Ostatni weekend był dla mnie koszmarny, ale powoli wstawałam na nogi. Odsunęłam od siebie natrętne myśli i nabrałam dystansu do tego wszystkiego. Damiano przetłumaczył mi, że wszystko co się stało jest tylko i wyłącznie winą Angelo. Nie miałam ochoty o tym słuchać, więc po prostu, gdy temat powracał, jak bumerang to milczałam. Najlepsza taktyka.
Nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać z rodzicami. Jedyne co zrobiłam, to zadzwoniłam do nich i uprzejmie powiedziałam, gdzie jestem. Tłumaczenie tego wszystkiego było dla mnie zbyt wiele.
Muszę bezzwłocznie zamknąć wszystkie interesy z Rossim, a do tego będzie niezbędna pomoc mojego ojca. Nie tyle w kwestii wyjścia ze spółki, którą założyliśmy, a pożyczki. Do rozkręcenia biznesu będę potrzebowała pieniędzy. Gdy wyrzucę go ze spółki, to również wyrzucę jego pieniądze. Nie mogę pozwolić sobie na zatrzymanie wszystkich prac w połowie, więc jestem zmuszona poprosić ojca o pieniądze.
Wykorzystałam moment, w którym Damiano drzemię w naszej tymczasowej sypialni. Po niedzielnym obiedzie taka drzemka dla piękności przyda się chyba każdemu. Wyślizguje się spod objęcia mężczyzny.
Pozwalam sobie na jeszcze jedno spojrzenie zanim wyjdę do ogrodu. Wygląda tak spokojnie i niewinnie, zupełnie jak malutkie dziecko. Czując brak mojej obecności porusza się niespokojnie. Myślałam, że przebudzi się, ale on tylko mamrocze coś pod nosem i przekręca się na drugi bok.
Uśmiecham się i wychodzę.
Zbiegam szybko po stromych schodach. Pamiętam jak za dzieciaka spadłam z nich i uderzyłam się w głowę. Straciłam na chwilę przytomność, a babcia prawie zeszła na zawał. Teraz sytuacja wydaje się śmieszna, ale wtedy nikomu nie było do śmiechu.
Zarzucam na siebie kurtkę, która poniewiera się na kanapie, odkąd tutaj przyjechałam. Wyszłam tylnymi drzwiami do ogrodu i chwyciłam za telefonu.
Tata odebrał już po drugim sygnale.
– Halo, Lila? – odezwał się znajomy głos w telefonie. – Jezu, dziecko. Odchodziłem od zmysłów, wszystko z tobą w porządku? – zapytał.
Przewróciłam oczami i westchnęłam.
– Tak, przecież dzwoniłam do was i mówiłam, że wszystko w porządku. Zresztą Damiano sam ci powiedział. Nieźli z was przyjaciele. – powiedziałam beznamiętnym głosem.
– Daj spokój. Sama wiesz, że to dla twojego dobra. Cieszę się, że jest teraz u twojego boku. – odparł cicho Joachim i dodał. – Nie sądzisz, że należą się jakieś wyjaśnienia? – zapytał.
– Nie.
Cisza w słuchawce była wymowna.
– Aha.
– Przejdziemy do tego innym razem. – powiedziałam i pospiesznie dodałam. – Potrzebuje pożyczki.
Ruszyłam przed siebie dróżką, aż doszłam do dużego jeziora, które było z trzech stron osłonięte górskimi pasmami. Iście bajkowe miejsce, którego nie umiałam docenić za czasów dzieciństwa.
– Pożyczki? Masz jakieś problemy finansowe skarbie? – zapytał pieszczotliwie ojciec.
– I tak i nie. – odparłam enigmatycznie. – Potrzebuje sto tysięcy Euro.
Mężczyzna w słuchawce zachłysnął się powietrzem.
– Ile? Na co ci taka sumka? Na waciki? – zapytał mnie prześmiewczo.
Powstrzymałam się od kąśliwego komentarza.
– Na rozkręcenie winnicy. Sam doskonale wiesz, że wszystko kosztuje, a ja aktualnie nie mogę sobie na tyle pozwolić.
CZYTASZ
Peccatori | Damiano David
Romance"Staliśmy się grzesznikami w naszym słodkim niebie." Życiu Lilith przyświeca zasada - sex, drugs, and rock'n'roll. Jedna noc nieodwracalnie odmieni jej życie. Kobieta rozpoczęła ekscytującą grę, w której ktoś może zostać skrzywdzony. Wielki finał za...