XX

384 21 5
                                    


Święta to ciekawy czas w roku. Jedni z łatwością wpadają w wir świątecznych obowiązków i chwil. Szaleją na punkcie wszelkich ozdób świątecznych, tradycji i kolęd. Drudzy zaś nie czują nigdy świątecznego ducha, a samo świętowanie uważają za przykry obowiązek i tradycję.

Ja nie utożsamiam się z żadną z tych grup. Nie popadam w żadną z tych skrajności. Jestem raczej gdzieś pośrodku. Lubię święta, ale nie jestem jakąś maniakalną fascynatką. Choć muszę przyznać, że w tym roku zdecydowanie jest mi bliżej do tych pierwszych niż drugich. Pierwszy raz organizuje święta, całkiem mnie to wciągnęło.

– W lewo bardziej ją przekręć. – zaczęłam instruować chłopaka, który właśnie próbował umiejscowić.

– Jeszcze? – dopytał sapiąc.

– Wiesz co, właściwie słabo to wygląda. – powiedziałam głosem, jak jakiś kierownik budowy. Złapałam się pod biodrami i przechyliłam głowę na bok, aby upewnić się, że coś mi niej ułożeniu nie pasuje. – Bardziej w prawo i rozłożystymi gałęziami w moją stronę.

Damiano przekręcił głowę w moją stronę i westchnął ze zrezygnowaniem.

– Kobito, czy ty myślisz, że ja nie mam co robić tylko ci choinkę przestawiać w tę i na zad? – zapytał, próbując imitować zirytowany głos. – Przynieś mi lepiej szlugi. – rzucił i posłusznie zaczął przesuwać stojak z choinką.

– Jaką dziewczynę sobie wybrałeś, z taką się męcz. Widziały gały co brały. – powiedziałam i sięgnęłam po papierosy leżące na stoliku kawowym. – Masz i poznaj łaskę. – zaśmiałam się szyderczo, ale podałam mu już odpalonego papierosa.

– Dzięki. – mruknął prostując się. Wziął ode mnie papierosa. – Wisisz mi masaż.

– Za co niby. – prychnęłam.

– Za wysiłek włożony w dekorowanie naszego domu. – powiedział, wyraźnie akcentując słowo "nasze".

Zaśmiałam się mu w twarz.

– Póki co, jedyne co zrobiłeś to wtaszczyłeś tu ją i chwilę poprzestawiałeś. – założyłam dłonie pod biustem.

– Którą wybierałaś prawie godzinę. Nawet nie wiedziałem, że można się tak długo patrzeć na drzewa.

Przewróciłam oczami.

Jeśli ja coś robię to musi być perfekcyjne w każdym calu. Nawet najmniejszym, dlatego moim zdaniem szukanie idealnego drzewka może zająć nawet dwie godziny.

– Szukałam tyle, żeby dogodzić panu perfekcjoniście. – fuknęłam pod nosem. – wycedziłam mrużąc oczy jak żmija.

Pierwszy raz powiedziałam o sobie jako o dziewczynie Damiano. Wiąże z tym strasznie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony jestem strasznie z siebie zadowolona. – uniosłam na niego wzrok. Wyrwałam chłopa, które chcą tysiące dziewczyn. To czysty talent.

Z drugiej jednak, odnoszę wrażenie jakbym z każdym dniem po trochu traciła część mojej tożsamości. Dla tych szmatławców, części fanów, a nawet znajomych już nie byłam Lilith Demonio. Stawałam się "dziewczyną Damiano". Jakie to puste i krzywdzące.

Nie chciałabym, aby nikt nie zrozumiał mnie źle, bo jego wsparcie jest nieocenione, ale mój sukces to przede wszystkim moja ciężka praca. Sprowadzanie mojej roli do bycia nałożnicą Damiano jest co najmniej irytujące. Będę po prostu robić swoje i cieszyć się życiem. Mam większe problemy niż zazdrośni ludzie.

– Od kiedy ty się taka wyszczekana zrobiłaś? – zapytał się mnie wyrywając mnie z zamyślenia.

Wytrzeszczyłam oczy.

Peccatori | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz