związek z jej nieobecnością na śniadaniu. - Minerwa nieumyślnie wywołała koleją burzę w głowie blondyna.
- Najwyraźniej... - Zamyślił się chwilę.
- Może pójdziesz to sprawdzić? Mnie zna za długo, by opowiedzieć mi o szczegółach. A w dodatku ty jesteś najbliższym przyjacielem Severusa. - Tak naprawdę Mcgonagall chciała się trochę odciążyć. Wiedziała, że ktoś musi zobaczyć, co się stało z jej asystentką, lecz ta miała liczne papiery do uzupełnienia dla rady rodziców. Wiedziała też, że Christopher będzie miał z tego dużo frajdy niczym dziecko na gokartach.
- O co ty pytasz? To było wiadome, że jak skończę kanapkę, to ją odwiedzę, nie przypadkowo mam całkiem blisko. - Uśmiechną się szelmowsko do dyrektorki.
- Cieszę się, że pracujemy razem. - Minerwa zaklaskała delikatnie w dłonie i obdarzyła kolegę pogodnym uśmieszkiem.
- Ciekawe, kiedy nam się to znudzi?
- Pewnie nigdy! - Mcgonagall zaśmiała się głośno i ruszyła ku wyjściu.
~*~
Jak dotąd pozytywnie nastawiony do całej sprawy profesor obrony przed czarną magią zaczął odczuwać spięcie w żołądku. Najwyraźniej bał się, że może urazić lub rozzłościć nowo poznaną gryfonkę. Jeśli miała podobny temperament do wściekłej Minerwy, wiedział, że musi się rozgrzać przed ucieczką. Przez dłuższą chwilę stał przed dębowymi drzwiami do komnaty młodej kobiety, aż w końcu ciekawość wzięła górę nad strachem.
- Witam moją ulubioną asystentkę. - Wiedział, jak obchodzić się z kobietami i starał się konsekwentnie wykorzystywać swój talent.
- Cześć, nie spodziewałam się ciebie. Coś się stało? - Rzuciła lekko zaskoczona, szukając książek do dzisiejszych lekcji.
- Po prostu nie było cię na śniadaniu i chciałem sprawdzić czy wszystko w porządku. Wiesz, jak bardzo cię polubiłem... - Starał się ją zmiękczyć tak, by sama mu opowiedziała o powrocie z zebrania i nocnych wydarzeniach, na które miał cichą nadzieję.
- Co potrzebujesz? - Spojrzała na Christophera oceniającym wzrokiem, zauważając kropelkę potu spływającą z jego czoła. Wiedziała, że coś go trapi, więc postanowiła to przyspieszyć.
- Ja nie, po prostu się martwiłem o ciebie. - Rzucił nerwowo z nadzieją, że nic nie zauważyła.
- Chris... - Powiedziała wyczekującym tonem.
- No dobra... Chciałem się dowiedzieć, jak minęła ci noc, bo z tego, co wiem odwiedziłaś naszego mrocznego profesorka po zebraniu. - Musiał wszystko wyśpiewać. Wyczekujący wzrok dziewczyny przeszył go do szpiku kości.
- Ty tak serio? - Zapytała wyjątkowo zażenowana przykładając dłoń do czoła.
- Tak! - Zrobił wielkie oczy i minę proszącego psa.
- Jak wiesz, źle się czułam i zasnęłam podczas spotkania. Severus starał się mnie obudzić, co mu się nie udało. W taki sposób znalazłam się w jego gabinecie, gdzie spałam parę godzin. - Odpowiedziała beznamiętnie licząc na chwilę spokoju, która miała po tym nastąpić.
- A potem? - Drążył zaciekawiony.
- Miałam koszmary i kolejną wizję, podobną do tej, co miałam podczas twoich zajęć, a profesorek starał się mnie uspokoić. - Skrzywiła się mocno na określenie, które zapożyczyła od Moore'a
- Ach... - Wypuścił powietrze mocno zawiedziony obrotem sytuacji.
- A czego ty się niby spodziewałeś? - Zdziwiła ją jego reakcja.
- No wiesz... - Zaśmiał się nerwowo, jakby odczuwał lekkie poczucie winy i coś na kształt zażenowania.
- Nie, nie wiem. - Zakończyła szybko, bo wiedziała, do czego zmierzał.
- To się dowiedz. - Wymruczał pod nosem.
- Stary i głupi. - Pokręciła głową, po czym odprowadziła rozmówcę do drzwi, gdyż za chwilę zaczynała lekcje.
Wybiła godzina dziewiąta, a Christopher, zamiast siedzieć w sali pobiegł od razu do Minerwy, by zdać szczegółowy raport z całej porannej rozmowy. Tak jak myślał, nie tylko on będzie zawiedziony obrotem spraw.
CZYTASZ
Słodko-gorzki
FanfictionKiedy myślisz, że wszystko jest skończone , pojawia się płomyk nadziei, który nadaje twojemu życiu nowy sens. Oto historia o słodko-gorzkim życiu dwóch tak różnych, a może tak podobnych do siebie ludzi, którzy próbują zbudować spokój i szczęście na...