XIX

294 25 2
                                    


Disclaimer: Ten rozdział będzie krótszy, bo jest to w pewnym sensie swoista kontynuacja poprzedniego. Miłego czytania <3

Nadal nie jestem pewien, czy to co chcę zrobić jest odpowiednie. Nie jest to nic złego z pewnością. To jest coś bardzo w stylu Lilith. Ona kocha być w blasku fleszy, uwielbia uwagę. Ja mam zamiar ją dać w najbardziej spektakularny sposób w jaki tylko potrafię.

– Jesteś pewien tego co chcesz zrobić? To nie przelewki. – poinformował mnie jak zwykle ostrożny i rozważny Ethan. – To może mieć wpływ na nas wszystkich.

– Nigdy w życiu nie byłem niczego pewniejszy niż tego. Muszę postawić wszystko na jedną kartę i przestać bawić się w półśrodki. – powiedziałem zdeterminowany.

– Będzie dobrze, czuje to w kościach. Zawsze was wspieraliśmy, więc teraz będziemy wspierać wasz tandem. – powiedziała radośnie Victoria, która na ostatnią chwilę maluje swoje paznokcie.

Ugryzłem się w język. Powstrzymanie się od podzielenia się z innymi opinią na ten temat wydaje się być rozsądnym pomysłem. Nie chcę się z nimi kłócić, na pewno nie dziś. Mam ważniejsze rzeczy do zrobienia niż to. Zresztą, było minęło. Nie przewija się do tyłu wideo.

– Jesteś pewien, że chcesz zrobić to w taki sposób? Już nie obchodzi cię prywatność? – zapytał bawiąc się pałeczkami od swojej perkusji.

– Ludzie nie są głupi. Zajrzałeś kiedykolwiek na twittera? Od dawna toczą się tam debaty na temat moich włosów oraz Lil. – powiedziałem ze śmiechem. Nie wiedziałem, że można tak przeżywać czyjąś fryzurę. – To będzie tylko formalność.

Już nie mogę się doczekać. Jeszcze tylko kilkanaście minut, już będę wszystko wiedział. Nie nastawiam się na porażkę i jej nie przewiduję. Damiano David nigdy nie przegrywa i dochodzi do celu choćby po trupach.

– Co będzie formalnością? – zapytała wchodząca do pomieszczenia Lilith.

Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się pod nosem. Wygląda zjawiskowo, jak zwykle zresztą. Jej brązowe oczy podkreślone są fioletowym, połyskującym cieniem i ostrą kreską, która dodaje pazura jej wyglądowi. Nie mogłem sobie odmówić. Mój wzrok zjechał niżej na jej ciało. Crop top na długi rękaw z motywem zebry więcej odkrywał niż zakrywał. Komponuje się to jak marzenie z jej ciężkimi butami i fioletową, rozkloszowaną spódniczką. Bardzo dobrze. Skoro ma takie piękne ciało to nie widzę powodów, aby go nie prezentować światu.

– Formalnością będzie... – zacząłem i spojrzałem się na Vic, szukając w jej oczach jakiegoś ratunku. – Vic, ty przekaż dobre wieści. – wsadziłem blondynkę na minę.

Przyrzekam, gdyby wzrok mógł zabijać to już dawno leżałbym tutaj martwy. Czułem na sobie ciężkie spojrzenie, ale nie oderwałem wzroku od Lilith, która przysiadła na skrawku kanapy, na której siedziała Vic.

– Formalnością będzie no, ten. Wyleciało mi słowo z głowy. – zmyśliła dziewczyna. – No odebranie tego, wiesz czego. – zaczęła się motać jeszcze bardziej niż ja.

– Mieszkania? – podpowiedziała jej nieco skonsternowana. – Myślałam, że już jest odebrane. Wyglądało na gotowe wczoraj. powiedziała patrząc się na swój telefon.

Victoria spojrzała na mnie z zaskoczeniem w oczach. Wspominałem jej o tym pomyśle już jakiś czas temu, ale chyba nie sądziła, że nastąpi to tak szybko. Muszę przyznać, to był ekspresowy projekt, ale się udało.

– Tak, mieszkania. Muszę złożyć tylko kilka podpisów i już całkowicie oficjalnie będzie ono moje. – powiedziałem.

Ethan wyjrzał przez okno. W Paryżu jest cholernie zimno i pada śnieg. Podziwiam ludzi, którzy tak funkcjonują. Ja zamarzam, gdy temperatura spadnie poniżej dziesięciu stopni, a co dopiero zera.

Peccatori | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz