– Pomyśl sobie, że przyjedziemy tutaj za kilka lat i wszystko będzie po prostu idealne. – powiedziałam z rozmarzeniem dotykając sadzonek winorośli. – Będziemy siedzieć pośrodku winnicy na kocykach, pić moje wino i czytać książki. Utopia w czystym tego słowa znaczeniu.
Odwróciłam się przodem do Damiano i ujrzałam na jego twarzy półuśmiech. Sięgnęłam po jego rękę, ujęłam ją i pociągnęłam w głąb skąpanych słońcem pół.
– Dlaczego za kilka lat? Możemy zrobić wszystko co wymieniłaś choćby dziś. – powiedział, a ja spojrzałam na niego kątem oka.
– Wiem, że możemy zrobić to i dziś, ale chodziło mi o coś innego. Chodziło mi, że w pewnym momencie naszego życia wszystko się unormuje. Sam wiesz, że teraz praktycznie żyjemy na walizkach. – westchnęłam. – Wiem, że sami wybraliśmy sobie taki styl życia i nie zamieniłabym go na żaden inny, ale chyba potrzebuje jakieś stateczności w życiu.
– Każdy tego prędzej czy później potrzebuje. Ty się szybciej zestarzałaś Lili. – powiedział parskając śmiechem.
Zgromiłam go spojrzeniem.
– Przepraszam bardzo, ale to nie ja kładę się do łóżka o dwudziestej pierwszej z kubkiem rumianku. – założyłam dłonie pod piersiami przez co uwydatniły się nieco.
Damiano wywrócił oczami.
– Sama mi ją robisz. – trafnie zauważył.
– Robię ją, bo jakbyś jeszcze nie zauważył to się o ciebie troszczę. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Zbliżający się okres i nasilające się objawy PMS dają się coraz mocniej we znaki. Ta uwaga mimo, że nie miała żadnego negatywnego tła strasznie mnie zasmuciła i obruszyła.
Puściłam jego rękę i ruszyłam w głąb winnicy. Ciemnowłosy z początku myślał, że moja złość jest całkiem zabawna. Szedł za mną próbując nadrobić kroku. On się przybliżał, a ja się oddalałam.
– Lilith, Lilith. – wołał za mną.
Kompletnie zignorowałam moje nawoływania i dalej trwałam w moim szybkim marszu. Rozglądałam po moim wspaniałym, winnym ogrodzie i usiłowałam dostrzec auto, które pożyczyliśmy od ojca, aby się tutaj dostać.
– No to chyba jakiś żart. – powiedziałam prawie bezgłośnie do samej siebie i ustałam pomiędzy dwoma krzakami.
Właśnie zorientowałam się, że zamiast zawrócić to w całym tym zamieszaniu dalej brnęłam w głąb winnicy. Stanęłam pomiędzy winoroślami, a z moich ust wyrwało się ciche westchnięcie. Złapałam się za głowę, a w tym samym czasie zaszedł mnie od tyłu Damiano.
Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie.
– Zapomniałaś zawrócić, wiesz? – nawet nie próbował kryć swojego rozbawienia.
Zdjęłam jego ręce z mojego ciała i odwróciłam się na pięcie.
– Może... – rzuciłam przez ramię.
Zarówno drogę do auta jak i do domu przebyliśmy we względnej ciszy. Ja nie miałam ochoty rozmawiać, a Damiano widząc moje (nieuzasadnione, ale do tego się nie przyznam) zdenerwowanie wolał nie dolewać oliwy do ognia. Mądre posunięcie z jego strony.
Ulice w tej części kraju są ciche, spokojne i aż chce się po nich jeździć. Moim zdaniem są stworzone do nocnych przejażdżek podczas, których kontemplujemy nasze życie. Nic tylko ty, auto, droga i horyzont przed tobą. Coś w prawdzie cudownego w swojej prostocie.
CZYTASZ
Peccatori | Damiano David
Romance"Staliśmy się grzesznikami w naszym słodkim niebie." Życiu Lilith przyświeca zasada - sex, drugs, and rock'n'roll. Jedna noc nieodwracalnie odmieni jej życie. Kobieta rozpoczęła ekscytującą grę, w której ktoś może zostać skrzywdzony. Wielki finał za...