Pozbawiłeś mnie tego, co chronisz najmocniej

119 12 1
                                    

Wystarczyło jedno słowo, które zawarła w swoim czarnym scenariuszu. Słowo powodujące mały niebieski promień o ogromnym znaczeniu. Wszystkie dzisiejsze obawy sparaliżowały jej ciało, nie mogąc wykonać żadnej obrony.

- Legilimens! - Wciąż odbijało się w jej głowie. Wiedziała, że to zaklęcie pozwalało rzucającemu skorzystać z jej wspomnień i uczuć, przez co czuła się naga. Obdarta ze wszystkiego.

Gabinet rozpłynął się jej przed oczami i nikł w małej poświacie jasnego światła, a w jej umyśle obraz gonił obraz, scena scenę, jak film puszczony w przyśpieszeniu, tworząc niewyraźnie zarysowane postacie i miejsca.

Z tyłu głowy szukała jakiegoś racjonalnego wyjścia z tej dziwnej, wręcz obrzydliwej sytuacji. Nie mogła pojąć jak człowiek, który dba o swoją dumę i godność na każdym kroku, pozbawił ją jej w kilka sekund. Nie chciała go tłumaczyć. Zawiódł jej zaufanie do tego stopnia, że nie wiadomo czy je kiedykolwiek zdoła odbudować.

Początkowo zamglony obraz przemienił się we wspomnienie szkolnych lat, gdzie Hermiona mogła mieć około 15 lat. Wszędzie poznałby te włosy i przenikliwe spojrzenie pilnej uczennicy, które robiło na nim wrażenie. Nie sądził, że przy takim traktowaniu ona może wciąż interesować się jego przedmiotem.

Obszerny pokój zdobią przytulne, stare kanapy i ciepło kominka, lecz najpiękniejszym jego elementem jest okno ukazujące ośnieżone białym puchem błonia.

- Jak myślisz, ten mój referat na transmutację jest w porządku? - Zapytał rudowłosy chłopak, krocząc wokół czerwonej sofy.

- Tak, przecież ja go napisałam. - Spojrzała wyczekująco spod loków opadających na twarz. Nie mogła się doczekać, aż Ron zaprosi ją na bal bożonarodzeniowy, przecież w ostatnim czasie ich relacje się pogłębiły. Severus czując jej emocje, skrzywił się z niesmakiem, wciąż czekając na dalszy rozwój wydarzeń i wypchnięcie go z jej umysłu. Lecz ona pozostawała bierna.

- Masz rację. - Odparł i kontynuował swoje rozterki, nie zwracając na nią uwagi. - Z kim mam iść na ten głupi bal? Wszystkie fajne laski zabrali nam sprzed nosa. - Skierował się do Harrego. Na dźwięk jego pytania Granger zesztywniała i poczuła, jakby wbił nóż prosto w jej serce, które chwilę temu biło z myślą o nim. Snape czując mocny dyskomfort i silne emocje dziewczyny osłabił dostatecznie czar, tak by ta mogła go kontrolować.

Hermiona usilnie walczyła z niewidzialną siłą, a przed oczami jej Mistrza przewijały się głównie dwa obrazy. Pierwszy przedstawiał przepłakane noce i tajemnicze koszmary, a drugi wypierający go podsuwał rozmowę z Moore'em. Pozwolił jej na pokazanie tego drugiego, chociaż twierdził, że nic ciekawego się o niej nie dowie.

- Witam najpiękniejszą panią na tej sali. - Christopher wykonał swój codzienny teatralny ukłon w jej stronę i zajął jedno z krzeseł obok. Ten drobny gest sprawił, że na twarzy młodej kobiety zagościł szkarłat. Severus czuł, że chciała mu to pokazać specjalnie, tak by jednocześnie go zniesmaczyć i zdenerwować?

- Obawiam się, że twoje tanie komplementy na mnie nie działają. - Odpowiedziała za parującej filiżanki na, co Snape się instynktownie uśmiechnął.

- Każda tak mówi, a potem wysyła tysiące sów z listami o wielkiej tęsknocie za moimi manierami i zapachem swoich perfum, które są paskudnie słodkie. - Odpowiedział na ripostę z udawanym oburzeniem i zabrał się za śniadanie. Czarnowłosy już wiedział, czego może spodziewać się po starym przyjacielu i nie robiło to na nim żadnego wrażenia, lecz zaskoczył go głośny śmiech młodej nauczycielki.

- A jakie nuty mają twoje perfumy? Chyba wyczuwam jaśmin. - Zapytał, schylając się ku szyi rozmówczyni, tak by jednocześnie ją delikatnie dotknąć.

Słodko-gorzkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz