XXXIII

203 13 3
                                    

Potrzeba kontroli wszystkiego, wszędzie i w każdej chwili może doprowadzić człowieka do szewskiej pasji, zwłaszcza takiego choleryka jakim jestem ja. Dlatego, gdy wjechaliśmy w ogromny korek na autostradzie prowadzącej do Florencji dość mocno mnie zirytował. Przynajmniej jakimś pozytywem była pogoda, która miała nas rozpieszczać przez najbliższe dni.

Promienie słoneczne smagały mój policzek, podczas gdy Damiano trzymał mnie za dłoń.

Jechaliśmy właśnie do willi mojego ojca, która znajdowała się kilkanaście kilometrów za Florencją, w której prowadził swoje interesy odkąd rozstał się z mamą.

Zdecydowaliśmy się, że każde z nas przyjedzie na miejsce własnym autem. Niestety na kilka dni przed wyjazdem Thomasowi popsuło się auto i mechanik orzekł, że naprawa go zajmie około tydzień. Naturalnym wręcz było, że zabraliśmy go i jego nową koleżankę z nami. Chociaż słowo "koleżanka" może być lekko nad wyraz, bo podejrzewam, że jedynie puka ją na boku. Nie mam zamiaru tego oceniać, bo przecież wszystko jest dla ludzi.

Skoro już jedziemy z prędkością żółwia, a korek zdaje się nie mieć końca to postanowiłam, że to idealny moment, żeby lepiej poznać wybrankę Thomasa.

– Mogliśmy wziąć pociąg albo rozważyć inną trasę. – powiedział Thomas z tylnego siedzenia.

Damiano spojrzał się na niego w lusterku.

– Jakbym przecież wiedział, że będzie taki korek gigant to nie jechałbym tędy. – odparł.

Oparłam się plecami o boczne drzwi i spojrzałam się ukradkiem na dwóch mężczyzn.

– Oj tam, nie wiecie, że długie podróże integrują ludzi? – powiedziałam szybko i spojrzałam na Gabrielę. – Chciałabym się więcej dowiedzieć o Gabrielli.

Zmierzyłam dziewczynę wzrokiem i uśmiechnęłam się zdawkowo. Dziewczyna była parę lat młodsza ode mnie, na moje oko miała około 19 lat. Krótkie, lekko falowane blond włosy sięgające do ramion pasowały jej do owalu jej twarzy. Niebieskie oczy przyozdobione wachlarzem rzęs nadawały jej aparycji niewinności. Sylwetka jej była szczupła, ale nie wychudzona. Dziewczyna nie należała może do najpiękniejszych kobiet świata, ale nie była też brzydka.

Co najważniejsze podoba się Thomasowi.

– Właśnie Thomas, też bym się chciała dowiedzieć czegoś o twoich przyjaciołach. – powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. – Jadę z wami na wyjazd, a w sumie za bardzo się nie znamy. – powiedziała.

Kiwnęłam głową. Zdziwiło mnie to lekko, bo Thomas należał raczej do bardziej wylewnych osób. Istny z niego ekstrawertyk, który zaprzyjaźnia się z każdym kto stanie na jego drodze. Kiedyś zostawiłam go w klubie na dosłownie piętnaście minut i gdy wróciłam miał już on zaproszenie na ślub jakieś randomowej pary.

– Oczywiście, że Ci opowiadałem. Przecież znasz tyle historii z Damiano, Vic czy Ethanem. Opowiadałem ci kiedyś jak położyłem bagaż nad siedzeniem Ethana i gdy pociąg zbyt szybko i gwałtownie zahamował to spadł mu na łeb i myślałem, że to moje ostatnie chwile życia. Na dodatek ostatnie co widziałbym przed śmiercią to rozjuszona twarz Ethana. – powiedział Thomas, a my wybuchliśmy śmiechem.

Byłam świadkiem tej sytuacji. Gdy się ją opowiada nie jest ona tak śmieszna, gdy była w tamtym momencie. Widok ścigających się po przedziale chłopaków chyba na długo pozostanie w mojej pamięci.

– Jak się poznaliście? – zapytałam i jednym ruchem przyciszyłam nieco radio.

– A wiesz, to nie jest jakaś fenomenalna historia. Spotkaliśmy się kiedyś w klubie, potem wyszliśmy razem na kawę, no i potem Thomas przypadkowo coś mi zabrał no i musiałam po to wrócić. Mówiłam, nic nadzwyczajnego. – machnęła ręką

Peccatori | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz